-18-

922 41 10
                                    

Pov. Sylvia
Czułam wszystko...
Ktoś mi odpinał wszystkie kable do jakich byłam podłączona...
Wiedziałam że czekają mnie te same lub nawet gorsze tortury za to że uciekłam od nich, oni tego mi nie odpuszczą.
To będzie piekło.

Pov. Luck
Ta mała ździra musi mi zapłacić za to że wkopała mojego brata Ducka to więzienia.
Planowałem to ponad tydzień, ale wiem już kiedy tego jebanego braciszka i jego przyjaciół nie ma przy niej.
A lekarze i pielęgniarki?
W każdej chwili mogę włączyć dzwonek że pacjentowi coś jest... i kilka minut dla mnie, żeby ją zabrać.
To plan doskonały.
To był ten czas.

Pov. Calum
- Chłopaki!
- Co jest? Masz coś? Zapytał Ash z nadzieją w głosie.
- Znaczy..... Nie mam aleee.... Można ją namierzyć jak ma przy sobie telefon.
- Calum! Jesteś najlepszy! Ale zapytamy się policjantów o to.

Podeszliśmy do nich po czym zapytaliśmy się z Ashem czy znaleźli jej telefon.
- Jeszcze nie szukaliśmy, dajcie czas.

Nic już nie mówiliśmy tylko od nich odeszliśmy.

Muszą ją szybko odnaleźć bo wszyscy wiemy jak to się dla niej zakończy.

Pov. Ashton
Myślałem nad moją siostrą co będzie dalej.
-Przepraszam panie Irwin.
Głos doktora wyrwał mnie z myśli.
- Tak, co się stało?
- Jest nadzieja dla Pańskiej siostry jeżeli się szybko odnajdzie.
- Ale... jak? Przecież mówiliście że macie do tego za stary sprzęt.
- Ale zamówiliśmy i dzisiaj do nas doszedł nowy sprzęt, z którym jesteśmy w stanie pomóc pańskiej siostrze.
- Na prawdę??
- Zależy... czy się nie przesiał na inne narządy rak.
- Czyli jakieś szanse jednak są?
- Tak, są szanse że uratujemy pańską siostrę.

Już nic się nie odezwałem.
Z jednej strony byłem mega szczęśliwy ale z drugiej się bałem.
Bałem się że jej już nie znajdziemy, że ona umrze zanim oni ją odnajdą.

Pov. Sylvia
Mój koniec nadejdzie szybciej niż myślałam. Założył mi kajdanki i zakuł do jakiejś rury, w ciemnym pokoju. Jedynym oświetleniem jest jakaś stara, niszcząca się żarówka.
Jednak miałam iskierkę nadziej że ktoś mnie znajdzie i jednak pomoże.
Przypomniało mi się! Chociaż nie mam zbyt sił, ale mam plan idealny.... Mam taką nadzieję że idealny.

Ktoś zaczął odkluczać drzwi od pokoju w którym aktualnie siedziałam.

- Witam, długo się nie widzieliśmy. Powiedział z kpiącym uśmiechem który już dobrze znałam.
Nie odezwałam się.
- Coś mówię do ciebie suko!!
- Czego chcesz ode mnie?
- Dobrze wiesz! Przez Ciebie mojego brata zamknęli!!! Zniszczę Cię.
- Powodzenia. Powiedziałam bez żadnych uczuć.
Podszedł do mnie i zaczął mnie kopać po brzuchu i bić po twarzy. Po chwili mu się to znudziło gdy zobaczył jak pluję krwią. Szarpnął mną w górę.
- Chodź, idziesz do łazienki! Bo za dwie godziny będzie klijent! A ty wyglądasz jak siedem nieszczęść! Krzyknął zirytowany.

*40 minut później*
Wykąpałam się i wyszłam, wytarłam się ale... właśnie jest jedno ale... zobaczyłam że nie mam nic na przebranie się, więc owinęłam się w ręcznik i poszłam do kuchni. Zobaczyłam tam mój telefon, tak to był mój plan znajść telefon i powiadomić mojego brata lub któregoś z jego przyjaciół, powinni mnie wtedy namierzyć.
Wzięłam go szybko do rąk i napisałam szybko wiadomość
"Ratujcie mnie"
Wysłałam to chyba do Michaela po czym szybko usunęłam tą wiadomość, zdążyłam odłożyć telefon na miejsce i wyjść z kuchni po czym wpadłam na coś twardego, popatrzałam się w górę i kogo zobaczyłam? No oczywiście Lucka tego idiotę.
Patrzał na mnie z porządaniem.
- Duck jednak miał rację co do Ciebie, gdyby nie klijent już dawno bym Cię tutaj wziął... ale w sumie on dopiero za godzinę będzie, więc czego się nie zabawić?
Zrzucił ze mnie ręcznik, ja nie wiedziałam co robić. Przełknęłam głośno ślinę i patrzyłam jak rozwinie się ta sytuacja.
Zaczął się już rozbierać, ale w ostatniej sekundzie zadzwonił telefon.
Niestety to nie był jego telefon, a dźwięk wydobywał się z... tak z kuchni.
Jednak nie dane mi chyba zobaczyć znów brata.
Lecz ja się tak szybko nie poddam. Pobiegłam do kuchni i szybko złapałam telefon i próbowałam uciec.
Wiecie co? Znów mi si udało, złapałam po drodze ręcznik, jakąś bluzę i majtki. Otworzyłam drzwi i... tak udało mi się prowadziły one na zewnątrz budynku.
Uciekałam jak tylko mogłam ale rak mi nie pomagał po chwili zaczęłam słabnąć, ale w ostatniej chwili znalazłam w drzewie dziurę zasłoniętą gałęźmi, nie powinien jej odkryć. Zadzwoniłam do któregoś z chłopaków.
Usłyszałam ten głos, odpowiedziałam ale nie wiem czy mnie usłyszeli.
Po tym była tylko ciemność.

Uprowadzona /5SOSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz