Rozdział III- Zły Sen Czy Prawda?

106 15 1
                                    

Miałam zamknięte oczy. Powieki zdawały się być zespawane ze sobą. Nie chciały się otworzyć i ujrzeć miejsca, w którym się znajdowałam. Na początku myślałam,że to wszystko to tylko głupi zły sen. I byłoby tak dalej, gdyby nie duszący zapach wilgoci, pleśni i starych skarpet. Czułam szorstki dotyk jakiegoś materiału, na którym leżałam. To nie była moja biała satynowa pościel, o nie. Spróbowałam się podnieść, ale zatrzymał mnie piekący ból. Pozostało mi czekać. Ale właściwie na co? Zaczęłam analizować możliwe formy ucieczki. Nic z tego. Dwa okna były zabite deskami a drzwi z pewnością zamknięte na klucz. Opadłam z głośnym westchnieniem na materac. Sprężyny jęknęły w proteście. Już miałam zacząć krzyczeć. I wtedy pojawił się ON. Miał na sobie czarną koszulę i nisko opuszczone jeansy. Równie czarne conversy i wysoki wzrost sprawiały, że wcale nie wyglądał jak morderca czy gwałciciel tylko raczej jak istne studenckie ciacho. Wpatrywał się we mnie świdrującymi niebieskimi oczami. Jedno z nich było lekko przysłonięte kosmykiem  blond włosów. Mimo całego powalającego wyglądu napawał mnie lękiem. Czekałam na jakikolwiek ruch z jego strony. Spuściłam wzrok, bo nie mogłam dłużej znieść jego spojrzenia. - Jestem Chris. Dla ciebie Pan Chris. Mam nadzieję, że będziesz grzeczna, bo jak nie to zapoznam cię z moimi kolegami. Oni bardzo lubią takie laski jak ty- uśmiechnął się szyderczo.
Przerażona jęknęłam cicho. Żołądek domagał się jedzenia, ale nie śmiałam nawet o tym wspomnieć. Zastanawiałam się ile tu wytrzymam. Wolałabym już umrzeć od razu. Coś jednak nie pasowało. Mieszanina zapachów  strachu, lęku i wilgoci niestety nie pachniały ani trochę słodko. A jednak czułam słodką nutkę. I wtedy mnie trafiło. To była miłość. Właśnie zauroczyłam się w swoim porywaczu, który najprawdopodobniej chce mnie zabić...

Zagubiona w miłości... Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz