ADRIEN
Było już po północy. Goście widać się rozkręcili a mi już nogi siadały po tych tańcach. Ogółem fajnie się bawię. Dobre towarzystwo, Muzyka i kobieta, która siedzi koło mnie. Wygląda pięknie w tej sukni. Mój tato widać spisał się na piątkę. Obserwowałem Marinette i nie mogę od niej oderwać oczu. Jest bardzo piękną kobietą.
Nie ukrywam podoba mi się, ale nie chcę darzyć jej jakimś większym uczuciem. Po prostu, boję się okej? Już raz się zakochałem i bardzo tego żałuję... Nie raz załapałem kontakt wzrokowy z Lilą, czyli moją byłą.
Czemu ją zaprosiłem? Sam nie wiem po prostu chciałem jej dogryść. Podobno teraz ona ma chłopaka nie wiem jak wygląda, ale wiem, że nazywa się Luka czy jakoś tak. Zostawiła mnie dla niego, ale już nie darze ją żadnym uczuciem no może jednym... Nie chęcią.
Dobrze, że nie będzie ona już pracować w firmie a na jej miejsce przyjdzie Marinette.
A właśnie wracając do niej.... Siedzi teraz koło mnie i rozmawia z Alyą. Ta uważa, że będziemy razem i będzie drugie wesele. Haha zabawne.
Z moich rozmyśleń wyrwała mnie Mari.- Adrien... Chodźmy do domu... Nie chcę mi się tu siedzieć...- stwierdziła.
- Ale co powiedzą goście?
- Jezu... Adrien, ale ty głupi jesteś- powiedziała z rozbawieniem.- Powiemy im, że mamy noc poślubną i chcemy ją bardzo Dobrze wykorzystać- powiedziała poruszając jednoznacznie brwiami. Lekko drgnąłem... Ona chyba nie mówi ooo.... Nie no. To biznes. He... He... Heeee.
- Yyy Marinette?- zaczęłam się niepokoić.
- Ale spokojnie, oni będą o tym myśleć, to fakt, ale tego przecież nie zrealizujemy haha.- powiedziała rozbawiona. Ulżyło mi.
A może jednak nie...
Razem z Marinette wstaliśmy zwracając przy tym uwagę gości.
Marinette kaszlnęła.- Em... Bardzo przepraszamy, ale musimy was opuścić- powiedziała udając smutną. Prychnąłem pod nosem z rozbawieniem.
- T-tak d-okładnie- jąkanie to jest chyba moją mocną stroną Ugh...
- No bo wiecie- zaczęła - Mamy w końcu noc poślubną haha.- powiedziała rozbawiona. Całe towarzystwo się śmiało, było nawet słyszeć oklaski i podgwizdy.
- A więc do widzenia. - powiedziała Marinette jedną ręką machając a drugą trzymając za moją rękę. Skierowaliśmy się do auta. Dobrze, że oboje nic nie piliśmy.
---
Weszliśmy do domu. Śmialiśmy się obydwoje no bo uciekliśmy z własnego wesela.
- Adrien?- zaczęła Marinette kierując się do kuchni i powstrzymuje się od śmiechu.
- Tak?
- Co ty na to abyśmy zrobili ciasto? No wiesz co jak co, ale tą noc poślubną trzeba jakoś wykorzystać.
Zdziwiłem się. Sądziłem, że jak przyjdzie do domu to pójdzie spać. W sumie nie jestem zbytnio zmęczony.
- Pewnie.... Ooo a później zjemy lody i obejrzymy jakiś film!!- powiedziałem jak małe dziecko, które zaraz dostanie lizaka.
- Tyy! Dobreee! To ty idź się ogarnij i ja tak samo i widzimy się za 15 minut tutaj!!- powiedziała i zaczęła biec na schody a ja zaraz za nią...
Przy niej czuję się inaczej... Po porostu jestem sobą...
MARINETTE
Wbiegłam do swojego pokoju i skierowałam się w stronę mojej garderoby. Podbiegłam do lustra i jeszcze chwilę na siebie popatrzyła. Nie no muszę wziąć prysznic. Powoli zdjęłam swoją suknię i włożyłam ją do pokrowca. Szczerze? To przykro mi było kiedy ją schowałam, ale cóż...
Byłam w samej bieliźnie. Poszłam do łazienki. Podeszłam do wanny i wzięłam Prysznic. Kiedy skończyłam owinęłam się ręcznikiem wokół. Wyszłam z łazienki i poszłam do garderoby. Podeszłam do jednej z szafek i wyjęłam bluzkę z krótkim rękawem i krótkie spodenki. Włosy uczesałam w niedbałego koka. Podeszłam do lustra i wyglądałam nawet ładnie...
Zeszłam na dół gdzie czekał już na mnie Adrien. Miał na sobie białą bluzkę i czarne spodenki. Wyglądaliśmy podobnie w sumie bo mam ubrania tych samych kolorów.
Zmierzył mnie wzrokiem i się uśmiechnął. Ja w sumie też. Podeszłam do wyspy kuchennej.- Okej, więc jakie ciasto robimy??-zapytałam opierając się o blat.
- Hmmm- udawał zamyślonego.- Czekoladowe jedliśmy tydzień temu- zaśmiałam się.- Więc może zrobimy sernik truskawkowy oczywiście z galaretką.- uśmiechnął się jak dziecko.
- Dobrze, dobrze...- powiedziałam śmiejąc się.
Zanim się nie obejrzeliśmy kuchnia była całaaaa brudna...
---
Po dwóch godzinach męki ciasto było gotowe. Trochę szybko no bo to sernik ale co tam.
- Jaki film oglądamy?- zapytał.
- Napewno nie horror....- powiadomiłam.
- Hmmm to może komedia?
- Romantyczna?- powiedziałam pokazując znacząco brwiami.
- Jak chcesz może i być romantyczna...- zaśmiał się.
- Dobra no to hmmm może.... ,,Narzeczony mimo woli'' albo ,, Żona na niby"?- zapytałam.
- To pierwsze.
- Okej.
Wzięliśmy blachę ciasta oraz lody w kuferkach i skierowaliśmy się do salonu. Usiadłam na kanapie a Adrien podszedł do telewizora i za pomocą przeglądarki w telewizorze włączył film. Zaraz po tym usiadł koło mnie.
---
Film się skończył. Spojrzałam na zegarek była 5 nad ranem. Dobrze, że jutro nie idziemy do pracy....
- Ja chyba się położę....- powiedział Adrien ziewając.
- Ja też- odwzajemniłam ruch.- No, ale kto posprząta ten bałagan?- zapytałam z rozbawieniem.
- Jutro jak wstaniemy posprzątamy.
- Dobra- uśmiechnęłam się.
Oby dwoje skierowaliśmy się w stronę schodów. Wchodziliśmy po nich. Adrien szedł pierwszy a ja za nim. Naglę się odwrócił, a ja tego nie zauważyłam.
- Marinette Dzie....- nie zdążył powiedzieć bo się potknęłam i wpadłam na jego tors.
Złapał mnie za ramiona. A ja spojrzałam na niego. Moje serce biło tak mocno i głośno jak dzwon w katedrze Notre dam. Patrzyłam w jego piękne zielone tęczówki. Mój boże ja chyba....Nie1
Złapał mnie za podbródek. Przeszedł mnie niesamowity dreszcz.....- Marinette....
- Adrien....
...
Iiiiiii.... Kochany Polsat...... Achh...
Stwierdziłam, że zrobię dwie części nocy poślubnej, ale druga będzie krótsza upsiii.
Kosiam 💗
Gwiazdka? Komentarz? Głos?
CZYTASZ
Małżeństwo na rok /❤️ ADRIENETTE ❤️
Fanfiction,,... I, że cię nie opuszczę aż do... Roku?!'' Ha! To zdanie może i jest zabawne, ale niestety prawdziwe. Sławny model, Adrien Agreste ma poważne problemy w firmie. Aby je rozwiązać wchodzi w pewien układ, z pewną osobą, czyli z Marinette Dupain-Che...