Rusz swoje cztery litery

5.7K 164 9
                                    

W drzwiach stał Luke. Myślałam, że trafię na kogoś gorszego, ale nie trafiło się, aż tak źle. Jedynym problemem było dla mnie to, że chłopak miał bardzo dobry kontakt z Martinem. Dlatego myślałam, że będę ich tematem do żartów czy coś w tym stylu. Z wyglądu mogłam uznać, że Luke był przeciwnością Walkera. Ford był średniego wzrostu i miał lekki zarys mięśni nie, aż tak widoczny, jak u Walkera. Falowane blond włosy, które były starannie uczesane. Jego spojrzenie było bardzo hipnotyzujące szare tęczówki, które zostały podkreślone przez szerokie, gęste brwi. Wąskie usta, na których gościł ciepły uśmiech. Jednym słowem Luke był dość przystojny. W sumie nigdy nie słyszałam złego słowa na temat blondyna więc mogłam być spokojna, że nie będzie w moją stronę tak oschły, jak jego kolega.

-Proszę wchodzić panie Ford. Victoria Bailey będzie pomagać Ci w nauce. Myślę, że lepiej trafić nie mogłeś. Tobie droga damo życzę powodzenia i w razie kłopotów zgłoś się do mnie. Jednak myślę, że świetnie sobie poradzisz. Teraz przepraszam was, ale muszę wykonać ważny telefon.- odpowiedział nauczyciel, wychodząc z sali zostawiając nas samych. Super, czyli od razu jestem rzucona na głęboką wodę.

-Chyba nie muszę się przedstawiać, bo mamy razem biologię i angielski. Dzięki wielkie, że chce ci się poświęcić czas, żeby mi pomóc z nauką. – odezwał się jako pierwszy Luke, przerywając niekomfortową ciszę w sali. –Może lepiej wyjdźmy na korytarz tam obgadamy, kiedy komu pasuje się spotkać. –Tak jak zasugerował chłopak, tak zrobiliśmy zamykając salę.

-Może zaczniemy od jutra? Im szybciej zaczniemy, tym lepie dla ciebie. Mam dziś czas to ogarnę materiały, które będą niezbędne. Pasuje?
-Pasuje, napisze Ci jeszcze godzinę, o której mogę, bo nie powiedzieli nam dokładnej godziny ostatniego treningu przed meczem. Słyszałem, że twoje koleżanki się wybierają na mecz, a ty będziesz? – zapytał blondyn.

-Nie przepadam ogółem za piłką nożną, ale znając moje koleżanki to jak nie pojawię się na którymś z kolei meczu są w stanie siłą wyciągną mnie z domu. Bardzo wkręcają się w te rozgrywki, czasami aż za bardzo.-chłopak zaśmiał się na moją odpowiedź, chciał już coś dodać, ale przerwał mu nie kto inny jak Martin, który był ubrany w strój sportowy z logiem naszej szkoły. Jego fryzura była w kompletnym nieładzie, a pojedyncze kosmyki opadały na czoło. Było widać, że jest lekko zmęczony, więc musiał wrócić z boiska. Nie chciałam, by przyłapał mnie na skanowaniu jego wyglądu, więc odwróciłam wzrok z jego osoby.

-Wszędzie cię szukam Luke, a ty urządzasz sobie pogaduszki z Bailey. Mamy ustalać sprawy dotyczące meczu, a nie mamy za dużo czasu, więc rusz swoje cztery litery. -odparł Martin z wyrzutem w stronę blondyna patrząc zacięcie to na niego, to na mnie. –Victoria, a ty nie podrywaj mojego kumpla, tylko zajmij się swoimi sprawami.

-Powiedział, ktoś kto sam podrywa każdą dziewczynę w tej szkole. Nawet jakbym podrywała Luke to nie twoja sprawa. Chyba że boli cię to, że to nie jesteś ty?

-Bailey jak zwykle wie więcej na mój temat niż ja sam. Jeszcze zabrakło byś uroiła sobie, że mam listę dziewczyn do zaliczenia. Boli to mnie tylko twoja głupota. –odpowiedział chłopak patrząc na mnie z wyższością. Nienawidzę, że on znajduję odpowiedź na każde moje zdanie i to ja wychodzę na gorszą.

-Spokojnie Martin, Vi ma udzielać mi korepetycji i ustalamy tylko termin. Za chwile dołączę.-brunet musiał oczywiście wywrócić oczami i bez słowa poszedł w swoją stronę.

-Przepraszam, za niego od jakiegoś czasu jest strasznie cięty do większości osób. Dobra napiszę jeszcze do ciebie, co do godziny i przyjadę do ciebie, chyba że wolisz inne miejsce? Jak coś to dzwoń, do zobaczenia Vi. -Posłał mi uroczy uśmiech i zanim zdążyłam odpowiedzieć pobiegł w stronę, gdzie udał się wcześniej Martin. Zapowiadają się ciekawe korepetycje.

*******
Do końca lekcji nie działo się nic szczególnego, zwykłe nudne zajęcia, które nie wniosły nic pożytecznego do mojego życia. Jechałam właśnie autobusem do domu rozmyślając o korepetycjach. Czy żałowałam, że zgodziłam się na uczenie Luka? Trochę tak, bo wiedziałam kompletnie, jak zabrać się za ogarnięcie tego wszystkiego. Sama dobrze się uczyłam, wręcz ponad przeciętnie, ale nigdy nie dawałam komuś lekcji. Stresowałam się lekko, bo nie znałam za dobrze chłopaka. Jednak mam nadzieję, że się polubimy. Moje przyjaciółki, jak usłyszały o tym, były bardziej niż ja podekscytowane. Wszystko oczywiście zbiegało na temat Walkera, bo powiedziałam im o naszej krótkiej wymianie zdań. Usłyszałam od nich, że jedyną dziewczyną, z którą był widywany Martin była Oxana. Mogłam stwierdzić, że jej jeszcze bardziej nie lubiłam niż jego. Chodziły różne pogłoski na jej temat z czego jedna, że jej rodzina ma jakieś interesy z mafią było najbardziej absurdalną plotką jaką słyszałam. Zastanawiałam się, jak taki Luke może kolegować z kimś takim jak Martin. Chociaż to, nie moja sprawa z kim się zadaje, a z kim nie. Po niecałym kwadransie moja podróż dobiegła końca. Dojście do domu zajmuje mi lada chwila, więc gdy tylko, otworzyłam drzwi, zobaczyłam moją siostrę oglądającą bajki. Wywróciłam oczami tylko i przypomniałam sobie, że zawsze mama fatyguje moją siostrę do odrabiana lekcji.

-Młoda mam nadzieje, że odrobiłaś te lekcje, bo inaczej dzwonię do ojca. – zwróciłam się do niej, a ona jak oparzona wyłączyła telewizor. Wspomnienie o dzwonieniu do taty zawsze pomagało ją zmotywować do czegokolwiek. Jednak wiem, że żadne z naszych rodziców nie zrobiłoby sobie z tego problemu.

-Mogłabyś być chociaż raz być fajną siostrą i nie skarżyć się rodzicom?

-Dobrze, że ty jesteś tą lepszą z rodzeństwa.- odpowiedziałam sarkazmem, którego pewnie nie wyczuła ani trochę. –Pięć minut i mam widzieć cię przy tych książkach. Pomogę ci jak chcesz, ale pofatyguj się iść po te zeszyty.

-Już idę spokojnie. Czemu nie zrobisz imprezy jak inni ludzie w twoim wieku, którzy korzystają z tego, że nie ma rodziców w domu? Tylko siedzisz przy książkach.

-Uważasz, że jestem nudna? Gdzie ty niby widzisz, żeby ktoś robił imprezy, gdy nie ma rodziców?

-Chociażby na Netflixie Vi, już ja mam ciekawsze życie.

No nie wierzę, moja własna siostra uważa, że mam nudne życie i mówi mi to prosto w twarz. Nie powiem, że nie lubię chodzić na imprezy, ale nie wyobrażam zrobić imprezy w naszym domu. W sumie to wolałabym posiedzieć z moimi koleżankami niż organizować coś większego.

Po pewnym czasie gdy już miałam kończyć rozwiązywanie zadań z Tarą nagle mi powiadomienie, a na wyświetlaczu wyświetliła się wiadomość, jak się mogłam spodziewać, była od Luke'a. Odpisałam szybko i dokończyłam rozwiązywanie zadania z siostrą. Chciałabym wrócić do tych czasów, kiedy dzielenie było najgorszym zadaniem z matematyki. Przez ten czas zdążyłam zgłodnieć, a ponieważ moje zdolności kucharskie nie są jakieś wybitne to zrobiłam tosty z opiekacza. Oczywiście nie odbyło się bez kłótni z siostrą, która miała ochotę na naleśniki. Do końca dnia postanowiłam dokończyć serial i wyjadać słodycze z mojej szafki. Tak miałam specjalną szafkę, w której chowałam słodkości przed Tarą, która by mi wszystko wyjadła jakby dowiedziała się, gdzie się znajduje. W sumie to lubię moje nudne życie.

Vanitas/MarnośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz