16 CZERWCA 2018 ROKU W TYM SAMYM MOMENCIE

21 5 2
                                    

Dziewczyna popatrzyła na mnie ciągle siedząc na ziemi w ciemnym kącie. W oczach miała szklanki lecz jeszcze nie płakała. Jej wyraz twarzy był tak przerażający, że przykucnęłam by nie musiała nadwyrężac szyi. Dziewczyna nawet nie próbowała ukryć, że dziś nie należy do jej dni jak zazwyczaj probowała. Dotknęłam jej dłoni by poczuła, że nieważne jak bardzo jej nienawidzę jestem z nią tu i teraz. Marika patrząc na to nie zdążyła nic powiedzieć, bo nagle usłyszałam nieprzyjemny gardłowy szloch. Od razu można było zauważyć, że przynosi jej to ulgę. Jeszcze wcześniej czułam się przygnębiona i pełna strachu oraz smutku teraz już wyzwolona jakby z trzymanych emocji. Czułam jak rosprzestrzeniają się na cały korytarz jednakże nie opuszczając mnie całkowicie. Z zielonych oczu płyneły łzy jakby to miało oczyścić ją z tego brudu. Nagle stało się coś czego się nie spodziewałam. Marika padła w moje objęcia jeszcze głośniej płacząc i szlochając. Czułam w głębi siebie, że trzymała to w sobie bardzo długo. Pogłaskałam ją więc trzymając jedną ręke na plecach, a drugą na głowie.
- Ciii. Jestem tu. - powiedziałam by poczuła jak i usłyszała, że jest bezpieczna i nic jej nie może się już stać. Marika coraz mniej trzęsła się w moich ramionach więc wykorzystałam tą chwile by spojrzeć na Rye'a, który nie wiadomo kiedy ucichł. Zobaczyłam go stojącego parę metrów od nas. Patrzył na mnie z miną, ktora oznaczała dumę. Jego oczy nawet błysneły z podziwu. Dziewczyna nagle szybko i gwałtownie wyswobodziła się z mojego uścisku i znów za łzami i rozmazanym tuszem ujrzałam dawną Marike dręczącą mnie w szkole.
- Cokolwiek się tu wydarzyło wiedz, że nikt ci w to nie uwierzy. - powiedziała poważnym głosem podnosząc wysoko głowę.
- Nawet nie mam zamiaru się tym chwalić. - odpowiedziałam wstając. Gdy ostatni raz na nią zerknęłam zauważyłam na jej twarzy coś dziwnego. Jakby mieszaninę straty i tęsknoty. Jakby właśnie czegoś pożałowała.

- Dziękuję Rye. - powiedziałam przerywając nasz pocałunek.
- Kat, dobrze wiesz, że.. - zaczął lecz ja mu przerwałam znów przywierając do jego warg.
Chłopak złapał mnie za talię w tym samym momencie gdy go odepchnęłam mówiąc.
- Gra się jeszcze nie skończyła, kotku. Po tych słowach weszłam do domu zostawiając go samego przed drzwiami.
- Kat?! To ty?! - przywitał mnie głos matki dochodzący z góry.
Wspięłam się więc po schodach i wchodząc do jej sypialni odpowiedziałam.
- Nikt oprócz mnie ani Ciebie tu nie mieszka. Ty leżysz tu więc to musiałam być ja. - patrząc na jej dziwną minę zapytałam. - Wszystko w porządku? Jak się czujesz?
Gdy odpowiedziała ja już siedziałam obok niej na rogu głaszcząc jej włosy porozrzucane po poduszce.
- Tak już się dobrze czuję lecz stwierdziłam, że jeszcze sobie poleże.
- To dobrze.

PRZEDOSTATNI DOTYK (DARY LOSU II)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz