1.2 - Ho Seok

71 5 0
                                    

- Jak sądzicie? Dlaczego wybudowali ten basen tak po środku niczego? Wygląda, jakby od ponad dziesięciu lat nikt nie odwiedzał tego miejsca. – Podjął temat Taehyung, siedząc na brzegu jednej ze ścian basenu i machając zwisającymi nogami w powietrzu.

- Może zostało opuszczone właśnie przez to, gdzie jest. – Rozważył na głos Kookie, siedzący u boku swojego hyunga.

- Czyli ktoś chyba musiał liczyć się z tym, że tak się stanie. Jakby wybudował go tylko po to, by potem opuścić – stwierdził Hoseok, zeskakując na dno zbiornika i kopiąc stertę liści, które wiatr rozniósł w swych obszernych ramionach po całym basenie.

Taehyung spiął się na słowa przyjaciela. Nie rozumiał dlaczego, ale dotknęły go, jakby były w stanie sięgnąć do jego duszy głębiej niż on sam.

- Która godzina? – zapytał Chłopiec o Świetlistym Uśmiechu.

Jeongguk, który jako jedyny nosił na prawym nadgarstku zegarek, sprawdził godzinę. Lecz nie odpowiedział Hoseokowi na jego pytanie.

- No co?

- Nie zamierzasz się chyba stąd zmyć, co nie? – Najmłodszy przyjrzał się najstarszemu podejrzliwie, mrużąc, jakby w groźbie, oczy.

- Jeśli jest po siedemnastej, to raczej jasne, że wracamy do domu. Powoli zaczyna robić się ciemno.

- To... Jest przed siedemnastą. Około – dodał szybko dziewięciolatek, widząc, że hyung idzie w jego stronę, by samodzielnie przyjrzeć się wskazówkom na zegarku Jeongguka, i podniósł się na nogi, by w razie czego móc uciec Hobiemu.

- Dlaczego przede mną uciekasz? Kłamiesz? – Popadłszy w jeszcze większą irytację, Hoseok przyspieszył w kroku.

- Nie, jest przed siedemnastą! Przysięgam... - chłopiec ucichł nagle, gdyż Taehyung podszedł do niego bez słowa i sprawdził godzinę.

- Nie kłamie – rzekł TaeTae.

- Widzisz!? Przestań zachowywać się tak, jakbyś chciał mi wydłubać oczy!

- Co? – Perlisty śmiech Jung Hoseoka odbił się echem od ścian basenu. – Boisz się mnie?

- Nie!

- To która jest godzina?

- Przed siedemnastą! Przecież mówię!

- A dokładnie to za trzy – dodał słodko Taehyung, posyłając starszemu przyjacielowi kwadratowy uśmiech.

„Jungkook był demonem. Niezaprzeczalnie. Małym cwanym szczylem, którego i tak wszyscy kochali.

Ale piekło zaczęło się tak na poważnie dopiero, kiedy dołączył do nas Jimin. Aigoo! Fakt, że byliście w tym samym wieku jakby wzmocnił w was chęć wtryniania się wszędzie i zawsze, no i wygadywania przy tym jakichś breadni; o waszych poczynaniach już nie wspomnę. Ile mieliście wtedy lat? Czternaście? Tak czy siak, jestem pewien, że doskonale pamiętasz, jak w lipcu któregoś roku mieliście u mnie nocować. Wy obaj, plus jeszcze Jungkook. I jakimś cudem tamtego dnia Kookie był żywym aniołkiem. Jedyne, co mógłbym mu zarzucić, to to, że w ciągu piętnastu minut zjadł połowę moich ulubionych, nadziewanych pastą truskawkową mochi. Ale poza tym – cud dziecko. Jednak WY, głąby, musieliście zacząć bitwę na wodę akurat w momencie, w którym moja mama wróciła z zakupów, i Jimin musiał, po prostu musiał wycisnąć na nią prawie połowę zawartości litrowej butelki wody. Gdyby nie to, że mama miała wtedy zły dzień, pewnie by się śmiała. I wówczas jakoś bym was wyratował, a przynajmniej Ciebie, Tae, bo Ty byłeś już traktowany jak rodzina. Jimin jednak pojawił się u mnie w domu po raz pierwszy, a że solidarność i te sprawy – wziąłeś połowę winy na siebie. No i obaj wylecieliście tamtego dnia z mojego domu z zakazem pojawiania się w nim przez najbliższy tydzień, przez co zostałem sam z Kookiem.

Zasnął mi przed dwudziestą trzecią, myślałem, że mózg mi się rozpuści z nudów."

Bóg jeden wie, jak to się stało, że wszyscy uczęszczali po sobie do tych samych szkół. Wszyscy, cała siódemka bez wyjątku. Gdy Taehyung i Jimin, jeszcze się nie znając, uczęszczali ostatni rok do podstawówki ze środkowej części dzielnicy Gwanak, Jungkook przemierzał jej korytarze jako czwartoklasista. Gdy Yoongi kończył gimnazjum, Namjoon oraz Hoseok przygotowywali się mentalnie na trzecią klasę, a Jin miał niedługo zobaczyć młodszego od siebie o rok, drobnego chłopca pokonującego tę samą, co on drogę na licealną stołówkę.

Ale to nie szkoła ich połączyła. Tak naprawdę tylko wyczekiwali końca lekcji, by móc z niej uciec, co z biegiem czasu stawało się coraz trudniejsze, zwłaszcza w okresie egzaminów, kiedy to starsi hyungowie musieli zostawać do późnego wieczora w szkole. Niekiedy nawet weekendy nie dawały sposobności spędzenia razem czasu w ich ukochanym lesie po środku niczego.

Ale oni najprościej w świecie się kochali i tylko to miało znaczenie. To była tajemnica ich przyjaźni – połączyło ich stworzone z wielkim zaangażowaniem braterstwo.

„Bardzo dobrze wspominam pierwsze spędzone z wami Święta. Miałem wtedy szesnaście lat, minął niecały rok od skompletowania się całej naszej paczki. Święta odbyły się u Jina, bo był najstarszy... No i miał najciekawsze rzeczy w lodówce. Powiedzmy sobie szczerze, głównie właśnie o jedzenie szło, kiedy decydowaliśmy u kogo reszta spędzi święta.

Dostałeś wtedy ode mnie pod choinkę ten za duży (dziś już nie) granatowy sweter w renifery, którego zawsze obdarowywałeś tęsknym spojrzeniem, kiedy przechodziliśmy obok jednej z wystaw z ubraniami świątecznymi. Nosiłeś go co roku, aż cały się skosmacił i nieco wyblakł. Nierzadko z tego powodu przelatywała mi przez głowę myśl, że gdyby nie wiosna i lato, nosiłbyś go cały rok.

Dlaczego w ogóle wspominam o Świętach z 2009 roku? Bo byłeś wtedy taki szczęśliwy, ten Twój kwadratowy uśmiech nie schodził Ci z twarzy. Sprawiałeś wrażenie najszczęśliwszego dziecka na świecie, jakbyś obchodził Święta Bożego Narodzenia pierwszy raz w swoim życiu. Teraz wiem, że po części to prawda, gdyż były to Twoje pierwsze PRAWDZIWE Święta. Cieszę się, że jako Twoi przyjaciele mogliśmy Ci owe zapewnić.

To były wspaniałe czasy, prawda Tae? Każdy spędzony wspólnie dzień, gdy miałeś nas przy sobie, a my mieliśmy Ciebie. Ja sam czułem wtedy, że mam już wszystko i niczego więcej mi nie potrzeba.

Dlaczego więc w pewnym momencie odniosłem wrażenie, jakby przed naszą siódemką pojawiła się monstrualna przepaść? Przecież mieliśmy wszystko..."

Tak, mieliśmy wszystko. Siedem elementów tworzących jedno.

„Cóż... Zaczynam myśleć o tym, o czym miałem przecież w tym liście nie pisać, więc może tu go zakończę. Mam nadzieję, że Ty również dobrze wspominasz okres naszej przyjaźni od samego jej zalążka. Trwa w końcu od ponad dziesięciu lat.

Twój Hope"

Niebo jest dziś niebieskie | BTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz