"Nie wiem, co dalej mógłbym Ci napisać. Chciałbym móc Ci się wyżalić. Wypłakać. Za to, co przydarzyło się nam wszystkim. Za to, że Hoseok próbował się zabić. Za to, że Jimin zmagał się z ciężką depresją. Za to, że Namjoon nie potrafił uwierzyć w siebie za grosz, więc zrezygnował z lepszego siebie. Za to, że Yoongi nigdy nie mówił zbyt wiele. Za to, że Jungkook ryzykował wszystkim, co miał pod ręką, by ochronić każdego z nas. Za to, że Ty przeceniłeś samego siebie.
Z roku na rok było gorzej - zauważyłeś to, prawda? Z początku byłem na to ślepy. Oczy otworzyły mi się dopiero, gdy Hobi wylądował w szpitalu. Dotarło do mnie, że niewystarczająco się wami opiekowałem, że muszę spędzać z wami więcej czasu, zrozumieć was lepiej, by nie doszło do niczego podobnego już nigdy więcej.
Gdy Hoseok się pozbierał, pewnego dnia spędziliśmy kilka godzin na rozmawianiu o nim, o tym co zrobił. Sam poprosił mnie o tę rozmowę. Pamiętam każde wypowiedziane przez niego słowo, każdą sekundę, w której jego głos się na sekundę rozchwiał, załamał. Powiedział mi: "Nienawidziłem tego, że rodzice nie potrafią mnie zaakceptować. Mam tu na myśli - mnie i tańca. Taniec był dla mnie wszystkim. A oni tak po prostu mi go odbierali. Więc buntowałem się, zawalałem kolejno wszystkie przedmioty. Ale w którymś momencie uświadomiłem sobie, że to tak nie działa. Że jestem beznadziejny. Bo nie dość, że i tak nie miałem, jak dostatecznie rozwinąć się w swoim marzeniu, to niszczyłem to, co budowali dla przyszłego mnie moi rodzice. Niszczyłem wszystko wokół siebie, zawodziłem ich... Zawodziłem też siebie". To takie absurdalne, nie uważasz, Tae? Tak bardzo kochał taniec, że finalnie siebie za to znienawidził.
A ty? Co sprawiło, że nie potrafiłeś spojrzeć na swoje odbicie w lustrze? Co chowałeś we wnętrzu, czego żaden z nas nie był w stanie dojrzeć?"
Podjąłem się próby wyciągnięcia ich Z tego piekła, Dowiedzenia, że to, na co spoglądają To iluzja. I jedni poszli za mną, Drudzy ułożyli swe ciała pośród czarnych kwiatów. Trzeci ujawnił się jako kwaśny deszcz, Który miał pożreć wcześniej wykreowaną utopijność.
"Przepraszam, że ten list jest aż tak niepoukładany. Mam taki mętlik w głowie, że chętnie tłukłbym teraz głową o biurko. Prawdopodobnie inni też będą w swych słowach do Ciebie chaotyczni, w końcu nie tylko ode mnie otrzymasz list.
Tak, Tae. Zawiodłem po raz kolejny. Mam nadzieję, że któregoś dnia wybędzie ze mnie to poczucie winy i będę mógł z powrotem do was wrócić, uśmiechnąć się i poprowadzić lepszą drogą niźli dotychczas, bo prawdziwą. Nie będę się też już spóźniał; będę tym, którego ujrzycie jako pierwszego na miejscu spotkania. I nagram kolejno każdego z was, jak pojawiacie się na powrót szczęśliwi w moim życiu."
Zwykłem przybywać jako ostatni, Ale to nie dlatego, że nie chciałem opuszczać prawdy. Na pewien sposób było to dobre - Miałem pewność, że nie nikogo nie zabraknie W moich wspomnieniach. Widnieją tylko oni. Pragnąłem być dobrym...
"A ja będę waszym słońcem. Starszym bratem. Nie opiekunem, którym to niestety zwykłem być. Nie kimś, kto tylko pozornie był z wami blisko. Nie kimś, komu jedynie wydawało się, że umie się wami zaopiekować.
Piszę wciąż to samo, prawda? Przepraszam. Jakoś nie mogę przestać... Hahahaha... Czy jestem aż tak żałosny? Cóż, może więc w tym miejscu zakończę swe lamenty? Czuję, że i tak niczego więcej już tu nie wniosę.
Dziękuję Ci za każdy uśmiech, którym mnie obdarzyłeś
Seokjin"
CZYTASZ
Niebo jest dziś niebieskie | BTS
FanfictionTamtego poranka młody Taehyung na oczach swych przyjaciół targnął się na własne życie. Wówczas powróciły wspomnienia. uwagi: angst; gen; suicide mentions; based on WINGS story; brzydkie słowa + dużo moich rozmyślań nad życiem fragment: "Twój obra...