3 | przygotowanie

222 20 0
                                    

Nie mogłam w to uwierzyć! Mój ojciec podróżował po innych wymiarach! O matko! Postanowiłam, że go posłucham i zrobię to, o co mnie poprosił. To takie ekscytujące! Uznałam, że najlepiej będzie, jeśli zrobię to jeszcze tego samego dnia. Nigdy nie lubiłam ociągać się z wykonaniem postawionych przede mną zadań, a jeżeli chodziło o jakieś przygody to tym bardziej nie chciałam czekać i marnować czasu.

Schowałam list do kieszeni tak, aby go nie zgubić, po czym spojrzałam na zegarek na mojej lewej ręce, który wskazywał godzinę czternastą. Musiałam iść na obiad. Postanowiłam, że potem spakuję najistotniejsze rzeczy.

Zeszłam na dół do jadalni. Posiłek już czekał na stole. Usiadłam na moim miejscu obok Filipa i zaczęłam nakładać jedzenie na talerz.

- Wszystko dobrze? – spytał z troską w głosie.

- Tak, już lepiej... - znowu do mnie dotarło, że zostałam sama na świecie. Zaczęłam powoli jeść.

- Smakuje?

- Jak zawsze. – uśmiechnęłam się słabo, a on odwzajemnił uśmiech – Świetnie gotujesz, ten kurczak jest pyszny.

- Dziękuję, mała. – poczochrał mnie po włosach, na co się zaśmiałam. Co jak co, ale ten facet potrafił poprawić humor.

Po skończonym posiłku, gdy odchodziłam od stołu, przypomniałam sobie o jednym – już nigdy nie zobaczę mojego opiekuna, a zarazem przyjaciela. Zrobiło mi się smutno, a przynajmniej jeszcze bardziej niż do tej pory, bo cały dzień był dla mnie dołujący i depresyjny. Stanęłam i odwróciłam się. Podeszłam do bruneta, a ten spojrzał na mnie pytająco. Nie powiedziałam nic. Tylko się do niego mocno przytuliłam. Był nieco zaskoczony moim zachowaniem, ale po chwili odwzajemnił mój uścisk. Po paru sekundach odsunęłam się od niego i lekko uśmiechnęłam, po czym wróciłam na górę do pokoju, zostawiając do samego.

Stanęłam na środku sypialni i rozejrzałam się dookoła, zastanawiając się od czego zacząć. Najpierw wyciągnęłam z szafy dużą granatową sportową torbę na ramię i zgodnie z planem zabrałam się do pakowania. Zapasowy T-shirt, czapka oraz bielizna. Gdy już spakowałam ubrania, przeszłam do pozostałych rzeczy: telefon, aparat i ładowarki. Miałam nadzieję, że będą działać w innym świecie. Jeszcze tylko butelka wody i kanapka, którą zrobiłam podczas obiadu, mówiąc Filipowi, że zjem później.

Oba listy od taty schowałam to ukrytej kieszonki w torbie. Przebrałam się w ulubione rzeczy, czyli fioletową koszulkę, dżinsy i różowe skarpetki. Jako ostatnią założyłam na siebie szarą bluzę z kapturem. Włosy związałam czarną gumką w kitkę.

Wzięłam torbę do ręki. Nie była aż tak ciężka, jak myślałam. Już miałam wychodzić z pokoju, gdy uświadomiłam sobie, że nie wzięłam pieniędzy. Nie wiedziałam czy w ogóle będą potrzebne, ale przezorny jest zawsze ubezpieczony. Podeszłam do biurka i wzięłam całe kieszonkowe, jakie miałam. W portfelu była też legitymacja. Postanowiłam, że nie będę jej wyjmować.

Wyszłam z pokoju i rozejrzałam się po korytarzu. Filip nadal przebywał w swojej sypialni... dobrze. Zeszłam cicho po schodach i udałam się w kierunku drzwi wyjściowych, gdzie założyłam buty. Później poszłam prosto do gabinetu taty. Otworzyłam podwójne czarne drzwi i zamknęłam je za sobą. Moją torbę położyłam obok biurka ojca.

Zaczęłam szukać „szczęśliwej doniczki". Była to różowa doniczka, którą dałam mu na urodziny, gdy miałam z pięć lat. Wtedy rosły w niej kolorowe kwiatki. Kiedy rośliny zwiędły, narysowałam markerem na doniczce uśmiechniętą buźkę. Tata od tamtej chwili nazywał to „szczęśliwą doniczką". Mimo, że upłynęło tyle lat, on nadal ją miał. Zauważyłam ją na szafce w rogu biura. Była zakryta jakimiś papierami. Zajrzałam do środka różowego przedmiotu. Były tam długopisy i dość duże karteczki samoprzylepne, których klej już prawie wysechł. Wzięłam do ręki kolorowe kartki. Przejrzałam je szybko. Na jednej z nich było napisane: „Gdy na matczynym obrazie prawy kolczyk i żółty klejnot tkniesz, przejście w trymiga pojawi się."

Muszę przyznać – niezła rymowanka. Za biurkiem taty wisiał portret kobiety, który mama dostała kiedyś w prezencie od przyjaciółki. Tak jak w liściku, postać na obrazie nosiła kolczyki i naszyjnik z kryształem.

Zrobiłam wszystko według instrukcji. Musiałam stanąć na palcach, aby dotknąć kolczyka. Przytrzymałam chwilę wskazane przez ojca miejsca. Czułam, że są odrobinę wypukłe, a naciśnięcie ich sprawiło, iż w ścianie obok regału z książkami pojawiło się przejście. Chwyciłam szybkim ruchem torbę i przeszłam przez tajemnicze drzwi. Za nimi był ciemny około czterometrowy korytarz. Gdy byłam w połowie, przejście, którym weszłam, zamknęło się.

Czwarty WymiarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz