(przebrnij droga osóbko przez te pierwsze rozdziały szybko, im dalej tym chyba lepiej, skończę książkę to zacznę poprawiać każdy z nich)
Otwieram drzwi zapraszając Luka do środka. Dziś nadszedł dzień naszych korepetycji. Dzień wcześniej postarałam się przygotować potrzebne materiały, żeby chłopak mógł lepiej zrozumieć tematy. Cieszyłam się, że akurat moi rodzice pojechali do dziadków, bo inaczej nie chłopak zostałby zasypany pytaniami z strony mojej mamy. Ona od zawsze musiała przeprowadzić kontrolną rozmowę z każdym chłopakiem którego przyprowadziłam. Szkoda, że moja siostra nie mogła pojechać z nimi, ale chociaż zajęła się oglądaniem jakiegoś serialu, więc nie powinna przeszkadzać. Zanim jednak przeszliśmy do mojego pokoju uznałam, że lepiej zabrać ze sobą coś do picia.
-Chcesz coś do picia? Woda, sok, kawa?-zapytałam chłopaka,
- Woda wystarczy. -odparł chłopak w moją stronę a ja wyjęłam szklanki ze szafki, złapałam jeszcze butelkę wody i udaliśmy się do mojego pokoju. Usiedliśmy na moim łóżku i zaczęłam się zastanawiać od czego zacząć. Materiału nie było za wiele ale były to akurat dość trudne pojęcia. Jak znalazłam odpowiedni temat na początek podałam chłopakowi plik kartek.
-Ty chyba żartujesz, że ja się tego nauczę. Widzisz ile tu jest kartek do jednego tematu.-rzekł Luke wymachując mi papierami przed nosem, na co tylko się zaśmiałam.
-Jakoś ogarniemy to wszystko. Musimy zacząć od podstaw, więc lepiej jakbyś przeczytał sobie te pojęcia. Potem przejdziemy do bardziej skomplikowanych rzeczy. Z czytaniem raczej nie masz problemu?
-Ej to było niemiłe, przeczytam ci to jeszcze na głos, żebyś nie miała wątpliwości.
Kiedy chłopak, zaczął czytać dany temat, zaczęłam się lekko śmiać na, co on wziął cały skoroszyt i uderzył mnie nim lekko w ramię. Nie byłam mu dłużna, bo wzięłam stos kartek i mu oddałam. Po naszych małych przepychankach wróciliśmy do nauki. Po godzinie uznaliśmy, że na dziś wystarczy nam uczenia się chemii. Dopiero teraz zauważyłam, że zrobił się też mały bałagan i po całym pokoju były porozrzucane kartki. Chłopak pomógł mi ogarnąć nieporządek i siedzieliśmy sobie jeszcze przez pewien czas gadając o różnych tematach. Po skończonych korkach z Lukiem, mogłam uznać, że nie były złe. Pośmialiśmy się, pogadaliśmy no i oczywiście brunet zaznajomił więcej wiedzy z chemii. Ustaliliśmy, też kolejny termin naszego spotkania. Chłopak był całkiem inny niż myślałam nawet go polubiłam. Teraz próbowałam coś ugotować, jednak poddałam się i stwierdziłam, że mam lepszy pomysł. Zadzwoniłam do dziewczyn, z propozycją wspólnego wypadu do naleśnikarni, na co od razu się zgodziły. Na pewno będą mnie zasypywać pytaniami, co do korepetycji. Biorę torebkę, pieniądze i zakładam moje ulubione buty. Zastanawiam się nad kurtką, jednak uznaję, że nie jest potrzebna, bo jest dojść ciepło. Zamykam drzwi i dostrzegam w tym samym momencie samochód Aliny. Wsiadam do auta i witam się z dziewczynami. Dobrze, że auto ma więcej niż pięć siedzeń, bo inaczej byśmy się nie pomieściły.
-To co jedziemy na naleśniki?- zapytałam wszystkich, żeby się upewnić, bo chciałam już pomyśleć czy wybrać na słodko lub na słono danie.
-Zmiana planów jedziemy w inne miejsce taka mała niespodzianka. -odparła Samatha
-Dobra wasz wybór-rzuciłam krótko.
***
To był jednak zły pomysł dać możliwość wybrać moim przyjaciołom miejsca w którym zjemy. Czego ja się mogłam spodziewać ? Wybrały kawiarnie gdzie zwykle jada Martin ze swoimi przyjaciółmi. Miałam nadzieje, że go nie będzie, ale się myliłam. Bo siedział przy jednym ze stolików.
CZYTASZ
Vanitas/Marność
Novela JuvenilSekrety, to nie dołączony element naszego życia. Jednak w przypadku Victorii Bailey było trochę inaczej, żyła jak przeciętna nastolatka. Nigdy nie musiała niczego ukrywać ani, niczego się obawiać. Nie miała problemu od którego nie znalazłaby wyjścia...