- Spróbujmy ponownie jutro. - powiedział Ironhide.
Jestem taka beznadziejna. Podejmujemy już chyba setną próbę, a ja wciąż nie umiem się zmienić w jakiś pojazd!
- I nie przejmuj się. Większość robotów ćwiczyła dniami, tygodniami, a nawet miesiącami! - pocieszył mnie ciemno szary mech.
- Dziękuję wam. - uśmiechnęłam się, a bot odwzajemnił ten gest. - Chyba jeszcze potrenuję sama. - dodałam.
- Tylko się nie przemęcz! - zaśmiał się Hide.
Po kilku minutach wrócił do hangaru, a Del za nim. Gdy zostałam sama, kopnęłam w drzewo. Czemu nigdy mi nic nie wychodzi?!
- Ehh... - westchnęłam. - Dobra Aria, uspokój się... - powiedziałam sama do siebie. - Musisz oczyścić umysł i się skupić...
Zrobiłam kilka bardzo dużych kroków w tył. Wzięłam rozbieg i z całej iskry zapragnęłam zmienić się w samochód. Nagle poczułam dziwne uczucie. Moje ręce i nogi 'przyległy' do ciała. Chwila... Ja się transformuję! Jest! Udało się! Zmieniłam się w miętowo szary... samochód! A dokładnie w Chevrolet Cobalt. rocznik bodajże 2008. Jak teraz tym sterować? Przechyliłam się do przodu i pojechałam do przodu. Jest zakręt. Przechyliłam się w lewo i skręciłam! Ale się cieszę! W końcu się udało! Teraz spróbujmy zachamować. Przechyliłam się do tyłu i ponownie się udało. Hide mówił, że żeby powrócić do formy bota trzeba robić to samo. Rozpędziłam się. Wydałam rozkaz dla procesora i już po chwili ponownie byłam robotem. Szybko pobiegłam do hangaru. Podczas drogi czułam wiatr na swojej blaszanej twarzy. Gdy byłam na miejscu, prawie od razu wpadłam na Deilę.
- Nie zgadniesz! - pisnęłam podekscytowana.
- Nie teraz! - krzyknęła poddenerwowana. - Musimy już teraz wylecieć! - co proszę?!
- Co? Czemu?! - uniosłam brwi wysoko do góry.
- Bo ludzie to potwory. - warknęła zdenerwowana. Eee... Nie żeby coś... - To znaczy wszyscy, oprócz ciebie. - dodała. - Chodź, musimy zbierać rzeczy! - pociągnęła mnie za rękę i pobiegłyśmy w stronę jej pokoju.
- Deila, ale ja nic nie mam! - rzuciłam w czasie biegu.
- To mi pomożesz. - zarządziła. Ou, chyba nie należy jej drażnić. Ale o co chodzi?
- Del, a czemu jesteś taka wkurzona? - spytałam.
- Bo, wyobraź sobie, że autoboty pomagały na Ziemi. Ginęliśmy dla tej planety, niszczyliśmy decepticony, a teraz oni powiedzieli, że jesteśmy zagrożeniem i mamy wrócić na Cybertron. - fembotka próbowała mówić spokojnie, ale jej to nie wychodziło. Po usłyszeniu tego, zrobiło mi się wstyd za moją rasę. No nie wierzę!
Gdy tylko dotarłyśmy do pokoju Deili, femme rzuciła we mnie ogromnym workiem. Powiedziała, że mam go trzymać. Po chwili zaczęła pakować wszystkie swoje rzeczy do wcześniej wspomnianego worka. Wśród tych wszystkich przedmiotów, moją uwagę przykuło zdjęcie w ramce. Była na nim moja przyjaciółka, wraz z Ratchetem.
- Chamstwo... - mruknęłam pod nosem, próbując zwrócić na siebie uwagę fembotki.
- Nie skomentuję tego... - powiedziała bardziej zmartwiona, niż zdenerwowana. - W dodatku Optimus nic z tym nie robi! - dodała trochę głośniej.
- Serio? - zmarszyczyłam brwi. - Jak to? - spytałam po chwili.
- Po prostu. Jak to powiedział: Zrobiliśmy swoje. - Del odparła obojętnie.
- Ou... - spuściłam wzrok na swoje nogi.
- Aria? - zaczęła Deila po kilku minutach ciszy.
- Tak? - spojrzałam na nią zaciekawiona.
- Nie chcę być chamska, ale mogłabyś mnie zostawić? Nie chcę przy tobie bluzgać.
- Jasne. Trzymaj się, na Cybertronie będzie o wiele lepiej. - powiedziawszy to, podeszłam do fembotki i delikatnie ją przytuliłam.
Gdy wyszłam z jej pokoju, cicho westchnęłam. Co do ostatniego zdania, nie wiem, jak będzie na obcej planecie. Nigdy tam nie byłam, ale chciałam ją jakoś wesprzeć na duchu. Nagle poczułam, jak wpadam na coś twardego. Spojrzałam w górę i zobaczyłam... Bumblebee.
- Yyy... Wybacz, zamyśliłam się. - poczułam, jak moje policzki oblewa rumieniec.
- Nic się nie stało. - uśmiechnął się słabo. Chwila.
- Właśnie. Ty już wyzdrowiałeś? - spytałam zdziwiona.
- Chyba tak. Nie wiem, musiałem szybko dojść do siebie. - gdy mówił ostatnie zdanie, dało się w jego głosie wyczuć gniew. - Już wiesz? - dorzucił, kiedy zobaczył moją minę.
- Tak... - odparłam, prawie szepcząc. - Jest mi strasznie głupio, w końcu też kiedyś byłam człowiekiem... - westchnęłam.
Nagle usłyszeliśmy kroki. Na ten dźwięk, Bee gwałtownie zmienił mimikę twarzy i zesztywniał. Posłałam mu pytające spojrzenie.
- Idzie Optimus. Musimy przy nim udawać, że nas to nie rusza. - szepnął.
Szybko zmieniłam wyraz twarzy na obojętny. Już po chwili przywódca autobotów był obok nas. Patrzył na nas, zapewne wiedząc, że udajemy.
- Mi też jest przykro. - powiedział granatowo-czerwony mech. - Ale jednak coś obiecaliśmy. - dodał nieco ciszej i po chwili sobie poszedł. Odprowadziliśmy go wzrokiem.
Chyba mam pytanie. Nie, Aria, to nie jest odpowiednia pora, ani miejsce.
- Aria? - z rozmyślania wyrwał mnie Bumblebee. - Ja idę. Do jutra musimy się ze wszystkim uwinąć. - chciał odejść, ale go zatrzymałam.
- Pomóc ci? Bo Deila chce pobyć sama, a ja nie chcę nic nie robić. - spytałam niepewnie.
- Jasne. - wzruszył ramionami i ruszył, a ja za nim. Super. Narzucam się!
- To znaczy nie chcę się narzucać! - krzyknęłam.
- Nie narzucasz się, po prostu jestem przybity. - ou...
Szliśmy dłuższą chwilę. Wtem podbiegła do nas, a w zasadzie do Bee jakaś femme. Miała niebieski lakier, z domieszką szarego. To chyba Arcee.
- Ooo, cześć wam! - krzyknęła radośnie i oplotła rękoma szyję mecha.
On niepewnie ją przytulił, aż w końcu nastąpił najgorszy widok z możliwych. Fembotka zaczęła go... całować! Poczułam ból w iskrze.
- Eee... To ja was zostawię samych. - uśmiechnęłam się krzywo i szybko wybiegłam z hangaru tam, gdzie nogi mnie poniosły.
Nie mam zielonego pojęcia, co we mnie wstąpiło. Czy ja?... Nie, to niemożliwe. Podczas biegu, z moich optyk zaczęły lecieć łzy. Wytarłam je i biegłam dalej. W końcu zatrzymałam się w miejscu, w którym trenowałam z Deilą i Hide. Czy posiadam jakąś broń? Wykonałam szybkie pociągnięcie rękoma w tył. Zadziałało, bo już po chwili moja lewa ręka zamieniła się w blaster, a druga w sztylet. Nie jest źle. Plusem jest to, że sama nauczyłam się 'wyciągać' broń. Hide byłby dumny. Nie, co ja mówię... Powinnam być człowiekiem. Siedzieć na przepustce w domu, jedząc ciastka i oglądając filmy. Nadal nie miałabym pojęcia o tym, że autoboty i decepticony to nie fikcja. Nie byłabym zła na cały świat i... zazdrosna? Ehh, to było oczywiste, że ma dziewczynę. Zresztą, na co ja liczyłam? Primusie, o czym ja myślę... Znamy się tylko kilka dni! Nieważne... Może i Arcee oraz Bumblebee to para, ale ta druga chyba zrobiła to celowo. Myśli, że stanowię zagrożenie. Wiem jedno: Ja i Arcee raczej się nie polubimy.
CZYTASZ
[niedokończona] Człowiek wśród robotów - Transformers
Science FictionNie znała swojego przeznaczenia. Wiodła zwykłe życie, ucząc się w szkole wojskowej i służąc w armii krajowej. Nie wierzyła w nadzwyczajne byty. Co ma zrobić, kiedy dowiaduje się o swoim pochodzeniu? Jak potoczą się losy człowieka w skórze robota? Cz...