Rozdział XVII- I Co Teraz...

29 7 0
                                    

Przez całą noc nie zmrużyłam oka. Patrzyłam bezwiednie na storczyki stojące w doniczkach na parapecie nieprzerwanie od pół godziny. Z każdą chwilą kanapa zapełniała się też dywanem mokrych od łez chusteczek. Chris siedział w łazience. Nie odezwaliśmy się do siebie od czasu słów w przychodni. Milczenie dawało pole do myślenia. Sama nie wiedziałam czy to dobre. W końcu skorupka pękła.
Wstałam i podeszłam do łazienki. Delikatnie zapukałam do drzwi.
-Chris...
Nie zdążyłam dokończyć. Wyszedł bez słowa i chwycił mnie w objęcia. To zawsze działało. Wtulona w niego poczułam się bezpieczna.
-I co teraz... - spytałam po dłuższej chwili.
- Chodź, usiądziemy - powiedział i wskazał mi kanapę
-Zastanawiałem się nad tym wczoraj. Myślę, że moglibyśmy pojechać do Domu Dziecka i...
-Byłbyś gotowy zaadoptować dziecko?! Ja pomyślałam o tym od razu, ale myślałam... - śmiałam się i płakałam jednocześnie.
- Mandy,kocham cię. Dziecko to było nasze marzenie. Wybierzemy się tam już jutro. Procedury będą trwały długo, ale przecież oboje tego chcemy, prawda? - słuchałam tej wypowiedzi łkając cicho.
- Możemy pojechać już dziś? - spytałam.
-Nie. Dzisiaj zostaniemy w domu. Wykąpiesz się i porządnie wyśpisz. Jutro spojrzysz na to wszystko inaczej, zobaczysz.
Przekonał mnie. Wyrzuciłam wszystkie chusteczki i poszłam do łazienki. Postanowiłam wziąć kąpiel. Wlałam do wanny olejek lawendowy a na twarz nałożyłam oliwkową maseczkę. Odprężona leżałam przez kilkanaście minut w wannie. W końcu jednak zebrałam się, zmyłam maskę i ubrałam ciepłą piżamę.
- Pójdę się już położyć - nużąco spojrzałam na Chrisa.
-No w końcu mówisz normalnie. Dalej, leć! - szturchnął mnie lekko i pocałował w czoło.
Poszłam do sypialni i otuliłam się kołdrą. Myślałam, że zasnę szybko, ale niedoczekanie. Kręciłam się nerwowo po łóżku. Nagle chwyciły mnie wszystkie złe wspomnienia. Okropna piwnica, spojrzenie Chrisa w przychodni, impreza... Teraz przestraszyłam się już nie na żarty. Mimo wielkich chęci snu odrzuciłam kołdrę i skierowałam się do salonu.
-Chris... - zaczęłam niepewnie.
-Co jest, jeszcze nie śpisz? - spytał.
-Ja chciałam się zapytać, czy... Po prostu nie wiem czy jestem na to gotowa. Chcę tego dziecka, ale boję się, że nie pokocham go na tyle na ile zasługuje. Obawiam się całych procedur,sądów- spuściłam głowę.
-Hej, przecież przejdziemy przez to wszystko razem, tak? - Chris uniósł mój podbródek.
-Tak. Masz rację, nie powinnam się zamartwiać- już spokojniejsza podeszłam kolejny raz do łóżka. Tym razem zasnęłam bez problemu.

Zagubiona w miłości... Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz