Był już późny wieczór. Padał deszcz, a ja nadal nie miałam gdzie przenocować. Siedzę na ławce nie daleko parku i płaczę. Nagle w oddali dostrzegam znajomą sylwetkę, gdy mnie zauważa podchodzi do mnie.
Kiedy jest już blisko mnie zdziwiony tym, że siedzę o tej porze z walizkami na ławce w czasie deszczu pyta:
- Wyrzucił cię?
- Nie kurwa siedzę, tu bo nie miałam co robić. - powiedziałam wściekła na niego za to co się stało.
- Chodź. - powiedział po czym złapał mnie za rękę, ale ja się wyrwałam i odpowiedziałam:
- Odpierdol się ode mnie! Dopiero teraz sobie o tym przypomniałeś, że spieprzyłeś mi życie. Zastanawiam się tylko czemu to ja muszę mieć takiego pecha, że akurat jesteś moim szefem. Ale wiesz co? Nie musisz się mną przejmować, bo jutro idę do firmy i zwalniam się z pracy. A wiesz przez kogo? Przez ciebie, bo gdybyś nie pojawił się w moim życiu poraz kolejny nie siedziałabym tu teraz z walizkami płacząc na deszczu!
- Chodź, bo się przeziębisz. - mówi i znów łapie mnie za rękę.
- Zostaw mnie w spokoju! Nie przejmuj się tak mną! Zapomnij o mnie! Nienawidzę cię od samego początku, a ty się jeszcze bardziej do mnie przypieprzasz! Co ja ci takiego zrobiłam?!
Po wyrazie jego twarzy widać było, że już miał dość więc wziął mnie na ręce i zaczął się kierować w stronę domu, ale ja nie dawałam za wygraną i się wierciłam, jednak chłopaka to nie ruszało.
♡♡♡
Gdy dotarliśmy już do domu chłopak postawił mnie razem z torbami na ziemi i powiedział:
- Twoje rzeczy są pewnie przemoczone dlatego weź coś z mojej szafy i idź się przebrać, a ja zrobię nam kolację.
♡♡♡
Przebrana w koszulkę Jimina skierowałam się do kuchni gdzie zostałam chłopaka siedzącego przy stole z kolacją.
- Chyba częściej będę ci pożyczał swoje bluzki, bo wyglądasz w nich bardzo seksownie. -powiedział zagryzając dolną wargę.
- Palant.
- Ale jaki przystojny palant.
- Idiota.
- Który przygarnął cię do domu.
- Wcale cię o to nie prosiłam!
- Dobra chodź jeść.
♡♡♡
Po skończonej kolacji Jimin pozwolił mi się położyć u niego w sypialni. Z czego ja raczej się nie ucieszyłam, ale już nie marudziłam tylko zasnęłam po kilku minutach.