macie czasami tak, ze jesli nie zrobicie chociaż jednej rzeczy z listy, to nie zauwazacie wszystkich innych? ta jedna, niezrobiona, niedokonczona, nie daje wam spokoju
piszę kolejną listę czynności, które MUSZĘ zrobic. to już nie jest tak, że robię to dla przyjemności, żeby mieć w miarę wszystko poukładane i czegoś nie pominąć. to jest juz obsesja. i wiecie co? to przerażające, że naprawdę staram sie to trochę ograniczyć - zamiast zapisania sobie 38 punktów, piszę 37. ale ten jeden nie daje mi spokoju, bo to przecież AŻ o 1 mniej niz w tamtym tygodniu!!! wyrzuty sumienia zjadają mnie od środka, gdy nie zrobię lub nie dokończę jakiejkolwiek rzeczy
każdy plan musi być ladny, kolejne podpunkty muszą być poukladane alfabetycznie, kolorami, przedmiotami czy ich ważnością. wszystko muszę podkreślić idealnie kolorem. najlepiej jeszcze, żeby byly na nim narysowane kwiaty
robienie list jest tak cholernie męczące. i ja to widzę, a nie umiem przestać. dalej jednak uważam, ze brak idealnego planu jest czymś o wiele gorszym. czy zrobilam to, o czym pomyślałam wczoraj? a czy zrobilam to, o co ktos mnie poprosil? czy zrobilam dzisiaj cos dla siebie? hej, a to zrobilam? ale na pewno?
to znowu wszystko kłamstwo. jedno wielkie kłamstwo. planuję dosłownie wszystko. to nie jest chęć poczucia stabilności, tylko uzależnienie. naprawdę, to jest silniejsze ode mnie
co się stanie, jeśli nie będę miala możliwości zrobienia listy? co jeśli wydarzy się coś nieprzewidywalnego? wtedy leżę. nie mam szans z poczuciem winy. chociaż to nie ja zawiniłam
salva też wszystko zaplanował idealnie, tylko co będzie potem?
CZYTASZ
sunshine
Teen Fictionmoje przemyślenia, smutki, poglądy, trochę pozytywnych myśli może trochę motywacji do życia dla mnie i dla Ciebie dziwię się, jak dużo uświadamiam sobie, pisząc to zapraszam!!