Późnym wieczorem nadal spędzałam czas w towarzystwie Deili. Dowiedziałam się, że jest siostrą Hide(!) i odziedziczyła po nim siłę. A właśnie - ma piękny, czarny lakier, z fioletowymi i białymi wstawkami. W dodatku bardzo się błyszczał. Chyba przywiązuje do tego dużą uwagę... Siedziałyśmy w hangarze, w którym odbywają się treningi. Jako siostra zbrojmistrza radziła sobie świetnie w tym miejscu. Właśnie wykonywała setny strzał karabinem. Ja zaś próbowałam podnieść 100-kilogramową beczkę. Coraz bardziej prostowałam ręce, aż w końcu się udało! Dla zwykłego robota to nic, ale dla mnie to już coś. Jestem autobotem zaledwie cztery dni. Chyba.
- Aria? - moje rozmyślania przerwała Deila.
- Hmm?
- Podoba ci się jakiś autobot? - co to w ogóle za pytanie? Gdy usłyszałam słowa femme byłam bardzo zdziwiona. Ona zawsze była spokojnym typem.
- Yyy... Nie? - bardziej spytałam, niż odpowiedziałam.
- Pożyjemy zobaczymy... - mruknęła pod nosem, ale ja i tak to usłyszałam.
Wtem usłyszałyśmy, jak do hangaru ktoś wchodzi. Wybiegłyśmy z pomieszczenia, w którym obecnie byłyśmy i odetchnęłyśmy z ulgą. To były autoboty.
- Szybko! Do pokoju medyków! - krzyknął chyba Jolt. Razem z bodajże Jazzem trzymali... Bumblebee?!
- Co się stało? - spytałyśmy w tym samym momencie wraz z Deilą.
- Autoboty pokonane. - przemówił Optimus. - Niestety Bumblebee został zraniony pociskiem od Starscreama. - Primusie... Muszę za nim lecieć! W odpowiedzi wytrzeszczyłam optyki. Szybko pobiegłam za autobotami.
- A ty gdzie?! - krzyknął za mną jakiś bot.
- Do Bee! - odkrzyknęłam nie odwracając się. Zdaje mi się, że słyszałam grupowe "Uuu".
Jazz i Jolt, wraz z najprawdopodobniej nieprzytomnym Bee zatrzymali się przy pokoju medycznym.
- Co ty tu robisz? - spytał się mnie Jolt.
- Przyszłam za wami. Muszę wiedzieć, co jest Bumblebee. - odparłam ledwo dysząc. Bieganie to niestety nie moja bajka.
- Dostał od Starścierwa. To tyle. - rzekł niebiesko-czarny bot.
- Ale nie o to chodzi! Po prostu chcę przy nim być... - mruknęłam cicho. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, co ja powiedziałam. Wtedy jeden z autobotów otworzył drzwi i weszli do środka. Jolt wziął żółto-czanrego bota, a Jazz został ze mną.
- W porządku, ale Ratchet cię raczej nie wpuści. - odezwał się.
- Dlaczego? - nieco spanikowałam.
- Po prostu. - stwierdził szary mech.
- Ehh. Nie no, ubłagam go! - wepchnęłam się do pomieszczenia.
- Aria? Co ty tu robisz?! - wtedy zauważył mnie Ratchet.
- Chce być przy Bee. - odpowiedział za mnie Jazz.
- Nie. Możesz przyjść, jak skończymy. - odparł spokojnie.
- Niech wam będzie... - burknęłam pod nosem, ale tak, żeby nikt tego nie słyszał.
Wyszłam z pokoju i zatrzymałam się pod drzwiami. Tutaj to chyba mogę zostać, prawda? Usiadłam pod ścianą na przeciw drzwi i wlepiłam swój wzrok w metalową powłokę. W sumie, nie wiem, czemu się tak zachowuję. Martwię się. Czy ja? Nie... Nie ma mowy. On pewnie ma już jakąś dziewczynę, czy coś. Primusie, Aria. O czym ty myślisz... Ale się boję... Co jeśli to coś poważnego? Nie, nie mogę tak myśleć... Muszę być pozytywnej myśli. Jak kiedyś spotkam tego całego Starscreama to go zniszczę! Chwila... Czy to nie jest ten, który dostał z pukawki? Chyba tak. Obiecuję, że go zniszczę. Będę się starać na tych całych treningach. Zobaczą we mnie potencjał, pojadę na misję i zniszczę to decepticońskie ścierwo. Ehh, marzenia. Po chwili wróciłam do rzeczywistości i intensywnie wpatrywałam się w drzwi. Są z metalu. W sumie tutaj większość rzeczy jest z metalu. Wtem usłyszałam kroki. Spojrzałam w lewą stronę i zobaczyłam... dwójkę ludzi?! No tak, to baza w Diego Garcia.
- Autobot? Nie wiedzieliśmy, że istnieje taki bot jak ty. - odezwał sie jeden z nich, kiedy byli już niedaleko mnie.
- Bo tak naprawdę jestem, a raczej byłam człowiekiem. - spojrzałam za ich zszokowane miny. - Należałam do armii generała Luvtera. - wyjaśniłam.
- Aria Slayer?! - krzyknął ten drugi.
- Tak. - pokiwałam głową.
- Nie sądziliśmy, że chloroforma skończy się tak szybko. - rzekł ten pierwszy. Tak apropo jest wysokim brunetem, ale nie wyższym ode mnie.
- Jak to. Wy o tym wiedzieliście?! - zdziwiłam się.
- Tak. Wszyscy o tym wiedzieli, jak widać wszyscy, oprócz ciebie. - odezwał się drugi, który miał blond włosy.
- Chamsko. - fuknęłam.
- A co tutaj robisz? Wszystkie autoboty są w głównym hanagrze. - spytał brunet.
- Nic szczególnego. W sumie to już muszę iść. - rzuciłam speszona.
Wstałam z ziemi i ruszyłam. Gdy byłam na końcu korytarza odwróciłam się. Mężczyźni weszli do pokoju medycznego. Po kilku minutach wyszli, dlatego też szybko wróciłam na swoje miejsce. Muszę czuwać.
_______
Wybaczcie, że taki krótki:/
Miłych ferii dla Podlasia i Warmii i Mazur:)
CZYTASZ
[niedokończona] Człowiek wśród robotów - Transformers
Ciencia FicciónNie znała swojego przeznaczenia. Wiodła zwykłe życie, ucząc się w szkole wojskowej i służąc w armii krajowej. Nie wierzyła w nadzwyczajne byty. Co ma zrobić, kiedy dowiaduje się o swoim pochodzeniu? Jak potoczą się losy człowieka w skórze robota? Cz...