11. Numer prywatny

1.1K 66 94
                                    

Wychodząc z lotniska od razu wsiedliśmy do trzech taksówek, które już na nas czekały. Zmieściłyśmy się z dziewczynami do jednej, więc teraz byłyśmy w drodze do hotelu.
- Któraś z was wie jakie mamy pokoje do dyspozycji? - usłyszałam Marcelinę, która przerwała ciszę panującą w pojeździe.
- Z tego co wiem mieliśmy mieć 2 apartamenty. - odezwała się Roksa, szczerze zaniepokoił mnie ten temat, bo nie myślałam wcześniej o tym jak będziemy mieszkać.
- Tak, z tego co kojarzę to 6 i 4 osobowe. Mieliśmy być w tym większym ja i Dawid, Marcelina i Wrzosek i Roksi z Patrykiem, a reszta w tym drugim.
- Sebastiana nie ma, więc Marcelina może być że mną. - stwierdziła Roksana.
- To ja będę z Mają, a chłopaki się sami porozdzielają. Co ty na to? - zapytała mnie Sara.
- Dla mnie brzmi nieźle. - odetchnęłam z ulgą, nie żebym nie chciała być z kimś innym w pokoju, ale jednak Sarka to osoba, którą znam dość długo.
- To na pewno będzie lepsze niż pokój z Dawidem - prychnęła. - Właśnie, jak to się stało, że się do niego przesiadłaś?
- Typ zaczął kopać mój fotel i nie dawał za wygraną. Szykuje się ciekawy tydzień jeżeli dalej będzie się tak zachowywał. - westchnęłam.
- Nie rozumiem go. - wtrąciła się Marcelina. - Przez ostatni rok zachowywał się tak jakbyś była jedyną osobą potrzebną mu do szczęścia, całkiem inaczej wyobrażałam sobie was po tym jak się spotkacie.
- Ooo tak. - westchnęła Roksi. - Dawid po prostu stał w miejscu i kiedy po roku zobaczył, że ułożyłaś sobie życie i dajesz sobie radę, zdenerwował się. Myślę, że jest też zazdrosny, ale mimo wszystko nie powinien się tak zachowywać.
- Każde z nas wymarzyło inne zakończenie, Dawid chciał mnie odnaleźć i żyć jakby nic się nie wydarzyło, kiedy ja sobie tego nie wyobrażałam. - westchnęłam.
Oparłam głowę o szybę samochodu i po raz kolejny w mojej głowie pojawiły się wątpliwości. Bo co by było gdybym podeszła do tego zupełnie inaczej? Jaką byłabym teraz osobą?
- Myślę, że byłoby zupełnie inaczej gdyby Dawid nie zostawił mnie samej wtedy w Gorzowie. Odwiózł nas do domu cioci i już nie wrócił, nie było go, kiedy najbardziej go potrzebowałam. -wyznałam zaciskając zęby.
Dziewczyny zamilkły posyłając mi wyrozumiały spojrzenia. Tak już się stało i nie chciałabym cofać czasu, najwidoczniej ta przyjaźń nie była nam pisana.
Po tym postanowiłyśmy zmienić temat i rozmawiałyśmy o tym jak spędzimy ten tydzień.
Dojechałyśmy na miejsce w niecałą godzinę i z ulgą opuściłyśmy taksówkę. Chłopcy pomogli nam wyjąć walizki i po chwili znaleźliśmy się w przepięknym wnętrzu hotelu. Westchnęłam siadając na swojej walizce, jedyne o czym teraz marzyłam to prysznic.
- Wyczerpana? - usłyszałam głos Patryka.
- Taaak. Już nie mogę się doczekać jak wejdę pod prysznic.
- Nie jesteś głodna? - zapytał na co popatrzyłam na niego z zastanowieniem.
- Może trochę. - prychnęłam.
- Patryk właśnie, będziesz z Dawidem w pokoju. - odezwała się Roksa.
- Co? - usłyszałam Dawida, który nagle odniósł głowę znad swojego telefonu. - Miałem być z Sarą. - burknął.
- Miałeś, ale plany się zmieniły i teraz jestem z Majką, a Roksi z Marceliną. - odpowiedziała Sara na co Dawid przewrócił oczami.
Kiedy Igor przyszedł z kartami do naszych pokoi, Kwiatkowski szybko zabrał swoją i pierwszy udał się w stronę wind. Ruszyliśmy tuż za nim i po chwili znalazłam się z nim, Patrykiem i Sarą w windzie. Dawid ani przez chwilę na nas nie popatrzył, tylko robił coś na swoim telefonie co chyba miało pokazać, ze jest obrażony ze zmian jakie zaszły. Jak dziecko.
Po jakiś 5 minutach w końcu przekroczyłam próg naszego apartamentu. Zanim padłam na swoje łóżko zdążyłam zobaczyć, że wnętrze jest na prawdę przytulne i jasne. Zajęłyśmy z Sarą jeden z 3 pokoi, sypialnie zaraz obok zajęła Roksa z Marceliną, a chłopaki znaleźli się w pokoju na przeciwko nas, od którego odgradzał nas salon.
Mimo tego, że spałam w samolocie nie byłam w stanie podnieść się z łóżka. Westchnęłam wdychając zapach świeżej pościeli.
- Za jakąś godzinę wychodzimy coś zjeść, więc mamy czas żeby wziąć prysznic. - usłyszałam głos Dawida z salonu.
- Mamy łączoną łazienkę z dziewczynami. - poinformowała mnie Sara na co przytaknęłam. Dopiero teraz poczułam jak bardzo zmęczona jestem, leżałam twarzą w poduszce i nie miałam siły nawet drgnąć nogą.
Z tego co usłyszałam Marcelina i Roksi poszły pierwsze do łazienki, więc Sara też się położyła. Obie byłyśmy tak wyczerpane, że nawet nie wysilałyśmy się na jakąkolwiek rozmowę.
Po 20 minutach usłyszałam, że ktoś wszedł do nas do pokoju, po tym jak niechętnie podniosłam głowę zobaczyłam Patryka.
- Rany wyglądacie strasznie. - zaśmiał się, kiedy usiadł na moim łóżku.
- I tak też się czujemy. - wymruczałam.
- Nie chcecie skorzystać z naszej łazienki? Ja i Dawid już się ogarnęliśmy , a waszej czwórce zajmuje to więcej czasu.
- Sara? - zapytałam patrząc na dziewczynę.
- Idź pierwsza. - odpowiedziała, a jej głos był stłumiony przez poduszkę.
Westchnęłam i z bólem serca podniosłam się z łóżka. Wyciągnęłam z walizki kosmetyczkę i ciuchy na zmianę. Kiedy byłam gotowa ruszyłam za Patryczonem. Przekraczając próg pokoju okazało się, że jest łudząco podobny do naszego. Na środku stały dwa łóżka, po lewo znajdowała się duża szafa wbudowana w ścianę, a po przeciwnej stronie zobaczyłam duże okno z białymi zasłonami ciągnącymi się aż do podłogi.
- Co ty tu robisz? - Burknął Dawid, który właśnie szukał czegoś w swojej walizce.
- Udostępniłem dziewczynom naszą łazienkę, bo nie wyrobilibyśmy się w godzinę. - odpowiedział Patryk zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć. Gestem ręki pokazał mi że mogę wchodzić, na co lekko się uśmiechnęłam i zniknęłam za drzwiami łazienki.
Odetchnęłam, kiedy w końcu znalazłam się sama. Oparłam ręce o umywalkę, a widząc swoje odbicie w lustrze uświadomiłam sobie, że na prawdę źle wyglądam. Moje włosy są w wielkim nieładzie, a tusz, który skruszył mi się z rzęs przyciemnił moje wory pod oczami. Nie chcąc więcej patrzeć na to co się że mną stało w przeciągu tych 24 godzin zrzuciłam szybko moje ciuchy i weszłam pod prysznic.
Odkręciłam wodę pozwalając jej zmyć resztki makijażu z twarzy, przetarłam ją rękami i sięgnęłam po szampon. Musiałam użyć któregoś z chłopaków, bo zapomniałam wziąć swoich, to samo zrobiłam z żelem pod prysznic. W duchu modliłam się żeby te rzeczy nie należały do Dawida, a z drugiej strony cholera jak to obłędnie pachnie!
Kiedy czułam się odświeżona wyszłam spod prysznica i ubrałam na siebie jeansową spódnicę i biały top.
Sprawdziłam jeszcze raz swoje odbicie w lustrze i z ulgą stwierdziłam, że nie jest najgorzej. Posmarowałam twarz kremem i zatuszowałam cienie pod oczami rezygnując z pełnego makijażu.
Wyszłam z łazienki i odetchnęłam z ulgą widząc, że nie ma Dawida.
- I jak już lepiej? - zapytał Patryk patrząc znad swojego telefonu.
- O niebo. - uśmiechnęłam się zmierzając w kierunku drzwi.
- Widać, już nie wyglądasz jakbyś miała za chwilę zejść. - powiedział na co oboje się zaśmialiśmy.
- A Patryk, mam pytanko. -cofnęłam się o krok. - Ten szampon i żel pod prysznic są któregoś z was? Błagam powiedz, że twój.
- Niestety. - skrzywił się. - Spoko ja też zapomniałem wyciągnąć swoich i użyłem Dawida. - powiedział teatralnym szeptem czym rozśmieszył mnie jeszcze bardziej.
- Dobrze się bawicie? - O wilku mowa. Oboje w tym samym czasie popatrzyliśmy na zirytowanego Dawida, który stał w drzwiach.
- Za 15 minut wychodzimy. -powiedział na co westchnęłam i ponownie ruszyłam w stronę drzwi.
Kiedy doszłam do wyjścia Dawid jedynie przesunął się robiąc mi miejsce, a w przejściu złapał mnie za przedramię tak, że nie byłam w stanie zrobić kolejnego kroku.
- Ładnie pachniesz. - powiedział pochylając się lekko nade mną.
Przewróciłam oczami i wyswobodziłam się z jego uchwytu. Brawo Majka.
Wpadłam do pokoju i wzdychając rzuciłam wszystkie swoje rzeczy na łóżko. Pochyliłam się do swojej walizki żeby wyciągnąć szczotkę do włosów, przy okazji natknęłam się na nieszczęsne tubki z szamponem i żelem pod prysznic.
Stanęłam przed lustrem żeby rozczesać moje prawie już suche włosy. Kiedy to zrobiłam z ulgą stwierdziłam, że nie muszę ich suszyć i spokojnie wyjdę w wilgotnych.
Po kilku minutach pojawiła się Sara, która najwidoczniej też zadecydowała, że nie będzie suszyć włosów, a mokre kosmyki zawinęła w koka.
Obie wzięliśmy podobne do siebie czarne torebki na ramię i wyszliśmy do salonu gdzie czekała na nas cała reszta.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 06, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Do utraty sił |DK|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz