9 | podpalaczka

145 14 0
                                    

Byłam już mniej więcej w połowie drogi, gdy usłyszałam jakieś krzyki.

- Akuma!!! Akuma! Pomocy! – wołali spanikowani paryżanie, a ja nie miałam bladego pojęcia, co się działo. Ostatnie osoby chowały się w przypadkowych sklepach lub uciekali do swoich domów i w mgnieniu oka na ulicy nie było nikogo. To nie było codzienne zjawisko, a szczególnie dla tak dużego miasta, jakim był Paryż. Zaczęłam odczuwać niepokój i stwierdziłam, że najlepiej będzie, jeśli również znajdę dla siebie kryjówkę. Schowałam się w małej uliczce między dwoma większymi budynkami. Było to bardzo strategiczne miejsce, bo miałam duże pole widzenia.

Na skrzyżowaniu ulic, na którym byłam parę minut temu, pojawiła się jakaś postać. Była to dziewczyna ubrana w kiczowaty strój o ognistych barwach. Unosiła się nad ziemią z niezwykłą łatwością.

- Biedronko! Czarny Kocie! – wołała z pogardą – Gdzie jesteście?!

Skierowała rękę w stronę auta i to natychmiast wybuchło. Zaśmiała się szyderczo. Nie przejmowała się, iż swoim działaniem może zrobić komuś krzywdę.

- Nie będę dłużej czekać! – prychnęła i zwróciła dłoń w kierunku białej kamienicy, ale coś czerwonego szybko uderzyło ją i nie zdążyła rozpalić kolejnego ogniska.

- Coś ty taka niecierpliwa? – powiedziała ironicznie dziewczyna w czerwonym kostiumie w czarne kropki, lądując parę metrów od władającej ogniem.

- Witaj My Lady! Witaj Iskierko! – na dachu budynku naprzeciwko mnie pojawił się nowy bohater, tym razem w czarnym stroju. Zwinnie zeskoczył i dołączył do swojej, jak przypuszczam, partnerki.

- Nie jestem żadną Iskierką! Jestem Podpalaczka! – tym razem zapłonął autobus. Cofnęłam się parę kroków w głąb mojej kryjówki, aby mnie nie zauważyli. Nie chciałam przysparzać im dodatkowych kłopotów. – Skoro już przyszliście to oddajcie mi swoje miracula, a ja nie spalę całego miasta!

- Brzmi rozsądnie, prawda Czarny Kocie? – zachichotała superbohaterka do towarzysza.

- Oczywiście Bugaboo, ale w tym przypadku koci instynkt mówi mi, abym nie słuchał głosu rozsądku. – odparł i próbował uderzyć Podpalaczkę swym srebrnym kijem, ale ta odepchnęła go. Wtedy zaatakowała ją Biedronka, lecz też bez zamierzonego skutku.

- Nigdy mnie nie pokonacie! – ryknęła i zacisnęła dłonie w pięści.

Superbohaterka krzyknęła wtedy: „Szczęśliwy Traf!", pojawiło się różowe światło i po chwili w dłoniach trzymała czerwono czarny balonik napełniony wodą. Przez chwilę się zastanawiała i rozejrzała dookoła, po czym ruszyła do ataku. Mocno rzuciła w zaskoczoną Podpalaczkę balonikiem, która wystawiła ręce, próbując odepchnąć pocisk, lecz ten pękł i całą ją ochlapał. Pomachała parę razy dłońmi, mając zamiar w ten sposób choć trochę się osuszyć i właśnie w tamtym momencie, gdy nie zwracała większej uwagi na jej otoczenie i była zajęta sobą, superbohaterka rzuciła w jej stronę swoje jo-jo, które szybko owinęło się wokół jej nadgarstków, unieruchamiając jej dłonie i uniemożliwiając tym samym wykorzystanie przez nią mocy i podpalenie większej ilości otaczających ją rzeczy.

- Teraz Kocie! Jej pierścień! – zawołała Biedronka.

- Robi się! – chłopak podszedł do podirytowanej z takiego obrotu sprawy dziewczyny i zgrabnym ruchem odebrał jej ozdobę, którą upuścił na ziemię i nadepnął. Po chwili wyleciał z niej czarny motyl mieniący się na fioletowo.

- Koniec twoich rządów mała akumo. Pora wypędzić złe moce! – oznajmiła bohaterka, łapiąc stworzenie w swoje jo-jo – Mam cię! Pa pa, miły motylku! – po sekundzie wypuściła białego owada i pomachała mu z uśmiechem na pożegnanie.

Zaraz potem chwyciła resztki balonika, podrzucając je w górę i mówiąc: „Niezwykła Biedronka!". Dzięki różowemu światłu wszystko zaczęło wracać do swojej pierwotnej postaci. Jeszcze przed chwilą palące lub dymiące się samochody i budynki stały teraz nienaruszone. Cały ogień zniknął i zdawać się mogło, jakby całe zaistniałe zdarzenie nigdy nie miało miejsca. Podpalaczka znów stała się sobą, blondynką w żółtej sukience.

- Zaliczone. – superbohaterowie powiedzieli do siebie z uśmiechem, przybijając przy tym żółwika.

- Lepiej już idź. Za niedługo się przemienisz. Ja zajmę się naszą Iskierką.

- Dobrze, Kotku. – odparła brunetka i szybko odskoczyła na dach najbliższej kamienicy z pomocą swojego jo-jo. Czarny Kot odprowadził ją wzrokiem i zaraz potem podbiegł do niewiedzącej co się wydarzyło dziewczyny. Nie pamiętała, co zrobiła. Opuściłam moją kryjówkę w momencie, w którym superbohater skakał po budynkach, najprawdopodobniej wracając do swojego domu. Stałam i patrzyłam, jak znika z moich oczu. Rozejrzałam się dookoła i zauważyłam, że mieszkańcy ponownie wychodzili na zewnątrz, jakby niebezpieczny atak złoczyńcy nigdy się nie wydarzył. Widocznie byli do tego przyzwyczajeni, bo na ich twarzach nie było ani śladu po wcześniejszym strachu. Po raz drugi ruszyłam w kierunku domu znajomej mego ojca.

Czwarty WymiarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz