Rozdział 34

506 20 5
                                    

Baza decepticonów, perspektywa Sidesa
Jakiś czas później

- Idą... - wydusiłem z siebie jęk, odwracając się w stronę związanego Sunny'ego. 
Nim bot zdążył wypowiedzieć jakiekolwiek słowo, żelazne drzwi trzasnęły, a przed nami ustało parę decepticonów. Splunąłem ich stronę.
- Możesz się stawiać, gnojku - przywitał się ze mną kpiąco ich zbrojmistrz. - Już dzisiaj staniecie się posłuszni. - zaśmiał się w głos, jednocześnie kopiąc mnie.
- Nie umiecie walczyć sprawiedliwie... - wysyczał ze spuszczoną głową Sunstreaker. - wykorzystujecie naszą słabość, wy gady! - wrzasnął, będąc na skraju załamania.

- Nie wiesz, z kim zadzierasz! - niespodziewanie jeden z conów podniósł autobota, po czym z impetem rzucił nim o ścianę. Primusie, tak bardzo chciałem coś zrobić, lecz za mocno nas związali!

- Rapid, spokojnie... - zaśmiał się złośliwie Shockwave, jakkolwiek go zwą. - Nie ma co się denerwować, to tylko nic nie warte autoboty! - po tych słowach poczułem gniew, musiałem go niestety z sobie dusić.

- Do rzeczy, Shock. - burknął... Rapid? - Nie mogę się doczekać, aż zobaczę te ścierwa wrzeszczące z bólu! - krzyknął uradowany.

Po upływie dosłownie paru sekund, dwoje deceptów podniosło nas do góry, po czym wyprowadzili nas z pokoju. My, jak to my, standardowo zaczęliśmy się wyrywać, nie dając sobie wmówić, iż jesteśmy na przegranej pozycji.

- Doprowadzacie mnie do szału! - warknął szary con, który mnie prowadził. - Całe szczęście, że za chwilę zaczniecie nam wszystko śpiewać... - dodał tajemniczo. 
Nie mam pojęcia, o co może mu chodzić, ale jedno jest pewne: nigdy nie zdradzę swojej frakcji!

- Nigdy nie mów nigdy, Sideswipe - szepnął mi do audioreceptora decept, zupełnie, jakby czytał mi w myślach. - Tak się składa, że jesteśmy na miejscu, miłej zabawy. - klepnął mnie po ramieniu, tym samym popychając mnie do ogromnej sali. Taki sam los spotkał mojego towarzysza.
- Ileż można czekać? - wywróciłem optykami, usłyszawszy głos łamagi Starscream'a. - Lord Megatron już się niecierpliwi. - skarcił dwójkę conów.

- Ale Lord mnie uwielbia, Star - zgasił go czarno-miętowy bot, na co z ust Sunstreakera wydobył się cichy śmiech. Ten to ma wyczucie...
-  Usadźcie ich, wszystko jest już sprawne i gotowe do działania. - powiedział generator głosu, którym posługiwał się Soundwave. 
Psy Megatrona w tej samej chwili zaciągnęły nas na dwa małe krzesełka, po czym odeszły. Zastąpiły ich dwa, do tej pory nieznane mi decepticony, próbując zapiąć nas w pasy bezpieczeństwa.

- I tak jesteśmy związani, to wam nie wystarczy?! - wydarł się na nich mój brat, za co porządnie oberwał w twarz. Nie uzyskał odpowiedzi na swoje pytanie, ale w zamian nałożono nam na czubki głów coś w rodzaju hełmu. Ach, te decepty i ich nowoczesna technologia. Niech się nią udławią! Niespodzianie, przez moje obwody przepłynęła długa i nieprzyjemna fala prądu, w związku z czym miotałem się i krzyczałem - nie tylko ja.
- A niech was pożre Unicron! - ryknąłem między salwami bólu.

W tym samym momencie, do mojego procesora zaczął napływać ogrom rzeczy: postacie, miejsca, słowa, rzeczy, wydarzenia. Niosło to za sobą niesamowicie wielkie cierpienie; wierciłem się, by znaleźć sobie pozycję, w której nie będę czuć bólu - bezskutecznie. To wszystko zdawało się przeciągać do kilku godzin; tkwiliśmy w amoku, pławiąc się w agonii.
- Nie zastanawialiście się, dlaczego Optimus trzyma przed wami w tajemnicy wasze pochodzenie? - z transu wybudził nas głos Lorda Megatrona, stojącego nie tak daleko nas. Zaraz... dlaczego nazwałem go Lordem?
- Zostaliśmy stworzeni przez Primusa, tak jak każdy autobot. - burknął żółty mech, nieco bardziej świadomy, aniżeli ja. Na jego słowa, wódz deceptów głośno się zaśmiał.
- Zła odpowiedź. - mruknął z ironią, po czym znów przez nasze ciała przepłynął prąd. - Zobaczycie przed swoimi optykami kilka slajdów. Liczę na to, iż jesteście na tyle bystrzy, by zrozumieć.

[niedokończona] Człowiek wśród robotów - TransformersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz