Rozdział 6

925 56 59
                                    

- Doceniam to, że obydwoje wróciliście do szkoły, ale mam nadzieję, że zdajecie sobie sprawę, że macie teraz spore kłopoty - okulary dyrektorki tworzyły lśniący blask, kiedy patrzyła prosto na Ayano i Budo zza laptopa.

- Nie powinniśmy tego robić... bardzo przepraszamy... - powiedziała cicho Ayano, kłaniając się.

- Wiem. Chcę, żebyście przyszli po lekcjach, żeby odpowiedzieć policji na pytania. Rozumiemy się?

- Tak - powiedzieli jednocześnie Ayano i Budo.

- Dobrze, gdy przesłuchanie się zakończy, przedyskutujemy waszą karę. Możecie już iść.

Obydwoje ukłonili się i opuścili biuro dyrektorki. Poszli w ciszy w dół korytarza, kierując się na dziedziniec. Lekcje zaczynały się dopiero za 20 minut, więc dziedziniec był idealnym miejscem, żeby uczniowie zrelaksowali się i zintegrowali. Ayano spojrzała na Budo, który był bardzo cichy od samego rana. Pamiętając, jak zdenerwowany był po swoim koszmarze, Ayano zdecydowała z nim porozmawiać.

- ...Wszystko w porządku...?

- .....Nic mi nie jest - powiedział stanowczo Budo, nawet na nią nie patrzył, tylko wpatrywał się przed siebie. Ayano wiedziała, że coś było z nim nie tak. Jako, że był jej nowym sojusznikiem, nie chciała, żeby popsuł jej szanse u Senpaia. Potrzebowała go do swoich planów, musiał znowu być w porządku.

- Nie kłam - powiedziała Ayano, chwytając jego ramię trochę brutalnie, jakby była trochę zirytowana. Oczy Budo rozszerzyły się nieco, niemal zapomniał jak bardzo Ayano jest silna.

- ..... - pozostawał cicho i wpatrywał się w ciemne oczy Ayano, tak podobne do jego. Była silną dziewczyną, prawdopodobnie znacznie silniejszą od niego. Po tym śnie zastanawiał się, czy naprawdę mógłby ją ochronić, czy byłby tym, który narazi ją na niebezpieczeństwo.

- Budo-kun! - Ayano straciła cierpliwość i potrząsnęła jego ramieniem, próbując przykuć jego uwagę. Nie lubiła być ignorowana.

- ..... - Budo powoli sięgnął po rękę Ayano i zdjął ją ze swojego ramienia. - Proszę, nie dotykaj mnie.

- Huh...? - Ayano otworzyła szerzej oczy na słowa Budo, to było do niego niepodobne. Budo odwrócił wzrok i zaczął iść na dziedziniec. Ayano stała osłupiała i obserwowała, jak odchodzi. Czy właśnie on właśnie od niej odszedł? Ayano poczuła, jak ścisnął się jej żołądek i zmarszczyła brwi. Zrobił to. Ręce Ayano powoli zacisnęły się w pięści.

 -...Będziesz żałować, że to zrobiłeś...

______________________________

Ayano sama weszła na dziedziniec. Zauważyła Senpaia w jego zwyczajnym miejscu przy fontannie i od razu się w nim pogrążyła. - Senpai... - ukryła się za drzewem i wpatrywała się w niego z oddali. Był jedynym, który mógł uczynić ją szczęśliwą, jedynym, który mógł uczynić jej życie kompletnym. Wyciągnęła do niego rękę. Musiała go mieć. Wtedy wszystkie jej złe uczynki będą tego warte. Wyeliminowałaby wszystkich w szkole, żeby go mieć.

Nagle jej ręka zamknęła się trochę i cofnęła.

- T-Taro-kun... - nieśmiała Oka podeszła do Senpaia Ayano. Jej ręce były złożone razem, a na twarzy pojawił się czerwony rumieniec. - Przykro mi z powodu... Osany-chan.

Obecnie Osana była główną podejrzaną o otrucie Saki.

Senpai opuścił lekko głowę, pamiętając ten bolesny moment, kiedy jego przyjaciółka z dzieciństwa była od niego zabierana. Widział Osanę wylewającą łzy smutku. Tak boleśnie było widzieć, w jakim wrażliwym była stanie, gdy zabierali ją policjanci. Taro nie mógł nic dla niej zrobić i powodowało to ból w jego sercu. - Dzięki, Ruto-chan - spojrzał na nią i spróbował wymusić uśmiech.

Jeśli nie mogę mieć Senpaia (tłumaczenie fanfika DollySonikku)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz