Rozdział 13

196 13 6
                                    

Zamiast wziąć przykład z demonicznego kompana i ruszyć z powrotem do samochodu, postanowił jeszcze chwilę zaczekać. Chciał bowiem upewnić się co do śmierci Lupusa, czego Kakabel widocznie zrobić nie zamierzał, więc to na łowcę spadł owy obowiązek. Dlatego właśnie przyklęknął przy spoczywającym na podłożu ciele, uprzednio chwytając anielskie ostrze, którego o dziwo jego obecny kompan sobie nie przywłaszczył. Ten fakt mógł wydawać się podejrzliwy, jeśli patrzeć na to, iż przed spotkaniem z Rafaelem odebrano mu podobną broń. Biorąc jednak pod uwagę wynik starcia na parkingu, nieostrożność demona dało się łatwo zrozumieć - przez swoją wygraną poczuł się wszechmocny, wręcz niezwyciężony.

W każdym razie Winchester nie wspomniał mu o własnych wnioskach, skupiając się na wykonaniu zadania. Naczynie przejęte przez Lupusa już na pierwszy rzut oka wydawało się martwe, tak jakby to nie ludzka dusza a ta piekielna istota napełniała go życiem. Teraz wyglądało więc na boleśnie puste, lecz mimo wszystko Dean musiał sprawdzić. Tego nauczyło go doświadczenie.

Kakabel tymczasem obserwował blondyna ukradkiem, opierając nonszalancko o Impalę. Niebezpieczne błyski nadal majaczyły gdzieś w głębi jego tęczówek, ale poza nimi nic nie przypominało o uwolnionym dziś szaleństwie, które cichym echem rozbrzmiewało wciąż w głowie. Na zewnątrz wyglądał wręcz porażająco normalnie, co stanowiło spory kontrast do wcześniejszego oblicza. Aczkolwiek za to akurat należało podziękować byłemu przełożonemu szatyna, gdyż w istocie to on wyrobił w nim umiejętność błyskawicznego dostosowania się do sytuacji. I zaiste, został nagrodzony za swe starania, chociaż niekoniecznie tym, czym pragnął.

Od niechcenia zerknął na telefon, odrywając wzrok od ignorującego go łowcy. Na ekranie widniało powiadomienie o nowej wiadomości, nadesłanej kilka minut temu przez Rafaela. Podejrzewał, iż chodziło o konieczność powrotu, ponieważ w jakichś błachych sprawach archanioł nie zwykł pisać. Kiedy jednak zapoznał się ze zwięzłym, lecz pełnym konkretów tekstem, zamarł na moment, otwierając szeroko oczy.

W tym właśnie momencie Dean skończył, podchodząc do pojazdu i jednocześnie mordując zielonym spojrzeniem praktycznie rozłożonego na samochodowej masce Kakabela. Pragnął wówczas niezmiernie rzucić ciętym komentarzem, ale dostrzegając malujący się na twarzy demona szok, zrezygnował z pomysłu. Aczkolwiek był ciekaw, co takiego wprawiło szatyna w stan skrajnego osłupienia.

Swojego zainteresowania sprawą oczywiście nie wyraził głośno. Właściwie Winchester nie powiedział ani słowa, omijając towarzysza, jakby kompletnie go nie obchodził. W zamian zajął się bagażnikiem, do którego podczas walki z Lupusem nie miał dostępu. W innym wypadku poradziłby sobie przecież bez pomocy kogoś pokroju Kakabela.

Blondyn wyczyścił zdobyte ostrze, umieszczając je koło innej broni. Z ulgą powitał również powrót zdrowego rozsądku, gdyż ten wraz ze sobą przywlókł także nienawiść do demonów. Albo raczej pogardę w stosunku do nich. Podwyższony poziom adrenaliny sprzed chwili widocznie wygnał odrobinę procentów przynajmniej z głowy.

- Będzimy musieli się rozstać - oznajmił znienacka dotychczas cichy Kakabel, na co Dean gwałtownie uniósł głowę. Ich spojrzenia raptem się spotkały, acz obaj prędko odwrócili wzrok.

Łowca przeklął się w myślach za własną reakcję. To wszystko miało go przecież nie obchodzić i był wręcz przekonany, że rzeczywiście tak jest. Zachowanie mówiło jednak samo za siebie.

- A czy nie chciałeś czasem czegoś dokończyć? - wypalił wtem, milknąc natychmiast. Szykował bowiem dla siebie ogromnego, w pełni zasłużonego mentalnego kopniaka za zadane pytanie, które prawdopodobnie miało z początku czemuś służyć. Finalnie zaś tylko go pogrążyło.

Trucizna - Destiel/Sabriel/SamiferOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz