Budzę się w ramionach Lauren, otulona jej ciepłem. O dziwo sen przyszedł z łatwością i nie miałam żadnych koszmarów, co akurat jest zasługą dziewczyny.
- Dzień dobry, piękna - słyszę jej ochrypły głos, na co się uśmiecham i odwracam w jej stronę. Szatynka leży z delikatnym uśmiechem, ujmując w dłoń mój policzek, który muska kciukiem.
- Hej - przekręcam się na jej klatkę piersiową, całując powoli jej usta. Kobieta niemal od razu oddaje pocałunek, rysując palcem jakieś wzorki na boku mojej szyi.
- Idealny początek dnia - uśmiecha się w moje wargi, muskając je lekko. - Jakieś plany na dzisiaj? - spogląda w moje oczy, głaszcząc delikatnie mój policzek.
- Nie znam tych terenów - rumienię się, spuszczając wzrok. Czemu od razu pomyślałam o kochaniu się z nią?
- Możemy iść na plażę - proponuje, zerkając na mnie. Kiwam lekko głową, oblizując usta.
***
- Całkiem tu ładnie - mruczę cicho, przyglądając się uważnie. Zielonooka splata ze sobą nasze palce, ściskając moją dłoń.
- Lubię spędzać tutaj czas - uśmiecha się do mnie, zatrzymując się przy jednej ze skał. Rozkłada tam koc, siadając na nim i wyciąga dłoń w moją stroną. Siadam pomiędzy jej nogami, opierając plecy o jej klatkę piersiową. Dziewczyna obejmuje mnie w talii i opiera podbródek o moje ramię. - Zawsze jest tak cicho i spokojnie.
- Myślisz, że wszystko się ułoży? - zerkam na nią kątem oka, układając dłoń na jej. Szatynka wzrusza lekko ramionami, całując mój policzek.
- Jakoś musi - wzdycha ciężko. - Ale myślę, że niedługo będziemy mogły wrócić do domu. Mój prawnik się wszystkim zajmie.
- Wrócisz do boksu? - odwracam się w jej stronę przodem, siadając na jej udach. Zielonooka oblizuje usta, układając dłonie na moich biodrach i spogląda mi w oczy.
- To moja praca, Camz - przejeżdża palcami po dole moich pleców, przyciągając mnie bliżej do siebie.
Przez chwilę siedzimy w ciszy, patrząc sobie w oczy. Dziewczyna kreśli jakieś wzorki na moim ciele, na co rozluźniam się nieznacznie. Przybliżam się do niej, opierając nasze czoła razem i niepewnie muskam jej usta.
Szatynka pogłębia pocałunek, wplątując palce w moje włosy, za które ciągnie delikatnie. Wsuwam dłonie pod jej koszulkę, dotykając powoli mięśni na jej brzuchu. Napina je lekko, gryząc moja wargę. Chwilę później zjeżdża ustami na moją szyję, rozbierając nas nieśpiesznie.
- Kocham cię, Camz - mruczy w przerwie między pocałunkami, robiąc malinki na mojej skórze. Poddaję się jej dotykowi, wyginając się w łuk.
- Kocham cię, Lo - zaciskam palce na jej ramionach, wbijając lekko paznokcie w jej skórę.
Dziewczyna kreśli jakieś wzroki na moich plecach, całując czule moją skórę na obojczyku. Bujam się na jej udach, niepewnie się ocierając o jej członka.
- Chcesz to zrobić w tej pozycji? - odrywa się ode mnie na chwilę, by nasze spojrzenia się skrzyżowały. Kiwam głową, oblizując usta i napieram na wargi kobiety, całując ją namiętnie.
Zielonooka muska palcami mój wzgórek, a chwilę później czuję jak główka penisa dotyka mojego wejścia. Wchodzę szatynce naprzeciw biodrami, powoli opuszczając się na nią. Obie jęczymy w swoje usta, gdy członek wchodzi we mnie całą długością.
- Tak dobrze cię czuć - mamrocze cicho, poruszając się we mnie stałym rytmem. Kręcę biodrami, przyjmując ją głębiej z każdym pchnięciem.
Jej ruchy stają się coraz bardziej niedbałe, kiedy gryzie mnie w szyję i uderza w mój punkt G. Zaskoczona tym ruchem, opadam na nią ciężko, dochodząc mocno. Szatynka porusza się we mnie jeszcze przez chwilę, a potem mogę poczuć ciepłą spermę, rozlewającą się wewnątrz mnie.
![](https://img.wattpad.com/cover/110910306-288-k65796.jpg)
CZYTASZ
Riddle 1: Zakochana w bokserze & Riddle 2: Zakochana w milionerce | Camren FF |✅
Fanfiction#108 w lesbian - 10.05.2018 r. Lauren Jauregui potrafi bić się najlepiej ze wszystkich. Ludzie postrzegają ją jako zimną sukę bez uczuć. Dziewczyna ukrywa wiele tajemnic i potajemnie podkochuje się w brunetce, spotykanej codziennie na ulicy. Sądzi...