1 | samotność

393 24 4
                                    

Obudziłam się jak co dzień w moim łóżku. Był dwudziesty piąty sierpnia i mimo że zbliżał się koniec wakacji, cieszyłam się, ponieważ mój ojciec miał dziś wrócić z wyjazdu służbowego. Co prawda byłam przyzwyczajona do jego częstych nieobecności, ale mimo wszystko miałam z nim bardzo dobre relacje i byliśmy naprawdę ze sobą związani. Tak więc nie mogłam się doczekać, aż ujrzę go stojącego w progu naszego domu, podczas gdy inne nastolatki najprawdopodobniej cieszyłyby się na perspektywę ponad tygodniowej nieobecności rodzica. Oczywiście skłamałabym, gdybym skarżyła się na nudę, bo niemal codziennie spotykałam się z moją najlepszą przyjaciółką, chodząc z nią bez celu po mieście i przeżywając przy okazji najróżniejsze przypały. Podsumowując, miałam wakacje, na które nie wypadało narzekać.

Wstałam z łóżka, przeciągając się i ziewając, po czym poszłam do łazienki i ubrałam się. Założyłam prostą żółtą sukienkę z krótkim rękawem, a rozczochrane brązowe włosy, które opadały w nieładzie na moje ramiona, szybko rozczesałam i związałam czarną gumką w luźnego koka.

Gdy już byłam gotowa, wyszłam z sypialni, mijając po drodze pokoje taty i jego sekretarza, który był zarazem moim opiekunem podczas jego wyjazdów. Filip, bo tak ów młody mężczyzna miał na imię, większość czasu spędzał na papierkowej robocie, zdobywając tym samym cenne doświadczenie zawodowe, ale gdy miałam potrzebę się do kogoś odezwać, on zawsze witał mnie uśmiechem i żywo uczestniczył w różnych dyskusjach.

Zeszłam po schodach na dół i już byłam w pokoju dziennym, lecz nikogo tam nie zastałam. Nie zdziwiło mnie to zbytnio. Pomyślałam, że tata już przebywał w jadalni i czekał na mnie, a Filip natomiast najprawdopodobniej przygotowywał śniadanie, bo uwielbiał eksperymentować w kuchni. Postanowiłam sprawdzić moje przypuszczenia i przeszłam do wspomnianego pomieszczenia. Przy stole siedział mój opiekun. Zaniepokoiłam się odrobinę, bo wyglądał na bardzo zdenerwowanego, a takie zachowanie nie było do niego podobne. Obróciłam jeszcze głowę w prawo, ale niestety taty nie było również w kuchni. Może w mieście były korki i najzwyczajniej w świecie nie zdążył jeszcze przyjechać.

- Dzień dobry. – przywitałam się.

- Dzień dobry, mała. – odparł młody brunet, lecz nie spojrzał na mnie. Podpierając się o stół, obiema rękoma trzymał się za głowę i czochrał swoje włosy.

- Coś się stało? Gdzie jest tata? W swoim gabinecie?

Filip opuścił dłonie i odwrócił się w moją stronę. Dopiero wtedy zauważyłam, że jego twarz była cała czerwona... jakby przed chwilą płakał.

- Gdzie jest mój tata? – powtórzyłam, sama zaczęłam się powoli denerwować. Nawet przeszła mi ochota na śniadanie. Nigdy nic takiego nie miało miejsca. Młody sekretarz zawsze był uśmiechnięty i zadowolony.

- On... Weroniko, twój ojciec miał wypadek samochodowy, gdy wracał z wyjazdu...

- Jest w szpitalu? Możemy do niego jechać! – nie dałam mu skończyć, a łzy zaczęły napływać mi do oczu.

- On... nie żyje. – powiedział wprost – Tak mi przykro...

- Kłamiesz! Tata nie może umrzeć! – strasznie płakałam. Wiedziałam, że Filip mnie nie okłamał, nie zrobiłby czegoś takiego. Upadłam na podłogę, skuliłam się i ukryłam twarz w dłoniach. Opiekun podszedł do mnie i ukucnął. Po chwili przytulił mnie mocno.

- Wszystko będzie dobrze. Ja się wszystkim zajmę, będzie dobrze... - mówił i głaskał mnie po głowie, próbując mnie w ten sposób uspokoić.

- Nic nie będzie dobrze! Najpierw odeszła mama... teraz tata... - rozpłakałam się jeszcze bardziej.

Nawet nie wiem po jakim czasie, ale wróciłam do mojego pokoju. Wciąż płakałam. Chciałam, aby to wszystko okazało się być tylko złym snem, z którego zaraz obudziłabym się i ujrzałabym mojego ojca, który wziąłby mnie w swoje ramiona. Jednak to była szara rzeczywistość... Położyłam się na łóżku i schowałam pod kołdrą. Po kilkunastu minutach było już mi lepiej.

W międzyczasie przyszedł Filip. Nie patrzyłam na niego, ciągle leżałam w mojej kryjówce.

- Na biurku twojego taty leżała ta koperta, dla ciebie. – powiedział i chwilę później usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi.

Wynurzyłam się spod kołdry. Na stoliku nocnym ujrzałam przyniesioną przez mężczyznę kopertę. Przetarłam twarz wierzchem dłoni i wzięłam otrzymaną wiadomość do ręki. „Dla Weroniki. Dawid Clavel" - mówił podpis. W środku była tylko mała kartka.

„Kochana Córeczko,

Prawdziwy list schowałem w naszej skrytce.

Kocham cię, tata."

Czwarty WymiarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz