Rozdział XXI - Uratujecie Go, Prawda?

46 8 0
                                    

-Proszę się odsunąć- młody ratownik medyczny trącił mnie pochyloną nad ojcem.
- Dobra, kroplówka i leki sercowe dożylnie-zakomenderował.
- Czy on umrze!? - zapytałam przez łzy.
- Zrobimy wszystko co w naszej mocy,aby tak się nie stało - odparł i razem z dwoma innymi ratownikami zabrali ojca na nosze. W całym chaosie emocji zapomniałam o Emily. Odwróciłam się i zobaczyłam ją skuloną w kącie salonu, z przerażeniem wymalowanym na bladej twarzyczce. Podeszłam do niej szybko i chwyciłam za rękę.
-Wszystko będzie dobrze, nie bój się. Pojedziemy razem do dziadka, dobrze? - sama nie do końca wierzyłam w dobre zakończenie tej historii, ale musiałam się opanować przy dziecku.
Dziewczynka niepewnie otarła kąciki oczu i wylądowała na silnych rękach Chrisa. Droga do szpitala była jedną z najszybszych jakie pokonałam w życiu. Szlochająca z tyłu mama i zastygła z przerażenia twarz mojej córeczki napawały mnie jeszcze większym strachem. Tata to mój wzór. Osoba, na której zawsze można  polegać. Kiedy miałam zły dzień, jego żarty i poczucie humoru całkowicie go odmieniały. To z nim chodziłam na spacery, gdy mama gotowała obiad, to on..
Łzy płynęły mi po policzkach. Już nie mogłam ich powstrzymać.
Podeszliśmy szybko do rejestracji.
-Przywieziono tutaj mojego ojca, chyba miał zawał- prawie krzyknęłam do kobiety za okienkiem.
- Pierwsze drzwi po lewej, ale proszę tam nie wchodzić, ponieważ trwają badania.
Nie zważałam kompletnie na jej słowa. Jak tylko usłyszałam lokalizację rzuciłam się ku drzwiom.
-Tato! - wykrzyknęłam widząc go w towarzystwie trzech lekarzy i dwóch pielęgniarek.
- Musimy jechać na operację, przepraszam- jedna z nich spojrzała na mnie ze współczuciem.
To były najdłuższe trzy godziny w moim życiu. Każda minuta przywoływała kolejne wspomnienie. Bałam się jak nigdy wcześniej. Nie sądziłam, że przyjdzie mi się zmierzyć z możliwością śmierci kogoś najbliższego.
- Napij się - wyrwał mnie z zamyślenia Chris podając kubek wody.
Chciałam odmówić, ale miałam tak wyschnięte gardło, że szybko się napiłam. Zimna woda wpłynęła z impetem podrażnieniając mi przełyk. Chciałam po raz kolejny ukryć twarz w dłoniach, ale ujrzałam skrawek białego fartucha mknącego w moją stronę. Poderwałam się z miejsca wraz z mamą, trzymającą na kolanach Emily.
Twarz lekarza nie wyrażała nic. Chciałam odczytać cokolwiek, zanim poinformuje nas o wyniku operacji,ale nie zdążyłam.
- Zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy, ale niestety nie udało nam się go  uratować. Przykro mi bardzo-lekarz odszedł.
Minęło kilkanaście sekund, zanim dotarły do mnie jego słowa. Kiedy to już się stało czarna przepaść otworzyła się w mojej głowie i poczułam jakbym właśnie w nią spadła.

Zagubiona w miłości... Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz