Rozdział XVIII- Wizyta

29 6 0
                                    

Kolejny dzień. Od dawna nie udało mi się wstać z łóżka tak szybko. Niby pełna obaw, ale jednak podekscytowana ubrałam luźną, białą sukienkę i sznurowane sandałki. Przeczesałam delikatnie włosy i spięłam je w kucyk.
-Jestem gotowa! - zakomunikowałam Chrisowi.
Kilka minut później siedzieliśmy już w samochodzie. Znów całą drogę panowała cisza. Dopiero kiedy wysiadaliśmy spytałam :
- Wchodzimy tam tak po prostu?
- Oczywiście, nie ma innej opcji Mandy - odrzekł z uśmiechem Chris.
Zebrałam się w sobie i weszłam do środka jako pierwsza.
-Dzień dobry, w czym mogę pomóc? - zapytała nas kobieta w korytarzu. Ubrana była w starą, zieloną koszulę i czarne legginsy. Nadal jednak przypatrywała się nam pytającym wzrokiem.
Zakończyłam analizę stroju kobiety i odpowiedziałam :
-My chcieliśmy się rozejrzeć. Mamy zamiar zaadoptować jakieś dziecko.
- W jakim wieku? - zapytała kobieta.
- Od roku do dwóch lat-odparłam.
-Chłopca czy dziewczynkę? - zadała kolejne pytanie.
- Dziewczynkę- wtrącił Chris.
- Zapraszam więc państwa za mną.
Szliśmy za kobietą po korytarzu. Na ścianach było pełno rysunków, które miały chyba wyrażać radość, ale mnie chwytały za serce. Bił od nich ból i rozpacz. Po chwili przede mną ukazały się drzwi.
-Proszę, to tutaj.
Weszłam do środka. Zatkało mnie. Grupka około piętnastu dziewczynek kłębiła się w małej salce. Każda z nich miała na sobie schludne ubrania, zapewnianie przez dom dziecka. Dopiero kiedy weszłam głębiej w kąciku dojrzałam odosobnioną małą istotkę. Nie miała na sobie nowych ubrań, tylko szarą, poszarpaną sukienkę. Ciemne włosy w nieładzie i stare buciki. W jej oczach malował się ogromny smutek.
- Przepraszam, dlaczego ta dziewczynka nie ma tych ubrań co reszta? - zapytałam kobietę z domu dziecka.
-To Emily, ktoś zostawił ją tutaj pod drzwiami tydzień temu. Nie odzywa się do nas. Powiedziała tylko, że nie chce nowych ubrań i będzie czekać na swoją mamusię- odparła ze łzami w oczach.
- Mogę spróbować z nią porozmawiać?
-Jasne, ale niczego nie obiecuję.
Mimo wszystko podeszłam do niej. Łzy cisnęły mi się do oczu. Czułam, że ona będzie idealna. Jakaś niewidzialna linka ciągnęła mnie w jej stronę.
-Cześć malutka. Ja jestem Mandy, a ty?
-Emily - odpowiedziała cichutko i odwróciła głowę.
-Może pobawimy się razem? Dołączy do nas Chris - mój mąż, dobrze?
O dziwo dziewczynka szybko wyszła z kąta i chwyciła trzy lalki.
-Ciociu ty będziesz tą laleczką a ty wujku tą- lekko się uśmiechnęła podając nam zabawki.
Oczywiście wzięliśmy je bez wahania. Pół godziny minęło jak minuta.
-Już nie chcę się bawić- Emily wzięła lalki i odeszła od nas.
-Proszę się nie martwić. To i tak dużo, że chciała z państwem się bawić. Przyjdźcie jutro, myślę, że was polubiła.
-Będziemy napewno! - przytaknęłam.
-Jest cudna, prawda? - zapytałam Chrisa, gdy już wyszliśmy.
-Masz całkowitą rację. I obiecuję, że zrobimy wszystko, aby z nami zamieszkała.

Zagubiona w miłości... Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz