DWA MIESIĄCE WCZEŚNIEJ 21 MAJA 2018 ROK

21 4 2
                                    

- Gotowa?
- Zawsze - odpowiedziałam pół uśmieszkiem stojąc na schodach mego domu z czarną sukienką zakrywającą tylko pół moich ud i patrząc się na przystojnego brunetka ubranego w czarne eleganckie spodnie i białą koszule. Jego wzrok, który zawisł uwodzicielsko na zakończeniu mojej sukienki przyprawiał mnie o dreszcze - te dobre oczywiście.
- Idziemy? - kiedy to powiedziałam Rye uniósł rękę czekając aż położe na niej swoją. Też tak uczyniłam. Schodząc powoli zastanawiałam się gdzie to też mnie porywa.
- Wiesz, że to niespodzianka. Nie powiem ci dopóki nie dotrzemy na miejsce.
- Skąd wiesz, że akurat o tym myślałam?
- Twoja twarz jest jak otwarta książka. Wyczytam z niej wszystko, kotku. - ostatni wyraz wypowiedział tak uwodzicielsko, a zarazem kpiarsko, że
mój śmiech rozniósł się po całym dworze.
- Powiedziałem coś śmiesznego?
Gdy skończyłam odpowiedziałam.
- Nie, kotku. - przedrzeźniłam go i w tedy podeszłam do jego auta, a gdy się one otworzyły z małą pomocą Rye'a wsiadłam do niego.

- Daleko jeszcze?
- Nie. - powiedział krótko i popatrzył na mnie dokańczając. - kotku.
Akurat wtedy lekko skręciliśmy parkując na jakimś ogromnym pustym polu. Rye zgasił silnik, wysiadł i otwierając mi drzwi nic nie powiedział. Przyglądnęłam się polanie, która była pięknie zielona z kwiatami rosnącymi nierównomiernie. Rye wziął mnie za rękę i poprowadził wprost na nią. Popatrzyłam na niego zdziwionym wzrokiem, ale o nic nie zapytałam. Szliśmy tak trochę gdy w końcu spostrzegłam koc żółty jak słońce, na którym postawione były talerze, kieliszki oraz owoce różnego rodzaju. Wyglądało to tak pięknie i uroczo, że przystanęłam na moment z podziwu.
- Pomyślałem, że kino będzie banalne, a teatr jest za nudny. - powiedział tłumacząc się niewiedząc czy mi się spodobało.
Słuchając go podeszłam do koca i usiadłam na nim nadal podziwiając jak to wszystko ze sobą współgra. Rye nie czekając na moje zaproszenie również usiadł lecz ostrożnie i po przeciwnej stronie tak jak były rozmieszczone talerze i kieliszki.
- Zadzwoniłeś dzisiaj do mnie i kazałeś się ubrać elegancko tylko po to bym przyszła na jakieś puste bezludne pole?
- Em.. noo.. tak.. jakby.. - zaczął się jąkać i przy tym wykonał gest tak seksowny, że musiałam rzucić mu się na szyję krzycząc.
- Jesteś najcudowniejszym chłopakiem na świecie!!
Rye zaczął się śmiać i oboje wylądowaliśmy na trawie. W tym momencie na niebie rozlały się wszystkie odcienie zachodu słońca. Rye leżący pode mną z moimi opadajacymi na niego włosami gdzie w tle barwy oddały tą iskre namiętności wyglądał tak kusząco, że aż przegryzłam wargę co nie uszło uwadze chłopakowi. Od razu obrócił mnie w taki sposób, że taraz on leżał na mnie. Patrzył na mnie uwodzicielsko brązowymi oczami. Kiedy przybliżył swoją twarz do mojej odgarnął ręką kosmyk włosów, który zawieruszył się zapewne podczas obrucenia. Kiedy już nic nie stało na przeszkodzie Rye lekko musnął mnie swoimi wargami w kącik ust. W tym samym momencie jego ręką zagościła na moim udzie odsłaniając kolejny jego kawałek, których nie zostało mi już za wiele. Kiedy powędrował w drugi kącik mych ust zostały już tylko one. Patrząc się więc w nie oboje zanurzyliśmy się w namietnym pocałunku.

PRZEDOSTATNI DOTYK (DARY LOSU II)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz