Pov' Yoongi
Po kilku minutach doszedłem do starego magazynu w samym środku lasu. Zakradłem się za drzewo i obserwowałem jak reszta chłopaków parkuje prosto przed budynkiem.
Idioci.
Wyciągnąłem telefon wybierając numer do Namjoona. Odebrał po trzecim sygnale.
- No ? - usłyszałem jego monotony głos.
- Mieliście się zatrzymać kilka metrów dalej a nie pchać im się pod nos !
Poczulem lekkie zdenerwowanie ponieważ cały plan w jednej chwili mógł legnąć w gruzach a oni nawet nie pomyśleli o tym by lepiej się zamaskować.
- Zostawiłem Rosé przy ścieżce. - mówiąc to wiedziałem, że momentalnie chłopak wybuchnie.
- Że co kurwa zrobiłeś ?! Zostawiłeś ją samą ?
Po tych słowach rozłączyłem się i skierowałem do miejsca w którym stali chłopcy. Namjoon od razu jak mnie zauważył rzucił się na mnie przygwożdzając do drzewa.
- Zapierdolę Cię ! Jak mogłeś to zrobić ?! - warknął mi w twarz, chwytając za skórzaną kurtkę.
- Chciałem, żeby była bezpieczna. - odtrąciłem jego ręce. - Powiedziałem żeby w razie problemów odjechała.
Taehyung odwrócił się zaciekawiony naszą rozmową.
- Yoongi, przecież ona nigdzie nie pojedzie. - otworzył szerzej oczy.
Zmarszczyłem brwi i podszedłem bliżej niego omijając zdenerwowanego bruneta.
- Co to ma znaczyć ?
- Ona nie umie prowadzić auta. - wyjaśnił.
Momentalnie moje serce przyśpieszyło i zaschło mi w gardle. Gdy chciałem się odezwać usłyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi w których stanął Tyler.
- Zapraszam. - wyciągnął rękę w naszą stronę zachęcając wejść do środka.
Miałem ochotę zedrzeć mu ten cwany uśmieszek z twarzy. I tak nigdy z nami nie wygrał.
Weszliśmy głębiej i znaleźliśmy sie w pomieszczeniu pełnym starych obskurnych mebli i różnego badziewia. W minionych latach mieścił się tutaj szpital psychiatryczny który można było nazwać azylem ze względu na jego położenie. Jednak gdy wybuchł pożar ludzie postanowili do końca zburzyć budynek i zastąpić go magazynem zabawek. Ten jednak po kilku latach zawiesił działalność.
- Mogę wiedzieć, czemu zabiliście moich ludzi, a Tyson wącha kwiatku od spodu? - spytał rozsiadając się na fotelu.
W tamtym momencie zdałem sobie sprawę, że ci, którzy przyszli pomóc temu skurwielowi nie byli od niego, tylko od Tylera. Spojrzałem porozumiewawczo na Namjoona, który odwzajemnił moje odczucia.
- Nie wiedzieliśmy. - powiedział zaciskając dłoń na materiale bluzy.
Wróg zaśmiał się gorzko. Trwało to dosłownie sekundę gdy odwrócił głowę w naszym kierunku i wskazał nas palcem.
- Zająć się nimi.
Z każdej strony zaczęli oblegać nas jego sprzymierzeńcy celując w nas bronią. Spojrzałem na resztę chłopaków któzy także postanowili wyciągnąć swoją broń.
- Nie radzę. - rzekł Jimin. - Nie macie z nami szans.
- Dlaczego ? Przecież jest nas więcej. - uśmiechnął się przebiegle patrząc blondynowi w oczy.
CZYTASZ
Bad Boys Do It Better | BTS
FanfictionPrzeprowadziłam się z Busan do Seulu, licząc, że tutaj zacznę swoje nowe życie. Jednak bardzo się co do tego przeliczyłam. Poznałam tych, przed którymi ostrzegali mnie wszyscy. Jednak ja, nie chciałam słuchać. BTS jako zespół nie istnieje. 11.09.18...