Rozdział 2 " Nie widziałeś tego co ja "

1.4K 54 9
                                    

Nie chciałam na to wszystko patrzeć więc po prostu odwróciłam głowę i schowałam się jeszcze bardziej za kontenery. Jak można tak traktować człowieka ?! Rozumiem, interesy. Nie, jednak nie rozumiem. Mimo wszystko, ten człowiek ma rodzinę i oni nie mogą go zabić tylko dlatego, że nie zdążył im oddać pieniędzy na czas.

Ciągle słyszałam jego krzyk, który stawał się coraz głośniejszy, dlatego zatkałam sobie uszy. Postanowiłam jak najszybciej stamtąd uciec dlatego wstałam by ponownie... Kurwa kto tu postawił jebaną puszkę ?!

Nagle wszystkie pary oczy spojrzały w moim kierunku. Na mnie już chyba pora... Wstałam i zaczęłam biec tak szybko jak chyba nigdy w życiu. Nie zatrzymywałam się ani na chwilę. Tylko jednego ze sobą nie zabrałam. Moja kurtka. Przeklnęłam w myśli. Po cholerę ją ściągałam ?

Gdy byłam już wystarczająco daleko, czyli tuż pod moim domem, szybko otworzyłam drzwi i rzuciłam się na kanapę w salonie. Nawet nie wiem czy oni za mną biegli. Próbowałam unormować oddech i przyśpieszone bicie serca. Po chwili odetchnęłam z ulgą, że jednak udało mi się nie wpaść w głębsze kłopoty. Mam szczęście.

Następnego dnia w pracy szło mi bardzo dobrze. Dowiedziałam się, że dziewczyna która wczoraj mnie tak potraktowała nazywa się Kate i jest puszczalską dziwką. Skąd wiem ? Zico opowiadał, że żeby mieć napiwki sprawia przyjemność klientom. Nie pytam i nie wnikam w to. Wybiła ósma gdy przebrałam się w czarną spódniczkę i białą bluzkę ze związanymi sznureczkami z przodu. Zawiązałam jeszcze szary fartuszek w stylu pokojówki. Bardzo lubiłam się tak ubierać, ale w tej pracy i w tym barze nie za dobrze to mnie wyrażało. Nadszedł czas bym obsłużyła swój pierwszy stolik. Gdy mijałam kanapę starszych mężczyzn przy ścianie, poczułam na sobie wzrok jednego z nich. Westchnęłam głośno i przewróciłam oczami. Zbok.

- Witam, przyszłam złożyć zamówienie. - powiedziałam i oparłam się o stolik jedną rękę.

Siedziało przy nim dwóch chłopaków, chyba w moim wieku.

- Dwa razy martini, poproszę. - jeden z nich uśmiechnął się do mnie ciepło.

Jednak są tu jeszcze jacyś normalni ludzie. Myślałam, że będzie gorzej. Zapisałam szybko zamówienie na kartce i odeszłam mówiąc, że zaraz wrócę. Gdy podałam drinki, usłyszałam dzwonek otwieranych drzwi i głośny śmiech. Do środka weszło parę osób, z czego byli to sami chłopcy. Usiedli w rogu na dużej kanapie. Zwrócili na siebie uwagę w całym barze, w sumie nie trudno było ich nie zauważyć. Podeszłam do lady, za którym stał Zico, akurat teraz miał swoją zmianę.

- Hej, znasz ich ? - spytałam, na co tylko skinął głową.

- Niestety, lepiej na nich uważaj. Nie wchodź z nimi w żadną rozmowę, po prostu ich obsłuż.

Spojrzałam na niego zdziwiona.

- Co ? Przecież miałam iść już do domu, teraz pora Kate.

- Musiała pilnie wyjść, chyba jakaś grubsza sprawa. - i tyle go widziałam. Zniknął za drzwiami gabinetu a mnie zostawił na pożarcie im.

Ok, tylko spokojnie, wdech, wydech. Dlaczego od razy zakładam najgorsze ? Chyba nie może być aż tak źle tak ? Tak ? To teraz zapomnijcie co mówiłam bo gdybym wiedziała co się stanie, nigdy bym nie podeszła do ich stolika.

- Witam, co podać ? - posłałam im nerwowy uśmiech, żeby tylko jak najszybciej dać im to co chcą i opuścić te miejsce.

Kilka głów odwróciło się w moim kierunku a ich wzrok prawie przebił mnie na wylot. Postanowiłam im się przypatrzeć. Jeden wyglądał jakby miał po prostu na wszystko 'wyjebane' i nie reagował na zachowanie swoich kolegów. Siedział oparty o ścianę i lekko przysypiał. Drugi był blondynem który miał zabójcze spojrzenie i bacznie mnie obserwował. Następny chłopak miał narzucony kaptur na twarz, ale zauważyłam na jego ręce parę pierścieni. Cholera... Dwójka pozostałych bawiła się w najlepsze, zawzięcie ze sobą rozmawiając.

Bad Boys Do It Better | BTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz