ROZDZIAŁ 5

75 7 3
                                    

Od dnia, w którym chciałam zakończyć moje życie, minął miesiąc. Dzięki Hobiemu staję się innym człowiekiem. Jestem coraz bardziej optymistyczna i otwarta. Nigdy nie pomyślałabym, że osoba poznana w najgorszym momencie mojego życia, stanie się dla mnie tak bliska. Z Hoseokiem spotykam się bardzo często. Bardzo się do siebie zbliżyliśmy przez ten czas. Teraz idę się z nim spotkać. Jak zwykle idę pod hotel, w którym pracuje Hobi. Jestem trochę spóźniona, więc nie dziwi mnie widok Hoseoka pod hotelem. Podbiegam do niego i mocno przytulam. Wiem, że w Korei nie powinno się przytulać na ulicach, ale ani mi, ani Hobiemu to nie przeszkadza.

-Hej młoda.

-Cześć stary.-odpowiadam z przekąsem.

-Gdzie idziemy tym razem?

-Do parku?

-Miałem nadzieję na kubek gorącej americano...-odpowiedział i zrobił smutną minkę. Kocham jak to robi. Jest taki uroczy.

-To zamów na wynos i pójdźmy do parku.

-A nie możemy pójść do kawiarni?

-No dobra...-zgodziłam się niechętnie.

-Jeej! Marzyłem o kawie.

-Więc chodźmy.- powiedziałam z uśmiechem choć wiedziałam, że będę musiała mu powiedzieć, że nie mam pieniędzy, bo skończyły mi się pomysły na wymówki. Po kilku minutach weszliśmy do jakiejś kawiarni. usiedliśmy przy stoliku w głębi pomieszczenia.

-Dzień dobry. Co podać?- zapytała kelnerka

-Dla mnie duża americano.

-A dla pani?

-Ja dziękuję. Może za chwilę się zdecyduję.-odpowiedziałam z zakłopotaniem.

Kelnerka odeszła, a Hobi zaczął rozmowę.

-Dlaczego nigdy nic nie zamawiasz?

-Po prostu nie mam na nic ochoty.- próbowałam zbyć go tym tekstem chociaż wiedziałam, że w to nie uwierzy.

-Nigdy nie masz na nic ochoty? Coś mi się wydaje, że ktoś tu kłamie. Mów, co się dzieje?

Wzięłam głęboki oddech by mieć czas na pozbieranie myśli.

-Okej, może to nie jest dobre miejsce ale mam już do ciebie duże zaufanie. Przepraszam, że nie powiedziałam ci wcześniej, ale nie chwalę się tym na prawo i lewo, bo nie ma czym i wolałam żebyś poznał mnie a nie od razu oceniał.

Przerwałam na chwilę, bo kelnerka przyniosła kawę Hobiemu.

-Nie mam pieniędzy. Nie dostaję kieszonkowego i nigdzie nie pracuję.

-Dlaczego nie poprosisz rodziców o kieszonkowe?

-To nie takie proste. Chciałabym poprosić ale nie mogę.-przestałam mówić. Wydawało mi się to prostsze, ale zdałam sobie sprawę, że nigdy o tym nie mówiłam.

-Wyrzuć to z siebie. Tobie będzie lżej, a ja nie zostawię cię bez względu na wszystko.

Po raz pierwszy usłyszałam takie słowa. Poczułam, że może dla kogoś jestem ważna. Dodało mi to trochę odwagi.

-Jestem sierotą. Mieszkam w domu dziecka.-nie wytrzymałam i zaczęłam płakać.

On nic nie mówił. Nie widziałam jego twarzy, ale wiedziałam, że jest zaskoczony. Myślałam, że zaraz mnie wyśmieje i odejdzie, ale tak się nie stało. Przesiadł się na miejsce obok mnie i mocno przytulił. Gładził mnie po włosach i lekko mnie kołysał. Poczułam się bezpiecznie i uspokoiłam się.

-Dlaczego bałaś się mi to powiedzieć?- zaczął nie wypuszczając mnie z uścisku.

-Myślałam, że mnie wyśmiejesz, odejdziesz i nigdy więcej cię nie zobaczę. Jesteś pierwszą osobą spoza sierocińca, którą poznałam. Nie wiedziałam jaka jest reakcja ludzi na tą wiadomość.

-Nigdy bym tak nie zrobił. Dla mnie nie ma różnicy czy ktoś jest z sierocińca czy nie. To o niczym nie świadczy. Żeby móc oceniać człowieka trzeba go najpierw poznać. Trzymam się tej zasady. Jesteś wspaniałą osobą i nie wyobrażam sobie jak mógłbym cię zostawić.

-Dziękuję.

-Nie masz za co dziękować. To ja powinienem być wdzięczny za to, że zaufałaś mi na tyle żeby to powiedzieć.

Nasza rozmowa toczyła się dalej przez jakieś dwie godziny. Było już późno, więc musiałam wracać.

-Chyba powinnam już wracać.

-Mogę cię odprowadzić? Już jest ciemno.

-To bardzo daleko.

-To jeszcze bardziej motywuje mnie do tego żeby cię odprowadzić.

-No dobrze.

Zaczęliśmy iść w stronę sierocińca. Droga bardzo szybko nam minęła.

-To tutaj.

-Teraz już wiem gdzie mam przychodzić żeby się z tobą spotkać.

-Tak, ale chyba lepiej będzie, gdy będziemy się spotykać przy hotelu.- powiedziałam zakłopotana.

-Jak uważasz.- odpowiedział z uśmiechem.

-Dobra muszę lecieć. Do następnego.

-Do następnego.

Przytuliliśmy się i weszłam do sierocińca.

Daydream #jung Hoseok#Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz