Rozdział VI

1K 146 26
                                    

    Przeciskałem się ciasnymi kanałami wentylacyjnymi, starając się nie wydać przy tym żadnego dźwięku. Osłona, którą dostałem wraz z Mabel osłaniała nas przed wykryciem przez czujniki, jednak mimo tego, za każdym razem jak musiałem przez nie przejść, czułem ból, tak jakby te wiązki światła mnie parzyły. 

    O dziwo Mabel była bardzo cicho. Z ostrożnością czołgała się za mną. Nie śpieszyła się. Ja z resztą też.

    "Teraz skręć w lewo. Dasz radę?"  W głowie rozbrzmiał mi delikatny głos Will'a.

    Spojrzałem przed siebie. Rzeczywiście parę metrów przede mną było rozwidlenie dróg wentylacji. Zatrzymałem się, a w głowie pojawiło się pytanie - jak się tam przecisnę?

  "Yyy... Nie jestem pewien. Nie dasz rady nas zmniejszyć jeszcze bardziej?" - Odpowiedziałem w myślach. 

    Dzięki Will'owi byłem wraz z Mab teraz wielkości myszek. Inaczej nie zmieścilibyśmy się do szybów. Poza tym ciężej nas zauważyć.

  "Niestety, ale nie. Co do tego rozmiaru miałem wątpliwości czy da się was zmniejszyć. Wasz system krążenia już ledwo wyrabia z pompowaniem krwi. Nie śpieszcie się, pamiętajcie - pośpiesh to wasz największy wróg. Musicie być cicho."

  "Wiem o tym." - przewróciłem oczyma. 

  "Dipper? Czemu stoimy?" - Tym razem w głowie rozbrzmiał mi piskliwy głosik Mabel. 

  "Czekaj chwilę." 

    Przybliżyłem się do zakrętu i położyłem na boku, tak by zręcznie móc wślizgnąć się w szyb po lewej stronie. W duchu dziękowałem światu za to, że nie mam klaustrofobii. Wolę nie myśleć o tym jak by mi to utrudniło te misję. Inaczej - nie jestem pewny, czy w ogóle byłaby ona wykonalna.

    Użyłem resztki mojej siły i sprawności fizycznej, by szybko się prześlizgnąć, a następnie zakomunikowałem Mab w myślach, by zrobiła to samo. Odsunąłem się na tyle, by zrobić jej miejsce. Chciałem jej pomóc, jednak było zbyt ciasno na odwrócenie się. Pozostało mi tylko czekać na znak od dziewczyny, że udało jej się przecisnąć. 

  "Możemy ruszać dalej." - usłyszałem po chwili. Odruchowo skinąłem głową i ruszyłem do przodu.

    Po drodze czekało nas jeszcze wiele zakrętów, jednak te już pokonałem o wiele szybciej i z większą pewnością. Wiem, że mieliśmy się nie śpieszyć, jednak przedzieranie się przez te rury zaczęło mnie męczyć i jak najszybciej chciałem być na miejscu.

    Z pewnym momencie ustałem, nie wiedząc gdzie mam skierować się teraz. Byliśmy w ślepym zaułku. Skupiłem magie w dłoni, by za jej pomocą wykryć czy nie ma tu żadnego pola siłowego, jednak w porę krzyk Will'a mnie powstrzymał. 

  "Dipper! Co ty robisz?! Nie używaj magii bo cię wykryją!"

    Szybko przerwałem wykonywaną czynność.  No tak, przecież po to dostaliśmy ochronę, by nie wykryto naszej magii. Brawo Dipper.

  "Ślepy zaułek?  To znaczy, że już jesteście na miejscu."

    Poczułem, że serce zaczyna mi szybciej bić. Już tak blisko...!

  "Co teraz mamy zrobić? Myślę, że koniec kanału wentylacyjnego nie jest miejscem, do którego mieliśmy dotrzeć." - rzuciła Mab

  "Musicie spaść na dół" 

  " J - Jak to spaść?!" 

  "Dipper, masz w torbie laser. Wytnij z jego pomocą dziurę w podłodze, rozejrzyjcie się i zeskoczcie. Potem ukryjcie się gdzieś."

Lekcja Czarów (Prześladowca Cz. 2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz