17 CZERWCA 2018 ROKU

14 4 2
                                    

Gdy sie obudziłam poczułam czyjeś ręce na tali i ramieniu. Lekko się obracając stwierdziłam, że to mama. Musiałam zasnąć razem z nią. Zauważyłam również, że ciągle mam na sobie wczorajszy strój składający się z czarnego kombinezonu na lato. Oznaczało to, że musiałam od razu ruszyć w stronę łazienki. Tak też zrobiłam. Po umyciu się i przebraniu na domowe ciuchy jeszcze ze starej szafy, którą przeżuciłam na bardziej młodzieżową poszłam do salonu by pooglądać coś ciekawego w telewizji. Niestety jak coś chcesz to tego nigdy nie ma.. no cóż poszłam więc do kuchni by zrobić sobie coś do jedzenia lecz ochota odrazu mi przeszła gdy tylko do niej weszłam. Dzisiejszy dzień jest naprawdę dziwny - pomyślałam.
- Robisz coś do jedzenia?
Gdy zobaczyłam na pierwszym schodku mamę, która jeszcze rozciągając się ziewała poczułam dziwne ukłucie w brzuchu.
- Właściwie to.. - zaczęłam, a gdy spojrzałam na jej twarz, na której było widać głód dokończyłam - Na co masz ochotę?

- Dlaczego tak sądzisz? Przeciesz to nie moja wina. - tłumaczyła się mama na wpół się śmiejąc czym doprowadziła mnie do jeszcze większej głupawki.
Gdy się opanowałam - jeśli można to tak nazwać - zaczęłam sprzątać stół, na którym było porozrzucane całe jedzenie i wylany sok pomieszany jeszcze z innym sokiem.
- Hmm.. pomyślmy kto zaczął pierwszy rzucać jedzeniem? I to we mnie?! - odpowiedziałam i znów zaczęłam się śmiać przypominając sobie chwilę zaistniałą kilkanaście sekund temu.
- Bo mnie do tego zmusiałaś.. - powiedziała unosząc głowę.
- Niby jak?!
- Prowokowałaś mnie.
- Ja? Ciebie?
- No tak. Patrzyłaś na mnie takim wzrokiem sugerujacym, że nie jestem do tego zdolna. No i proszę. Jestem.
- Nie prawda! Patrzyłam tak, bo powiedziałaś, że jesteś za stara, a ja się zgodziłam po czym dodałaś cytując " aha czyli ja już nie mogę bałaganić i się świetne przy tym bawić?" Wtedy również popatrzyłam na Ciebie jak na wariatke i zaczełaś robić to czego teraz skutki widzisz na stole, trochę podłodze i na nas !
Obie z mamą znów dostałyśmy padaczki śmiechu. Nagle dotarł do nas dźwięk dzwonka. Podchodząc do drzwi ciągle jeszcze troszeczkę kuliłam się ze śmiechu jednak po ich otwarciu całkowicie z poważniałam.
- Witaj, Katherino.
- Erik?! - doszedł do mnie głos mamy.

PRZEDOSTATNI DOTYK (DARY LOSU II)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz