Rozdział XI- Osiemnastka

59 11 2
                                    

Kilkanaście dni później obudziłam się pełna dziecięcej radości. Już jutro osiągnę pełnoletność. Te wszystkie lata zleciały tak szybko. Już nie będę dzieckiem. To oznaczało też poważne kroki w moim związku z Chrisem. Wyskoczyłam z łóżka. Ubrana w szary dres poszłam do sklepu na zakupy. Chipsy, chrupki, żelki, babeczki, mnóstwo cukierków i butelki szampana wylądowały w wózku sklepowym. Dom był już ozdobiony. Transparenty, balony i kolorowe serwetki- wszystkie elementy były piękne. Przeddzień urodzin zleciał bardzo szybko. Leżąc już  w łóżku uśmiechnęłam się do siebie. W końcu nie codziennie kończy się osiemnaście lat!
W nocy niekoniecznie chciało mi się spać. Budziłam się co chwilę jak dziecko, które nie może doczekać się wyjścia do sali zabaw. W końcu jednak nadszedł upragniony ranek. O godzinie siódmej do pokoju wparowali moi rodzice z kolorową paczką i tortem ze świeczkami. Po odśpiewaniu „Sto lat” wręczyli mi pakunek. Odwinęłam srebrną wstążkę i moim oczom ukazał się wzruszający widok. Kolaż zdjęć z różnych okresów mojego życia. Najważniejsze momenty - ukończenie szkoły, pierwszy dzień w przedszkolu, upadek na rowerze... Łzy płynęły mi po policzkach. Uścisnęłam rodziców. To był cenniejszy prezent niż laptop czy pieniądze. Brakowało mi już tylko obecności przyjaciółek i chłopaka. O dziwo mama nie dręczyła mnie pytaniami o Bena i Chrisa. Chyba stwierdziła, że i tak nie ma sensu zaczynać tematu. Trzy godziny później byłam już umalowana i przebrana w delikatną sukienkę w odcieniu pudrowego różu. Szpilki, które miałam na sobie cudownie wysmuklały nogi i czyniły z nimi prawdziwe cuda. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Pobiegłam otworzyć.
- Wszystkiego najlepszego kochana!! - wykrzyknęły radośnie Meredith i Helena.
- Chodźcie do środka- zaprosiłam dziewczyny do kuchni po przekąski.
Po kilkunastu minutach przyszedł też mój chłopak. Przyjaciółki obdarowały mnie kosmetykami i ciuchami jak to oczywiście na nie przystało. Dziwił mnie jednak Chris. Złożył mi oczywiście życzenia,ale liczyłam na coś więcej...
- Chodź na górę, muszę Ci coś powiedzieć - właśnie on wyrwał mnie z zamyślenia. Ruszyłam za chłopakiem. Jakby odczytał moje myśli i zaczął :
- Mandy pewnie myślisz, że nie mam dla ciebie żadnego prezentu, ale to nieprawda. Mam przygotowaną niespodziankę,  musisz jednak poczekać do jutra. Przyjdę po ciebie o 16. Zabiorę cię... Sama zobaczysz gdzie.
Przez całą resztę imprezy zastanawiałam się o co mu chodziło. Gdy dobiegła ona końca wykończona padłam na łóżko i wraz z pluszowym misiem od Heleny zasnęłam. Nawet nie sądziłam, że jutrzejszy dzień okaże się być jeszcze cudowniejszy niż dzisiejsze urodziny.

Zagubiona w miłości... Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz