18

1.5K 27 12
                                    

Blue
Nie ma ich chyba już 2 godziny, a to pierwsza misja Henryka bezemnie. Martwię się.
Postanowiłam zadzwonić do Henryka przez hologram.
-Henryk!-krzyknęłam widząc chłopaka
-Ciii!!-powiedział odrazu
-No co? Czemu was tak długo niema?
-Dzieciaczek schwytał Kapitana. Muszę go ratować...-powiedział gdzieś patrząc
-Co?! Jak to?!-powiedziałam krzycząc najciszej jak mogłam
-Cicho!-krzyknął też najciszej
-Dobra to co teraz?-spytałam szepcząc
-Idę go ratować
-Nie możesz. A jak coś się stanie?
-Nie wiem, paa-powiedział i zamknął hologram

No i co teraz? Jak ich nie będzie przez dwie godziny to wkracza Niebezpieczna. Nie ma innego wyjścia. Chyba... A tak w ogóle to gdzie jest Schwos?

-Schwos!-krzyknęłam i nagle za kołem zębatym pojawił się Schwos
-Co?
-A nic chciałam sprawdzić czy żyjesz
-Jak widać żyje, a teraz wracam do mojego pokoju
-To pa-powiedziałam na co poszedł

No i co teraz zostałam sama. Zjem sobie coś i poczekam te dwie godziny. Podeszłam do
maszyny z jedzeniem. Wzięłam sobie frytki i położyłam się na kanapie. Do ręki wzięłam telefon i przedglądałam social media.
Ustawiłam sobie jeszcze budzik aby nie zapomnieć kiedy miną te 2 godziny.
Chyba po nie całych 30 minutach, tubą wlaciał Kapitan i Niebezpieczny.

-Czemu was tak długo nie było?-spytam krzyrzując ręce
-No bo dzieciaczek minie schwytał-mówi kapitan
-A ja musiałem go ratować-powiedział niebezpieczny-Mówiłem Ci przecież-dodał
-No wiem...-powiedziałam ciszej
-Rozmawialiście?-spytał kapitan
-Tak-powiedział niebezpieczny, a ja poszłam dokończyć frytki

Wzięłam telefon do ręki i sprawdziłam godzinę.
Super... 17:46. Dobrze, że mamy ten wolny tydzień od szkoły, bo inaczej było by źle.
Kątem oka zobobaczyłam, że przemieniają się już w siebie. Już po chwili Henryk siedział już koło mnie.

-Co robisz?-spytał po chwili ciszy
-Nic, bo frytki skończyłam, a media do oglądania też-Henryk się tylko zaśmiał
-Zjadłbym Burito-powiedział mój tata, a ja się spojrzałam na niego z Henrykiem
-Dobrze...-zaczęłam niepewnie-to co robimy?
-Może...-zaczął Henryk-Nie, niewiem...
-To może chodźmy za ladę-powiedziałam i ruszyłam w strony windy jak mój przyjaciel
-Ta... winda jest dziwna...-powiedział dziwnym tonem głosu już jak się winda zamykała, usłyszałam tylko jak tata mówi do siebie
„Zjadłbym Burito". Tak powiedział. Jak się spojrzałam na Henryka on na mnie i zaczęliśmy się śmiać. Nagle winda ruszyła.
Na górze ja stałam za ladą, a Henryk sprzątał. W sumie powino być na odwrót, bo on harował a ja tylko siedziałam na telefonie.

-Dobra Henryk-zaczęłam-ty za ladę, a ja sprzątam. Ty się harowałeś, a ja tylko siedziałam. Teraz ty siedzisz ja haruję-powiedziałam i wyrwałam mu szczotkę z ręki
-Dobra...-powiedział i podniósł ręce na wznak, że się poddał czy jakoś tak
-Kurde jakoś tu cicho...-powiedziałam po chwili ciszy
-No wie... poczekaj-powidział biorąc telefon-mama do mnie dzwoni-dodał i się na mnie spojrzał błagalnym wzrokiem
-Spokojnie... powiedz jej zgodnie z prawdą...-nie dokończyłam
-Że jestem niebezpiecznym?! Oszalałaś?!
-Kurde nie dokończyłam. Powiedz, że jesteś w pracy. I tyle-powiedziałam spokojnie
-To ma sens. Dobra oddzwonię, bo nie zdążyłem-powiedział śmiechem
-Brawo-powiedziałam klaszcząc
-Dziękuje, dziękuje-powiedział się kłoniąc
-Dzwoń, a ja zejdę na dół na chwile
-Ok... Cześć mamo...-tylko tyle usłyszałam, bo wręcz pobiegłam do windy

Na dole widziałam Rey'a i Schwosa przy monitorach patrzących się w moją stronę. Wiedziałam na 100%, że nas podsłuchują. Widziałam... Można tego było się spodziewać, bo zawsze jak Henryk tu przychodził to podsłuchiwali. Dobrze, że nic takiego nie mówiliśmy... było by źle...

Niebezpieczna|Niebezpieczny HenrykOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz