(szybka informacja z racji tego, że książka z początku mi nie wyszła w pisaniu i dopiero w połowię opowieści jestem w stanie uznać, że jest git proszę nie zniechęcaj się zacznę poprawiać rozdziały.)
Obudziłam się jak zwykle punktualnie. Wyłączyłam budzik i wzięłam wcześniej przygotowane ubrania, które leżały na moim krześle. Powolnym krokiem udałam się do łazienki. Zawsze, gdy spojrzę rano w lustro zastanawiam się, dlaczego moje włosy muszą żyć ze mną w konflikcie. Staram się związywać je w staranny warkocz, a rano znów są uwolnione. Przez co jestem zmuszona je prostować. Zazdroszczę dziewczyną które mają naturalnie proste włosy. Jakoś nie chciało mi się wstawać wcześniej, by pomalować się do szkoły. Jednak zazwyczaj stawiam na delikatny makijaż, bo bez niego niezbyt lubię wychodzić jednak dziś zrobię wyjątek. Jak byłam już wyszykowana do szkoły uznałam, że zjem jeszcze sobie płatki mlekiem, bo nie chciało mi się nic przyrządzać, gdy wchodzę do kuchni czuję zapach kawy. Moja siostra jak zwykle wstała przede mną i oglądała coś na swoim telefonie. Jest siedem lat młodsza, a w ogóle nie podobna do mnie. Ja jestem niestety blondynką o zielonych oczach. Tara znów jest szatynką o brązowych oczach, których jej zazdrościłam. Jak na dwunastolatkę była dość wysoka, że stojąc obok niej nie czułam prawie różnicy. Ludzie właśnie dlatego nie dawali nam takiej dużej różnicy wieku, a w dodatku nigdy nie pomyślą, że mam dziewiętnaście lat, tylko mniej.
-Rodzice już w pracy?- pytam siostry, która nawet nie odwraca wzroku od swojego telefonu. Bardzo irytuje mnie jak jest tak zatracona w oglądaniu głupich rzeczy i nie słucha co się do niej mówi.-Słyszysz czy udajesz? –jeszcze chwila a zabiorę jej ten telefon.
-Nagła sprawa w biurze, więc musieli wyjechać wcześniej. Mama kazała Ci przypomnieć, że nie ma ich cały weekend i zostajesz ze mną w domu. – odpowiedziała z tym swoim uśmiechem na twarzy.
Jak na złość zapomniałam, że muszę się nią zająć bo przecież nie może sama zostać w domu lub u dziadków. Oczywiście miałam już plany był piątek więc oczywiście, że trzeba coś zaplanować. Jednak z moimi przyjaciółkami nie miałyśmy nic ciekawszego do robienie niż zwykłe oglądanie filmów na Netflixie. Widocznie nastąpi mała zmiana planów. Tara uwielbiała wpadać nam do pokoju i komentować wszystko, o czym rozmawiamy lub oglądamy. Jednak najgorzej było jak moje przyjaciółki wpajały jej do głowy absurdalne historyjki o mnie i pewnym chłopaku ze szkoły. Moja siostra jak to dzieciak wykorzystywała je przeciwko mnie i nawet rodzicom opowiadała te bzdury. Po zjedzeniu śniadania udałam się z Tarą na przystanek autobusowy. Pomimo, że mogłam już zdać dawno prawo jazdy to nadal tego nie zrobiłam. Jakoś uznawałam, że nie jest mi ono potrzebne i zdam, gdy skończę ostatni rok w liceum. Na szczęście autobus nie jechał długo a moja siostra lada moment była pod budynkiem szkolnym. Moja szkoła była cztery przystanki dalej co nie było aż takie złe chyba, że w autobusie musiałam stać obok spoconych chłopów. Jak moja trasa dobiegła końca i powolnym krokiem zbliżałam się pod bramy szkoły. Postanowiłam poszukać w torbie mojego telefonu, co były wyczynem przez nagromadzone w niej przedmioty. Nagle usłyszałam pisk opon i spojrzałam na hamujące auto przede mną. Mercedes. Chciałam już zignorować sytuację i iść dalej, ale usłyszałam głos chłopaka.
-Czy ciebie nie nauczyli, jak się chodzi po drodze? Zamiast szperać w torebce weź patrz, co się wokół ciebie dzieje.-odparł Martin z pretensjom.
-Czy ciebie nie nauczyli, jak jeździć autem? Za ładne oczy zdałeś egzamin czy co? Jestem na przejściu to mogę chodzić jak chce a ty nie musisz mieć ciągle nogi na gazie.
- Victorio przestań się tłumaczyć, bo wiem jak prowadzić samochód. Jednak zapomniałem ty zawsze musisz być wzorowa w wszystkim co mówisz. Szkoda, że nadal prawka nie masz to bym dalej dyskutował ale teraz to nie mamy o czym. – odpowiedział Martin i wsiadł z powrotem za kierownicę.
Zignorowałam chłopaka i sama udałam się w swoją stronę. Od początku, gdy przeniósł się do tego liceum nie umiał się powstrzymać od komentarzy w moją stronę. Zawsze przy nim moje ciśnienie wzrastało w tym negatywnym sensie. Jeszcze zwracał się do mnie tak poważnie, podkreślając swoją wyższość, która nie istniała według mnie. Na początku naszej znajomości wiedziałam, że nasza relacja nie będzie się układać. On i ja to przeróżne światy które, nie znajdą porozumienia. Gdy dotarłam już do środka budynku, postanawiam odnaleźć moje przyjaciółki. W od początku trzymałyśmy się w grupce, gdzie jest nas łącznie pięć. Ja, Jess, Samantha, Dina i Alina. Razem dogadywałyśmy się najlepiej spośród klasy. Czasami jak myślałam, że to nasz ostatni rok w tej samej klasie to aż mi było smutno.
-Hejka, o czym tak rozmawiacie?- Podchodzę do nich i wieszam się na ramieniu Jess.
-Dobrze, że jesteś już Vi. Rozmawiałyśmy o naszym dzisiejszym maratonie i chyba nic z tego. Jessica ma szlaban za swoje ostatnie przypały u rodziców a Samantha i Dina nie mają transportu. Mam nadzieje, że nic się nie stanie jak przełożymy nasze spotkanie na inny dzień? -zapytała Alice.
-Nie no oczywiście, że nic się nie stanie nawet chciałam z wami porozmawiać o tym. Moi rodzice zostawili mi pod opieką Tarę, bo wyjeżdżają na weekend.-przewracam oczami na samą myśl wspólnego spędzania czasu z siostrą. Nie żebyśmy się nie dogadywały, ale czasem po prostu miałam jej dosyć.
-Nie wiem, o co ci chodzi Tara przecież nie stwarza problemów. Pooglądasz z nią jakieś bajki i już.
- Tsaa dobrze, że ostatnio jej powiedziałyście o tym, że mam podoba mi się niby Martin i truje mi tym głowę.-Dobra porozmawiajmy lepiej o czymś ważniejszym. Mianowicie mecz, który ma się odbyć w poniedziałek. Vi mamy nadzieję, że przyjdziesz.-zapytała z nadzieją w głosie Jessica.
-Znasz moją odpowiedź Jess, co ja mam tam właściwie robić? Oglądać jak biegają za piłką? To nie dla mnie już wolę z siostrą siedzieć.
-Jest taki jeden chłopak, który ma na imię Martin i jest zniewalająco przystojny. Wzdycha do niego skrytymi uczuciami Victoria Bailey. W tym wypadku będziesz podziwiać najlepszego zawodnika drużyny.
-Przestańcie, co was tak wzięło do shipowanie mnie z nim? Wiecie dobrze, że wolę się od niego trzymać z daleka. On ma swoja Oxane, a tam, gdzie on to i ona więc tym bardziej nie pójdę na ten mecz. W dodatku dzisiaj prawie mnie przejechał więc o mały włos nie wylądowałam w szpitalu.
-Przesadzasz. Martin jest inny niż wszyscy typowi faceci co szukają laskę na jedną noc i koniec. Oxana to sama się go uczepiła, a on nawet nie jest nią zainteresowany. Jednak nie zaprzeczysz, że nie jest przystojny Vici a w dodatku sama opisujesz swój typ faceta dokładnie tak jak on wygląda.
To akurat była prawda wyglądem po prostu mogłabym uznać go za mój prawie ideał. Był bardzo wysoki i chudszy niż inni napakowani kolesie na siłowni, ale nadal miał ładnie wyrzeźbione ciało. Pociągająca twarz, na której gościł uśmiech, który był jego wizytówka. Oczy, które były koloru jasnego błękitu, a do tego długie rzęsy, które nie można było porównać do moich pomalowanych tuszem. Gęste brwi podkreślające spojrzenie. Idealnie zarysowana szczęka, która dodaje mu zaciętości. Jego czarne, gęste włosy były raz ułożone, a niekiedy bywały w całkowitym nieładzie, co mi się jeszcze bardziej podobało.
-Martin może jest przystojny, ale to samolubny egoista z okropnym charakterem. Na pewno nie bez powodu przeniósł się do tego liceum. Jego rodzice muszą wykładać porządne pieniądze na jego naukę, bo wątpię, że jest pilnym uczniem, a same umiejętności sportowe nie wystarczą. W dodatku jest okropnym kierowcą.-skończyłam swoją wypowiedź a dziewczyny patrzą się jakbym powiedziała coś złego.-No, co tak patrzycie to przecież prawda. Dodałabym jeszcze, że jest toksyczny biorąc pod uwagę jego zachowanie.
-Widać Bailey, że lubimy na siebie wpadać. Masz coś jeszcze do powiedzenia o mojej osobie? Chętnie wysłucham co, masz do powiedzenia.- o losie czy naprawdę muszę mieć dziś takie szczęście co do niego?
Do następnego rozdziału :3
![](https://img.wattpad.com/cover/154961446-288-k975744.jpg)
CZYTASZ
Vanitas/Marność
Fiksi RemajaSekrety, to nie dołączony element naszego życia. Jednak w przypadku Victorii Bailey było trochę inaczej, żyła jak przeciętna nastolatka. Nigdy nie musiała niczego ukrywać ani, niczego się obawiać. Nie miała problemu od którego nie znalazłaby wyjścia...