dość często piszecie mi swoje historie, także chcę się odwdzięczyć za to, że mi zaufaliście i napiszę swoją :
zawsze miałam problem z samoakceptacją. byłam trochę grubsza od innych rówieśników, może nie jakoś bardzo, ale czułam się od nich gorsza, zwłaszcza, gdy ktoś mi wspomniał o mojej wadze czy wyglądzie
jednak ja nie pokazywałam tego i nikomu nie mówiłam o tym, że tak się dzieje
w 3 klasie nastąpił przełom. przy 160 cm wzrostu moja waga skoczyła do 77 kg. stwierdziłam więc, że trochę schudnę. tym bardziej, że miałam wtedy komunię i chcialam ładnie wyglądać (jak będziecie chcieli, to napiszę o mojej wierze itd)
schudłam do 70 kg, o ile dobrze pamietam od stycznia do maja. a na wakacjach po trzeciej klasie zaczęłam chorować na depresję
ta waga trzymała się do 4 klasy. ale że depresja atakowała mnie coraz bardziej, to myślałam, że jaak schudnę to poczuję się lepiej
zaczęło się niewinnie, jak większość zaburzeń odżywiania. przestałam jeść słodycze, pieczywo i obcinałam kalorie, liczyłam je i przeszlam na wegetarianizm
trafiłam na strony pro - ana i przez pół roku byłam motylkiem i bardzo tego żałuję
jadłam około 500 kcal dziennie, bardzo szybko chudłam, a dalej czułam się gruba
po połowie roku takich głodówek zaczęłam się rzucać na jedzenie. dosłownie. i oczywiście był efekt jo - jo. nienawidziłam siebie jeszcze bardziej
to wszystko zaszło tak daleko, że z trudem wstawałam rano z łóżka, bałam się zjeść wafla ryżowego na śniadanie czy nawet napic się herbaty owocowej, w nocy wychodziłam z domu ze skakanką i cwiczylam do upadłego, albo przez 3 godziny robiłam brzuszki
mama zauważyła, że coś się ze mna dzieje i zapisała mnie do dietetyczki (nie polecam natur house, dietetycy tam naprawdę nie mają pojęcia, co podają pacjentom)
dietetyczka z dupy dała mi dietę 1500 kcal i to jeszcze MIĘSNĄ, podczas gdy ja ledwo jadlam 500. pomyślałam, że jest totalną idiotką i gdy zobaczyłam jadłospis na cały tydzień to tak sie popłakałam, że wyszłam
mimo to, lekarka cały czas upierała się przy tym jebanym kotlecie i tej ilości kalorii
po przyjściu do domu ustalilam z mamą, że będę się stosować do diety ustalonej na wizycie, ale nie muszę jesc mięsa i ryb
dodam jeszcze, że w tamtym czasie byłam w szkolnej drużynie siatkówki, treningi mialam 2 razy w tygodniu po 2 godziny lekcyjne (tygodniowo wychodziło mi ok 10 tyś kcal na minusie)
przy każdym posiłku płakałam albo krzyczałam, bo nie chciałam byc gruba (sprecyzuję: nie tyje się od jedzenia tylko od NADMIARU jedzenia)
i od wizyty w natur house schudłam do 65 kg. miałam wtedy 166 cm wzrostu.
na wakacjach po 5 klasie była jakaś masakra. kłamałam nie tylko rodzicom, ale i sobie samej. ograniczyłam kalorie do 150 dziennie. a rodzicom mówiłam, ze jem 1000. chowałam jedzenie gdzie popadnie, w lato nosiłam bluzy brata, żeby nie było widać jaka jestem chuda, a właściwie gruba, bo mój obraz ciała z w tamtym momencie był całkowicie zaburzony
ćwiczyłam po kilka godzin dziennie, tym samym spalając około 1000 kcal. były też takie dni, gdzie zjadłam jedno jabłko przekrojone na 4 części i to byly moje 4 "posilki", a dalej cwiczyłam. nie obchodziło mnie to, że codziennie mdlałam kilka razy i cały czas było mi zimno, chciałam być coraz chudsza i lżejsza
moja waga na wakacjach z 65 kg spadła do 48 kg, a mimo to dalej siebie nienawidziłam. nie chciałam tak dłużej żyć. gdzieś w necie przeczytałam o dziewczynie, która zmieniła dietę na roślinną i wygrała z bulimią, wiec i ja przeszłam na weganizm i rzeczywiście było coraz lepiej
no ale bez psychologa sie nie obeszło
świadomość, że nie krzywdzę ani nie zabijam tylu zwierząt co wcześniej pomogła mi w recovery
mogłam jeść co chciałam, a dalej nie tyłam. musiałam więc jeść o wiele wiecej. najpierw 700, 1000 1300, 1500, 2000, 2500 kcal i dopiero przy tej kalorycznosci
powolutku zaczęłam przybierać na wadze i miałam więcej siłynawroty any dalej są, np dzisiaj zjadłam troszke wiecej i już sie wkurzam, ale nie dam anoreksji nade mną zapanować
gratuluję, jeśli przeczytałeś to wszystko :D
pamiętaj że zawsze mozesz do mnie napisać :3
Siema!
CZYTASZ
sunshine
Teen Fictionmoje przemyślenia, smutki, poglądy, trochę pozytywnych myśli może trochę motywacji do życia dla mnie i dla Ciebie dziwię się, jak dużo uświadamiam sobie, pisząc to zapraszam!!