- No przestań. - zaczęłam się ksztusić śniadaniem.
- No przecież mówię prawdę. - mama zaczęła się cicho chichotać myjąc przy tym naczynia.
- Poważnie pytam. Jak to było gdy tata uczył mnie jeździć na rowerze?
- No przeciesz mówię, że wiele razy przychodził z siniakami na twarzy lub gdzieś zupełnie indziej. - póściła na koniec oczko.
- Serio?
Mama zaczęła się bardzie śmiać gdy dodała.
- Ponoć jak się wywalałaś to tylko tam albo biłas go po twarzy niby nie chcący, bo chciałaś utrzymać się na powierzchni, a że on Cię uczył jeździć to ciągle był przy twoim rowerku.
- O Boże. - jęknęłam z przerażenia, ale później dołączyłam do mamy i już obie tażałyśmy się po podłodze.
Ten temat właściwie wyszedł niepostrzeżenie. Chciałam dowiedzieć się czegoś o sobie i nagle przyszedł mi do głowy rowerek.
Nagle do pionu przywrócił mnie dzwonek do drzwi. Poszłam więc otworzyć, a to co w nich ujrzałam zaparło mi dech w piersiach.
- No witaj przystojniaku.
- No cześć moja śpiąca księżniczko.
Rye aż tryskał niewidzialnym blaskiem. Jego oczy tchnęły by umarłego do życia, a dotyk rozgrzał najbardziej skostniałego wampira. Rye ubrany był dzisiaj w białe spodnie oraz w białą kurtkę, a do tego pod nią miał - uwaga zaskoczenie - białą długą bluzkę. Wyglądał bosko zważywszy na to, że jego loczkowate brązowe włosy ukladały się nie inaczej jak bosko. Mogłabym patrzeć na niego godzinami. Szczęście, że dzisiaj również ubrałam się wmiare ładnie. Bynajmniej mogłam mu jakoś dorównać.
- Wejdź ja jeszcze skocze szybko do toalety i już możemy iść.
Powędrowałam jak najszybciej do góry i równie szybko mając zęby w swojej toalecie znajdującej się w pokoju zastanawiałam się co też będziemy robić przez całą niedzielę. Wczoraj po naszym pogodzeniu się stwierdziliśmy, że przydałby nam się jakiś mały wspólny wypad. Rye nawet obiecał mi, że wyłączy telefon by jego ciągle dzwoniący ojciec nie mógł nam przeszkodzić. Spojrzałam na swoją rękę pokrytą dużą ilością podkładu. Miałam nadzieję, że Rye nie zauważy. Kiedy już schodziłam po schodach poprawiając jeszcze swoją trochę przykrutkawą sukienkę na ramiączkach w ciemne kawiatki moje serce znów zatrzymało się na te krótką chwilę gdy spojrzałam na Rye'a. Moja miłość do niego chyba nigdy nie zgaśnie.
- Możemy już iść. - powiedziałam lekko się uśmiechając.- Pięknie tu. - powiedziałam biorąc rzeźkie powietrze do płuc.
- Szczególnie gdy jesteś obok. - dopowiedział całując mnie w rękę, którą trzymał przez całą drogę do parku. Uśmiechnęłam się skromnie.
- Chodź usiądziemy tu. - poprowadził mnie na ławkę, którą okrywała jakaś roślina z rodziny parasolowatych. Na szczęście była dość wysoka więc nie musiałam się schylać by usiąść. Kiedy oboje się już wygodnie usadowiliśmy gdzie moje nogi były zawieszone na jego, a jego ręką spoczywała na moim udzie zaczęliśmy zatracać się w milczeniu. Jednak była to dobra cisza. W końcu Rye pierwszy się odezwał.
- Wiesz co. - mówił do przestrzeni na przeciwko siebie. - Dawno nie było mi tak dobrze jak teraz.
Te słowa tylko potwierdzały to co już od paru chwil czułam w sobie. Kiedy go dotykałam to się tylko wzmagało. Owszem odczuwałam jego uczucia co nie oznacza, że nie czułam się w podobny sposób. Podniosłam swoją rękę do jego policzka, a gdy skierowałam jego głowę wprost na moją powiedziałam.
- Wiem, bo ja czuję to samo. - po tych słowach żadne z nas nie czekało na nic więcej. Dawno nie czułam tego smaku miłości. Tak się w tym zatraciłam, że zapomniałam iż jesteśmy jednak na otwartym terenie. Rye'owi chyba też się zapomniało, bo zaproponował.
- Idzimy do mnie ?Już prawie zapomniałam jak jego dom wyglądał więc podziwiałam go jakby od nowa zauważając na dodatek nowe szczegóły, które wcześniej były mało widoczne. Rye zamknął drzwi na zamek i zapytał.
- Chcesz pić?
- Bo będę później spragniona? - zapytałam przypominając sobie jego słowa wypowiedziane w tym domu kiedy osatni raz tu byłam.
- Co? - zapytał. Po jego minie wnioskowałam, że naprawdę nie usłyszał.
- Nie dziękuję. - odmówiłam tak jak w tedy. Chłopak stanął na środku przedpokoju i nie wiedział co ma dalej zrobić. Wiedziałam, że to ja muszę przejąć inicjatywę.
- Pokażesz mi swój pokój?
Rye zaprowadził mnie na samą górę. Drzwi od niego były lekko przymknięte więc otworzyłam je szturchając nie tak mocno dłonią. Kiedy zaskrzypiały chłopak skrzywił się. W tedy zaczęłam się śmiać. Wszystkie moje emocje uleciały tak jak i Rye'a widząc, że on również obok mnie zwija się ze śmiechu.
- Myślałam, że będziemy tak się zachowywać do końca.
- Ja też. - powiedział kończąc ostatnie czkawki śmiechu.
Położyłam się na jego łożu całkowicie swobodnie. Sukienka podwinęła mi się bardziej do góry kiedy dałam ręce ponad głowę więc szybko opuściłam je tak jak trzymałam zanim to zrobiłam. Chłopak usiadł na krześle rozkrakiem mając jego przód na brzuchu. Następnie ściągnął kurtkę i powiesił ją na plecach krzesła. W ten sposób zaslonił sobie całą część dolną.
- Kat, mogę o coś spytać?
- No jasne. - odpowiedziałam widząc, że jest to poważna sprawa zważając na ton jego głosu. Oparłam się jeszcze tylko o zagłowie i nasłuchiwałam pytania.
- Czy u Ciebie w życiu coś się zmieniło?
Tak zaskoczył mnie tym pytaniem, że aż usiadłam nie wiedząc co odpowiedzieć. Rye patrzył tylko na mnie tymi brązowymi oczami oczekując szczerej odpowiedzi. Przypięta do muru wstałam i podchodząc do niego gdzie chłopak podążał za mną wzrokiem aż musiał odchylić głowę całkowicie do tyłu odważyłam sie powiedzieć.
- Każdy ma swoje tajemnice. Skoro są tak nazwane niech takie pozostaną..
Rye wstał z krzesła i teraz ja patrząc na niego z dołu zaczęłam wyczekiwać jego odpowiedzi na moją.
- A czy te tajemnice są bardzo ważne w twoim życiu?
Jego duże natężenie brązowych oczu spowodowały, że powiedziałam.
- Ty jesteś najważniejszy. - unikając w ten sposób odpowiedzi, a mówiąc przy tym prawdę wyczułam na początku, że trochę był zły lecz potem całkowicie się rozluźnił. W tedy nawet nie spodziewałam się, że zacznę latać.
- Rye co ty robisz! - krzyknęłam znajdując się na jego rękach.
- Kocham Cię Kat. - powiedział poważnie po czym zaczął to samo krzyczeć obracając się ze mną w kółko.
- Rye ! - krzyczałam przez śmiech.
Kiedy przestał się obracać spojrzał na mnie i w tedy cały świat znieruchomiał. Nawet jeśli tylko my znajdowaliśmy się w tym domu to czułam jak woda zastyga w rurach, jak wskazówki zegara przestały wybijać minuty, a nawwt i sekundy. Czułam, że ta chwila jest zadedygowana specjalnie dla nas. Właśnie w tedy nasz pocałunek stał się czymś w rodzaju połączenia. Był to pocałunek namiętny lecz bardzo poważny. Był to początek do następnego kroku. Kiedy Rye delikatnie ułożył nas na łóżku ciągle mnie całując poczułam, że to ta chwila żeby mu coś oznajmić.
- Jestem dziewicą.
Chłopak zastygł. Dosłownie patrzył na mnie spragniony tego czego zrobić teraz nie mógł. Odsunął się więc ode mnie lecz ja przyciągając go jeszcze bliżej niż wcześniej był powiedziałam.
- Nie. Ja.. po prostu chciałam byś to wiedział. - Rye delikatnie się uśmiechnął biorąc jeden z moich kosmyków włosów za ucho. Było to męskie i czułe. Wcale nie pomyślała bym, że zaraz będziemy robić to czego nigdy nie robiłam. Dzięki temu gestowi przestałam się nawet denerwować.
- Wiesz, że..
- Wiem. - ucięłam mu wiedząc co miał zamiar powiedzieć. Tylko, że ja tego wlaśnie chce.
- Chce by ten pierwszy raz był z tobą nawet jeśli twój nie będzie ze mną.
Po tych słowach Rye nie czekał. Znów mnie pocałował lecz jeszcze czulej niż poprzednio jeśli to wogule możliwe. Objełam go swoimi nogami w pasie. Chłopak wziął swoje usta z moich i zaczął przesuwać się w stronę szyi zaczynając od zakończenia mych ust. Kiedy znalazł się na obojczyku spojrzał jeszcze raz w górę z zapytaniem czy napewno tego chce. Kiedy w moich oczach spostrzegł błaganie by nie przestawał robić to co robił posłuchał się mnie, a ja przymknęłam oczy i wygiełam szyje dając mu jeszcze większy dostęp. Wędrował ustami wraz z języczkiem po całej szyi. Kiedy stwierdził, że to dobry moment do przejścia do kolejnego etapu jego pocałunki zaczęły się oddalać coraz bardziej od ust. Najpierw zahaczyły o biust, a potem przez ubranie doszły do brzucha gdzie przez to musiałam ściągnąć swoje nogi z jego pasa. Ręce, które trzymał na mojej tali od razu znalazły się na biodrach. Gdy jego usta na powrót znalazły się na moich ustach cicho jeknęłam gdy jedna z jego rąk znalazła się pod sukienką dotykając majteczek. Musiałam aż postawić nogę na łóżku aby chodź na chwilę ogarnąć się od tego dziwnego uczucia pochodzącego z dolnej części ciała.
- To ostatni moment na wycofanie się. - szeptał między pocałunkami lekko dysząc.
- Chyba kpisz. - odpowiedziałam biorąc jego koszulkę i jednym z grabnym ruchem ściągnęłam ją z niego. Oczywiście musiał mi w tym trochę pomóc cofając przy okazji rękę z moich majteczek. Cicho jeknęłam z niezadowoleniem. Kiedy jego koszulka wylądowała na podłodze teraz już jak drapieżniki zaczęliśmy kontynuować to na czym stanęliśmy. Teraz już całkowicie podciągnął mi sukienkę odkrywając mi aż połowę brzucha. Głaszcząc mnie wzdłuż biodra zahaczając jeszcze o udo wzbudził we mnie niekontrolowane ciarki. Jego usta znów zaczęły się przesuwać w dół. Kiedy dotarł do brzucha na małą chwilę przerwał, a ja z niesmaczona tym wygięłam się jak kocica powodując, że jego usta znów znalazły się na moim brzuchu. Złapał mnie za oba biodra po czym delikatnie zsunął majteczki chwytając za ich paseczki. Następnie złapał za sukienkę i ściągnął przez głowę. Teraz leżąc pod nim całkowicie naga nawet nie czułam sie skrępowana. Mało tego. Chciałam jeszcze więcej. Teraz to ja złapałam za jego pasek od spodni i zaczęłam go rozpinać. Gdy w końcu mi się udało Rye wstał i ściągnął spodnie w raz z tym co miał pod nimi. Jego ciało prezentowało się znakomicie. Kiedy do mnie dołączył zaczęliśmy jakby komponować własną muzykę. Ruszyliśmy się w tym samym tempie jakbyśmy to czuli. Czułam się w tedy błogo i znakomicie, a kiedy skończył jeknęłm na sam koniec głośniej niż kiedykolwiek wcześniej.
CZYTASZ
PRZEDOSTATNI DOTYK (DARY LOSU II)
Gizem / Gerilim2 część trylogi DARY LOSU. Związek Katherin z Rye'em wiedzie się znakomicie. Niestety ich droga usłana różami zacznie robić się postrzępiona, pełna kolców gdzie na samym końcu może czekać ich nawet przepaść. Przepaść stroma i bardzo głęboka. Czy mog...