Docieram pod drzwi domu kobiety ostatnimi resztkami sił. Kaszlę kilka razy, czując ogromny ból w klatce piersiowej. Pluję krwią na chodnik, zginając się wpół. Z każdą chwilą coraz bardziej nienawidzę swojego ojca. Nie rozumiem, jak nawet mógł chcieć wyciągnąć jakiekolwiek pieniądze od Lauren. Przecież ona mu nic nie zrobiła i to na mnie chciał się zemścić.
Czuję większy ból, na co kulę się na zimnych schodach. Cała się trzęsę i dziwne uczucie wypełnia moje serce. Oddycham szybciej, zaciskając palce na krawędzi koszulki. Resztkami sił pukam cicho w drzwi zielonookiej i ostatnie, co pamiętam przed straceniem przytomności to nawoływanie mojego imienia przez kobietę.
- Lauren! - wołam głośno, oddychając szybko. Podnoszę się do pozycji siedzącej, a ramiona sztynki obejmują mnie ciasno w talii.
- Już dobrze, kochanie - głaszcze mnie delikatnie po plecach jedną ręką. - To tylko zły sen. Jestem tu - cmoka mnie czule w usta.
Wchodzę na jej uda i wtulam się w nią jak koala, zaciskając mocno palce na jej koszulce. Głowę wciskam pod jej brodę, oddychając głęboko. Kobieta głaszcze mnie jedną ręką po plecach, a drugą obejmuje mnie w talii.
- Lauren? - odchylam się lekko do tyłu, by móc spojrzeć w jej oczy. Przysięgam, że utonęłabym w tych zielonych tęczówkach.
- Tak, skarbie? - uśmiecha się łagodnie, muskając kciukiem moją szczękę.
- Mogłabyś coś dla mnie zrobić? - rumienię się lekko, oblizując usta. Kobieta marszczy brwi, spoglądając prosto w moje oczy.
- Cokolwiek mój skarb zechce - unosi do góry kąciki ust. Zaciskam palce na jej koszulce, a głębszy rumieniec wpływa na moje policzki, gdy pochylam się do przodu i muskam lekko jej wargi.
- Chcę zapomnieć o tym wszystkim - cmokam ją delikatnie. - Proszę, kochaj się ze mną.
Widzę jak szatynka przełyka ślinę i unosi mój podbródek, patrząc mi w oczy. Widzę w nich czystą szczerość, a zarazem obawę. Całuję ją delikatnie, głaszcząc jej policzek.
- Jesteś pewna, Camz? - mruczy cicho, ściskając moje biodra. Napieram mocniej na jej usta, kiwając lekko głową, że może to zrobić. Zielonooka przyciąga mnie bliżej do siebie, a potem układa mnie na plecach, całując powoli.
Wsuwam dłonie pod jej koszulkę, drapiąc wolno plecy kobiety. Nogami oplatam ją w talii, a szatynka zaczyna się powoli pozbywać moich ubrań. Naśladuję jej ruchy i w krótkim czasie obie jesteśmy nagie, poza tym, że zostawiłam Lauren bokserki.
- Na pewno chcesz to zrobić, kochanie? - przejeżdża palcami po moim mostku, patrząc mi w oczy.
- Jestem, Lo - uśmiecham się i przyciągam kobietę do pocałunku. Całujemy się powoli, ale z uczuciem i z każdą chwilą muśnięcia robią się coraz bardziej namiętne. W moim krótkim doświadczeniu wiem, że Lauren lubi całowanie po szyi, więc sunę ustami na jej skórę, składając na niej drobne całusy.
Kobieta odchyla głowę, pozwalając mi na więcej. Powoli pieszczę jej szyję i obojczyki, podgryzając jej skórę. Chwilę później szatynka odwdzięcza się tym samym, ale jej usta krążą w okolicy moich piersi. Łapie w zęby mój sutek, pieszcząc go czule i od czasu go przygryza. Pojękuję głośno na jej pieszczoty, a kobieta przenosi usta na drugą brodawkę, rozpalając tym samym każdą komórkę mojego ciała.
Ściąga z siebie bokserki, spoglądając mi w oczy, a ja uśmiecham się lekko i ujmuję w dłoń jej członka. Jest już taki twardy i pulsujący, a szatynka przejeżdża palcami po moim kroczu. Wyginam się lekko, gdy masuje moją łechtaczkę i wypycham biodra w jej stronę.
- Kocham cię, Camz - mruczy cicho, opierając się na przedramionach po obu stronach mojej głowy. Obejmuję ją nogami w talii i ocieram się delikatnie o jej penisa.
- Kocham cię, Lo - szepczę w jej usta, zaciskając palce na jej ramionach. Zielonooka powoli we mnie wchodzi, a kiedy jest już cała, zastyga we mnie.
Na początku odczuwam lekki dyskomfort, ale pocałunek Lauren na mojej twarzy skutecznie go niwelują. Powoli zaczynam wypychać biodra, dając kobiecie znak, że może się poruszać.
Po kilku pchnięciach łapiemy wspólny rytm, a cały pokój wypełnia się naszymi jękami. Mamroczę cicho imię Lauren, kiedy wtulam twarz w jej szyję, bo szatynka przyspiesza ruchy, nadal pozostając przy tym czułą i delikatną.
Wystarczy zaledwie kilka mocniejszych pchnięć, podczas gdy obie dochodzimy, krzycząc swoje imiona, a ciepła sperma rozlewa się w mojej cipce. Lauren opada lekko na moje ciało, spoglądając mi w oczy.
- W porządku, skarbie? - głaszcze delikatnie mój policzek. - Było dobrze?
- Było lepiej niż myślałam - uśmiecham się i całuję czule szatynkę, obejmując ją za kark. - Z tobą wszystko jest cudowne.
![](https://img.wattpad.com/cover/110910306-288-k65796.jpg)
CZYTASZ
Riddle 1: Zakochana w bokserze & Riddle 2: Zakochana w milionerce | Camren FF |✅
Fanfiction#108 w lesbian - 10.05.2018 r. Lauren Jauregui potrafi bić się najlepiej ze wszystkich. Ludzie postrzegają ją jako zimną sukę bez uczuć. Dziewczyna ukrywa wiele tajemnic i potajemnie podkochuje się w brunetce, spotykanej codziennie na ulicy. Sądzi...