-21-

570 30 4
                                    

Pov. Luke
Rano obudziłem się ze strasznym kacem, w sumie się nie dziwiłem. Urwał mi się film jak wychodziłem z drugą laską z kibla.
Zauważyłem że na szafce nocnej leży tabletka i butelka wody, szybko ją wziąłem i połknąłem po czym poszłem do kuchni zjeść śniada... mądrze Luke.... śniadanie o godzinie dwunastej... ale jebać poszłem zrobić sobie coś do jedzenia i usiadłem przed telewizorem.
Ale stop... czemu nikogo nie ma w domu??

Pov. Calum
Byłem w kuchni zrobić sobie coś do i picia, stawiłem na wodę, wyszłem i zobaczyłem w salonie Luka...
- Długo tu siedzisz? Zapytałem się Luka
- Jednak nie jestem sam w domu. I siedzę około hmmm... 3 minut. A poza tym gdzie reszta?
- w szpitalu są...
- Co??... co się stało?
- No z Sylvią... powiedział zdziwiony Calum.
- aaa... no okey
Powiedział Luke po czym zaczął dalej oglądać.
-Tylko tyle powiesz?!?
-a co innego mam powiedzieć? Jakoś nie jest mi jej szkoda i tak umrze.
Powiedział obojętnie Luke.
- Nie, ja wychodzę dłużej z Tobą nie wytrzymam! Myślałem że jednak masz rozum i sumienie! Ale nie wielki Luke by pieprzył wszystko co się rusza i nie zna uczuć!
-mhmmm... coś jeszcze?

Nie wytrzymałem po prostu wyszedłem od tego idioty i poszłem do garażu, wsiadłem do samochodu po czym ruszyłem do szpitala.

Kiedy wjechałem na parking blisko szpitala, wyszedłem i poszedłem w stronę sali gdzie powinna leżeć Sylvia.
Byłem przy drzwiach i już wchodziłem.
- Hej chłopaki, co z Sylvią??
- Śpij sobie dalej ale wszystko jest w normie jak na razie.

Nie odezwałem się już.
- Możecie wyjść?? Chciałem pogadać z Sylvią.

Nic nie powiedzieli tylko pokrzepiająco się do mnie uśmiechneli i poklepali po plecach po czym wyszli zostawiając mnie samego z Sylvią.

-Hej Sylvia, nie wiem czy mnie słyszysz czy nie... ale... ja... nie... nie mogę się popłakać przepraszam.
Jednak się popłakałem ale też mam uczucia.... Mam nadzieję że szybko się wybudzisz, ja i chłopaki bardzo się o Ciebie martwimy... a Luke? Luke pewnie też ale on nie pokazuje że mu zależy, bo on? On to po prostu on, ale na prawdę jest miły tylko trzeba go poznać... chociaż często jest bezdusznym chujem, ale się zmienił trochę dzięki Tobie. Nie zostawiaj nas i walcz do końca mała, bo dałaś nam wszystkim nadzieję.

Pov. Sylvia
Nagle się obudziłam i usłyszałam ... Caluma? Tak Caluma. Udawałam że śpię gdy usłyszałam że Calum coś zaczyna do mnie mówić... on do mnie mówił i ... płakał on płakał.
Ale wsłuchałam się w jego słowa, były piękne i ja chce dla nich walczyć.
- Cześć Calum. Uśmiechnęłam się do niego.
- Sylvia! Ty żyjesz! Nie strasz nas tak nigdy więcej.
Powiedział to po czym się we mnie wtulił.
- Wiesz co Calum?
- Tak? Co jest? Zrobiłem ci coś?? Zapytał się ze strachem że mnie w jakikolwiek sposób skrzywdził.
- Nie... nic mi nie zrobiłeś Calum, wręcz przeciwnie.
- Mam się bać? Zapytał się po czym zaczął się śmiać.
Wtuliłam się w niego po czym powiedziałam mu na ucho
- Kocham was braciszku, jesteście dla mnie taką jedną, wielką rodziną której bym nigdy nie zamieniła na nikogo innego.
- A ja cieszę się że mam tak silną i tak kochaną niebiologiczną siostrzyczkę. Zaczął się znów śmiać, i wyszedł.

Uprowadzona /5SOSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz