Happier

34 3 0
                                    

Poszedłem do domu Jimina. Ten bukiet róż był cholernie ciężki .--.. Droga zajęła mi 10 minut.. chyba bo nie livzylem czasu. Chciałem jak najszybciej go przeprosić. Było mi cholernie wstyd.
Kiedy stałem przed jego drzwiami zawachałem się czy tam wejść i czy w ogóle będę mile widziany. Zacząłem się stresować. Serce waliło mi jak młotem a ręce mi drżały. Zapukałem. Po chwili usłyszałem kroki i dźwięk klucza wkładanego do drzwi. To był chyba Jimin bo nie było auta jego ojca. Wsumie modliłem się żeby to był on bo co powiedział bym jego ojcu .--.. Nagle drzwi się otworzyły. Jimin stanął w wejściu i popatrzył na mnie jak na ducha. Był zaskoczony. Zdziwiony i chyba zmieszany, a tak przynajmniej wyglądał.

Jimin POV
Byłem zaskoczony. Tak wielki bukiet róż i to na co czekałem cały tydzień. Yoongie. Zastanawiałem się jak zareagować. Chwilę staliśmy w ciszy. Nagle cisza ustała.

-Przepraszam Jimin.

- Nie masz za co przepraszać to ja powinienienem przepraszać. Zachowałem się jak dupek.

- Jimin- Nie dokończyłem zdania bo on owinąć ręce wokół mojej szyi. Odwzajemniłem to.
(Jimin) Czułem jak jego ręce zjeżdżają na moje biodra i przysunął mnie do siebie jeszcze bliżej. Nie przejąłem się tym, a wręcz przytuliłem go jeszcze mocniej. Dałem głowę na jego ramie. Ustami dotknąłem jego szyi. Zrobiłem to delikatnie, a wręcz niezauważalnie.  Nie chciałem żeby się denerwował. Wiedziałem, że czuł mój oddech na jego skórze, ale widocznie nie przeszkadzało mu to.

5 minut później...

Weszliśmy do środka. Włożyłem róże do wazonu. Długo szukałem wazonu który pomieści wszystkie róże. Siedliśmy na kanapie. Nastała cisza.

- Yoongie.. pomiędzy nami wszystko już ok?..

-Tak Jiminie

- Nie nazywaj mnie tak

-Czemu?

-Wkurza mnie to.

-Ajjj, Jiminie się złości. - Chciałem mu trochę dopiec więc cały czas powtarzałem słowo Jiminieeeee.

-Ehhh.. zabić to mało. Dobra nie ważne. Mam plany na dzisiejszy wiecz-

-Super,ale po co mi to mówisz?

- Daj mi dokończyć. Jest dzisiaj impreza na którą idziemy razem. I to nie jest prośba tylko oznajmiam Ci, że idziesz ze mną lol.

- Ok.., ale skąd wiesz, że nas wpuszczą i jest jeden warunek. Chce coś zjeść głodny jestem.

- Spokojnie wpuszczą nas, a i zaraz zamówimy sushiiiiiiii.

- Co ty się tak elscytujesz jedzeniem sushi?

- Nwm. Tak jakoś.- powiedziałem. Nie ekscytowałem się jedzeniem sushi tylko tym, że Yoongi był ze mną.

30 minut później...

Facet z sushi dał nam zamówienie, zapłaciliśmy i poszedłem do kuchni żeby rozłożyć to na talerz. Wyglądało to bardzo apetycznie.

W trakcie jedzenia gadaliśmy o wszystkim i o niczym

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

W trakcie jedzenia gadaliśmy o wszystkim i o niczym. Zjedliśmy i poszliśmy do mojego pokoju. Yoongi usiadł na łóżku, a ja wybierałem jakiekolwiek ciuchy z szafy na imprezę. Wziąłem różową koszulkę, kurtkę jeansową i obcisłe czarne rurki. Ściągnąłem koszulkę, a Yoongie popatrzył na mnie z błyskiem oczach. Chyba mu się podobało to co właśnie widział bo przygryzł wargę. Ubrałem koszulke i przebrałem na szybko spodnie. Yoongie miał otwartą buzię z wrażenia po tym jak zobaczył mój tors.

- Zamknie buzię bo ci mucha wleci.

-...- cholera. Co mu odpowiedzieć...

- Hah.- zaśmiałem się, a on zrobił się czerwony jak pomidor. Kiedy się ogarnąłem wyszliśmy z domu i poszliśmy do domu Yoongiego. Przebrał się. Ułożył włosy i poszliśmy.
Była 22 kiedy przyszliśmy do klubu. Weszliśmy bez żadnego problemu. Poszliśmy do barku. Zamówiliśmy whisky. Wypiliśmy i ruszyliśmy w stronę parkietu.

20 minut później...

Siedzieliśmy w barku. Yoongie był lekko "nieprzytomny", a przynajmniej na takiego wyglądał. Sam byłem już prawie nieżywy bo mam słabą głowę do alkoholu.

Yoongie POV
Widziałem, że Jimin powoli zaczyna odjeżdżać, ale cóż impreza to impreza. Poszliśmy na parkiet (kolejny raz). Byliśmy mistrzami parkietu.

2 godziny później...

Tańczenie było już trochę męczące, a każdy kolejny krok był coraz trudniejszy do skoordynowania.
Jimin był pijany, ja się jakoś trzymałem, ale Jiminie naprół się jak świnia. Usiedliśmy na kanapę. A właściwie ja usiadłem na kanapie, a Jiminie siadł na moje kolana. Był lekki więc mi to nie przeszkadzało. Odwrócił się twarzą w moją stronę i siadł okrakiem na moich udach. Przybliżył się. Wiedziałem co miał zamiar zrobić. Ale nie mogłem pozwolić mu tego zrobić w klubie i to do tego na kanapie. Naprzeciwko klubu był motel. Wzięliśmy pokój na 1 dobę. Obydwoje nie byliśmy trzeźwi. Właściwie byłem pod takim samym wpływem alkoholu jak on. Położyliśmy się na łóżko. Zacząłem głaskać go po głowie, a on mnie przytulił. Leżeliśmy tak przez 20 minut.

Cześć!♥ Przypominam żeby każda osoba która czyta moje ff zostawiła po sobie ślad w postaci głosu. Jest to dosyć duża motywacja do dalszego pisania, a dla was jest to tylko jedno kliknięcie.♥ Miłego dzionka życzę 💜👌

Count on you/ ♡Yoonmin♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz