🌜Rozdział pierwszy

2K 160 12
                                    

- Głupia szmata - wymierza mocny cos w policzek, od którego odskakuję do tyłu. Kulę się na podłodze, obejmując kolana ramionami i trzesąc się ze strachu. - Gdzie Jauregui trzyma pieniądze?!

- Nie wiem - zaciskam powieki, oddychając głęboko. Nie mogę się teraz poddać, nie mogą jej skrzywdzić. - Nigdy mi nie pokazywała.

- Kłamiesz! - znów mnie uderza, aż dźwięk rozchodzi się po całym magazynie. - Traktowała cię lepiej niż mogłaś to sobie wymarzyć, córko.

- Zawsze płaciła kartą - spuszczam głowę, nie chcąc wydać Lauren. Niedługo ten koszmar się skończy, a ja wpadnę w jej ramiona. - Nie mogłam swobodnie poruszać się po jej gabinecie. Nie miałam tam wstępu.

- Powiedzmy, że ci wierzę, suko - łapie mnie za włosy, które ciągnie mocno. Piszczę z bólu, starając się wyrwać. Ojciec jednak uśmiecha się szyderczo i uderza moją głową o ścianę.

- Lauren! - podnoszę się gwałtownie. Niemal od razu wpadam w ciepłe ramiona kobiety, która przytula mnie mocno do swojej piersi. Kołysze lekko naszymi ciałami, całując ostrożnie moje czoło.

- Już dobrze, Camz - glaszcze mnie po głowie, spoglądając mi w oczy. - Jestem tu.

- Tęskniłam za tobą - ściskam jej koszulkę w piąstkach. - Za twoim ciepłem i głosem.

Dziewczyna uśmiecham się delikatnie, odgarniając mi włosy w czoła. Chwilę później jej dłoń zjeżdża na policzek, który głaszcze lekko. Mruczę na to cicho i wtulam się w jej rękę.

- Chciałabyś coś zjeść? Albo wziąć prysznic? - pyta z troską, nie wypuszczając mnie ze swoich ramion.

- Chyba tak - zerkam na nią. - Czuję się taka brudna...

- Nie myśl o tym, Camzi - traca nosem mój. - Leć się umyj, a ja przygotuję coś do jedzenia.

- Pójdź ze mną - wczepiam się w nią jak koala. - Nie zostawiaj mnie. Nie chcę iść bez ciebie.

- Już dobrze - przytula mnie mocno. - Nigdy cię nie zostawię - wciąga mnie na swoje kolana, a potem łapie pod udami i ostrożnie wstaje. Zarzucam jej ręce na kark, trzymając mocno, żeby nie spaść.

Kiedy wchodzimy do łazienki, Lauren sadza mnie na pralkę i spogląda mi w oczy. Wolno chwyta dół mojej koszulki, ściągając ją przez głowę. Od razu przylegam do niej klatką piersiową i też zrzucam z niej t-shirt.

- Wolisz zostać w bieliźnie? - głaszcze mnie po szczęce, zaciskając palce drugiej dłoni na mojej talii.

- To prysznic, Lo - zahaczam zębami o jej ucho, na co lekko się spina. - Ty też się rozbierzesz? - zagryzam wargę, zerkając na wybrzuszenie w jej bokserkach.

- Uhum - kiwa głową, a następnie bierze się za ściąganie reszty moich ubrań. Nie pozostaję jej dłużna i robię to samo. Gdy zostaje w samych bokserkach, przejeżdżam delikatnie po erekcji, a potem rozbieram ją do końca. Zagryzam wargę, widząc w pełnej krasie jej penisa i muskam ledwo jej usta.

- Chodź - głos wyraźnie drży jej z podniecenia. Wtulam się w nią, a zielonooka wnosi mnie do kabiny. Po krótkiej chwili puszcza ciepłą wodę, stawiając mnie w brodziku.

- Stęskniłam się - wtulam się w nią ponownie. Mogę wyczuć jej uśmiech na czubku mojej głowy. Przyciągam ją bliżej do swojego ciała, obejmuje ją mocno ramionami.

- Wiem, Camz - całuje mnie w czoło. - Też tęskniłam i cholernie się martwiłam.

Szatynka bierze odrobinę żelu na ręce i rozciera go, a następnie zaczyna namydlać moje ramiona. Odprężam się na jej dotyk i odwracam tyłem, żeby poczuć ją bardziej. Dziewczyna kontynuuje mycie mojego ciała, kiedy bezkarnie wtulam tyłek w jej krocze. Słyszę jak bierze głęboki oddech, jednak jej dłonie wciąż pozostają delikatne.

- Lauren? - zerkam na nią kątem oka.

- Tak, kochanie? - mruczy, a ja odwracam się w jej stronę.

- Powinnam ci się za coś odwdzięczyć - łapię w dłoń jej penisa. - Wiszę ci orgazm, Lo - gryzę ją w szyję.

Riddle 1: Zakochana w bokserze & Riddle 2: Zakochana w milionerce | Camren FF |✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz