Obudziłam się w wielkim szoku nie kontrolując swojego oddechu. Jednak to nie był mój pokój, nie było obok mnie chłopaka i zdałam sobie sprawę, że to, co się wydarzyło było prawdą. Pomieszczenie wyglądało jak normalny pokój w rodzinnym domu. Wstałam na nogi, przeszukując pokój wzrokiem. Ku mojemu zdziwieniu na szafce był telefon, który od razu rozpoznałam. Komórka Martina samowolnie zabrana i zostawiona wywołała u mnie mieszane uczucia. Może to jakiś podstęp? Skusiłam się wziąć telefon i sprawdzić, czy działa. Odblokowałam bez problemu urządzenie, bo na szczęście przez ostatnie czasy udało mi się poznać jego hasło. Przyszło mi od razu wiele powiadomień, ale od razu postanowiłam wysłać wiadomość do jednego z kolegów Walkera by pojechał do mojego domu aby sprawdził stan chłopaka. Chciałam już zadzwonić po pomoc ale usłyszałam zbliżające się kroki. Schowałam telefon pomiędzy książkami na półce i oddaliłam się skrytki. Moje serce biło jak szalone a stres brał górę. Zacisnęłam aż powieki odliczając w myślach. Już tu jest.
-Otwórz oczy śliczna, jesteś już bezpieczna.-usłyszałam znajomy głos, powoli otworzyłam oczy i myślałam, że to jakiś żart.-Oxana?! Co ty tu robisz? Co ja tu robię?-teraz nie czułam stresu. Byłam zszokowana a jednocześnie gniew się we mnie wzbierał. Ona zawsze mnie wkurzała. Jednak jej się tu kompletnie nie spodziewałam, gdzie napakowany typ ze spluwą, który był w moim domu?
-Spokojnie za chwilę nie będzie tak miło. Mam dla ciebie układ nie do odrzucenia. Kwestia życia i śmierci. Chyba wiesz o kim już mowa.- odparła z iskierkami w oczach, które aż spowodowały u mnie zimne dreszcze. Czemu w moim życiu dzieją się tak chore sytuacje? Od razu wiedziałam, że chodzi o życie moje albo chłopaka, ale które oszczędzi?
-Przejdź do sedna. Nie będę bawić się z tobą w jakieś podchody. – odpowiedziałam z udawaną pewnością siebie, żeby nie odczuła mojego strachu i zwątpienia w tej sytuacji. Strach tak dobrze mi znany powrócił tylko teraz nie wiedziałam kto mnie uratuje. Kto uratuje Martina?
-Masz wybór uratować dwa życia albo jedno, w sumie to jeszcze przemyśle. Wyjaśniając bardziej, Martin jest w stanie ciężkim czyż nie? Przysłałam mu pomoc, ale to czy dostanie się pod opiekę specjalistów zależy od ciebie. Kończysz z nim wszystko, co jest z nim związane w twoim życiu. Masz ułatwioną sprawę, bo już masz przecież nowy dom. Jeżeli nie, to chyba wiesz jak potoczą się spawy. Wielka szkoda co? Tak stracić kogoś, kto wplątał cię w takie życie, o którym nie miałaś pojęcia. Chyba nawet świadoma nie jesteś, kim jest Martin. Syn rodzinny, która siedzi w brudnych interesach. Wiążąc się z tobą złamał obietnice a za to musiał ponieść konsekwencję. To jak Victoria układ pasuje?
Kompletnie nie wiedziałam, czy mogę wierzyć w jej słowa. Wszystko brzmiało tak absurdalnie i nie dopuszczałam do siebie tych informacji, że Martin mógł tak wszystko skrywać. Jednak tu chodziło o życie, które było warte wszystkiego. To przeze mnie się znaleźliśmy w tak beznadziejnej sytuacji więc jestem gotowa podjąć każdą decyzję która może go uratować.
-Zgadzam się, ale jeden warunek. Chcę się z nim ostatni raz widzieć i być pewna, że nic mu się nie stanie. Potem nie będę miała z nim już nic wspólnego. –wypowiadając te słowa czułam, że nasz początek, który ledwo co się zaczął, już musi zostać skończony. Ogromny ból przeszył moje serce, bo zdałam sobie sprawę, że jestem gotowa poświęcić dla niego wiele.
-Twoim przeznaczeniem nie jest Martin kochana więc lepiej dla ciebie. O zdjęcia i inne sytuacje nie musisz się już martwić. To moja zasługa i twojego kolegi z dawnych czasów Chris pamiętasz prawda? Wpakowałaś go w niezłe bagno więc ostatni prezent dla ciebie czeka już za drzwiami.-zanim zdążyłam coś powiedzieć drzwi się otwarły a do pokoju wszedł on. Myślałam, że jest zamknięty w czterech ścianach i nie ujrzy szybko światła dziennego. Uśmiechnął się z satysfakcją w moją stronę i podszedł bliżej aż czułam jego dominację nade mną.
![](https://img.wattpad.com/cover/154961446-288-k975744.jpg)
CZYTASZ
Vanitas/Marność
Novela JuvenilSekrety, to nie dołączony element naszego życia. Jednak w przypadku Victorii Bailey było trochę inaczej, żyła jak przeciętna nastolatka. Nigdy nie musiała niczego ukrywać ani, niczego się obawiać. Nie miała problemu od którego nie znalazłaby wyjścia...