Mecz czy Impreza

4.6K 136 1
                                    


Siedziałam, przy stole jedząc rodzinny obiad. Rodzice wrócili wcześniej niż, mieli zaplanowane. Rozmawiali o czymś, ale nie słuchałam, o czym myślami byłam gdzie indziej, a dokładnie myślałam o incydencie z Martinem. Z rozmyśleń wyrwał mnie głos taty.

- Vi - podniosłam głowę znad talerza - A jak tobie minął weekend i czy Tara nie sprawiała problemów ?

-Nawet dobrze- kłamałam - Tara była grzeczna - uśmiecham się słabo. Tata tylko kiwną głową i wrócił do rozmowy z mamą. Widział, że nie jestem w humorze i przez to nie ciągną rozmowy dalej, za co jestem mu wdzięczna. Moja siostra, chociaż zastąpiła mnie i zaczęła mówić jak spędziła pobyt u Caroline.

Resztę niedzieli przesiedziałam w swoim pokoju, odrabiając lekcję starając, się nie zaprzątać sobie myśli chłopakiem.

***

Ze snu wyrwał mnie dzwonek w telefonie, dzwoniła Alina.

-Vi!!- wykrzyczała mi do ucha - Wiesz, jaki jest dzień !?

- Poniedziałek- odparłam z dziwieniem -Co w tym dniu jest takiego nadzwyczajnego ?

-Dziś mecz! - dziewczyny, uwielbiały na nie chodzić, lubiły również patrzeć na chłopców z drużyn, ale ja w tym nie widziałam nic ciekawego. Przyjaciółki zawsze mnie namawiały na wspólne oglądanie meczu. Może bym się dziś zgodziła, gdyby nie to, że nie chciałam spotkać Martina. Dziwnie bym się czuła, w jego obecności, a co jakby jeszcze powiedział, że był u mnie przy dziewczynach? Musiałabym im o wszystkim opowiedzieć, ponieważ nie wspomniałam słowem, że chłopak był u mnie.

- Już mówiłam, nie idę - odpowiedziałam znudzona.

- Dobra porozmawiamy o tym w szkole. Przyjadę po ciebie przed ósma- Rozłączyła się.

Chciałam dziś nie iść do szkoły, ale mamy ważny sprawdzian Angielskiego i nie chciałam mieć zaległości. Miałam tylko nadzieję, że nie spotkam dziś Walkera.

***

Byłam już po lekcjach, na szczęście nie widziałam Martina w szkole, byłam z tego powodu spokojniejsza. Oczywiście sama też starałam się go unikać i chodzić innymi korytarzami. Przyjaciółki nie bardzo wiedziały, dlaczego zaczęłam robić sobie nowe szlaki w szkole, ale nie zadawały zbędnych pytań. Nie dałam się namówić na mecz, ale na imprezę już tak. Szanse na spotkanie tam chłopaka były minimalne, a poza tym chciałam się rozerwać raz na jakiś czas. Na nasze szczęście odwołali jutrzejsze zajęcia z powodu awarii prądu i wody, więc nie musiałam martwić się o godzinę powrotu. Była już dziewiętnasta, dziewczyny miały przyjechać po dwudziestej więc poszłam, się szykować. Nie chciałam, jakoś się stroić postanowiłam podkręcić włosy, przez co wydawało się ich więcej i nałożyć lekki makijaż, co do ubioru zawsze miałam problem. Stałam przy otwartej szafie, czekając na olśnienie. Po dłuższej chwili postanowiłam ubrać czarną sukienkę z dekoltem w półkwadrat z długim rękawem.

Usłyszałam klakson samochodu. Schodzę na dół i wkładam nie za wysokie szpilki na grubszym obcasie, nie ukrywając na innych szpikach, jakie nosi większość dziewczyn, mogłabym złamać sobie jeszcze nogę, a to mi raczej nie potrzebne. Przeglądam się jeszcze raz w lustrze. W tym momencie usłyszałam drugi klakson.

-Wychodzę, nie czekajcie na mnie-Powiedziałam do rodziców. Wyszłam z domu, na podjeździe jednak nie stał samochód Aliny

Vanitas/MarnośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz