Obudził mnie dźwięk zamykających się drzwi. Tom wrócił do domu.
-Cześć kochanie.-Powiedział to zamykając drzwi i wogóle na mnie nie patrząc. Muszę z nim porozmawiać i to na poważnie.
-Hej.
Wstałam i podeszłam do niego i chciałam mu dać buziaka na przywitanie, ale tylko się odsunął i poszedł do kuchni. Postanowiłam wziąść jego telefon i go przejrzeć. Nie miał blokady więc poszło mi to sprawnie. Niestety na jego telefonie nic podejrzanego nie było. Wsumie to może i dobrze. Spojrzałam na zegarek. Dochodziła 23.00 więc postanowiłam pójść spać nie zwracając na niego uwagi. Umyłam się, ubrałam w piżamę i poszłam spac.
Obudził mnie Tom, który zaczął mnie szturchać, żebym się obudziła.
-Wstawaj. Za godzinę wyjeżdżamy.
Więcej nic nie powiedział tylko wyszedł z pokoju. Ignorując jego zachowanie wstałam i podeszłam do szafy. Postanowiłam nałożyć biały t-shirt z gucci, krótkie jeansowe spodenki i białe conversy.
Postanowiłam dzisiaj pomalować tylko rzęsy.Wzięłam swoją torebkę. Z kuchni zabrałam ze sobą kanapkę. W domu nie było już Tom'a, więc zamknęłam mieszkanie i zjechałam windą na dół. Na parkingu stał już jego samochód.
-Dłużej się nie dało?
-Już jestem możesz jechać. I przy okazji wytłumacz mi pewną rzecz.
-Jaką?
-Dlaczego się tak zachowujesz? Dlaczego mnie ignorujesz? Co tobie się stało co?
-Nic-odpowiedział chłodnym tonem. Jakby go wogóle nie interesowało to co do niego mówię.
-Nic? Okej. To zatrzymaj się na tym przystanku. Sama sobie pójdę do szkoły. Najlepiej będzie jak coś jeszcze ciebie potrąci.-To ostatnie dodałam sobie pod nosem. Zamknęłam drzwi i poszłam przed siebie w stronę szkoły. Nagle usłyszałam pisk opon i wielki huk. Spojrzałam przed siebie. Samochód Tom'a stał w płomieniach. Było to masakryczne. Ja przecież nie mówiłam na serio, żeby go coś potrąciło. Nie chciałam, aby się tak stało naprawdę. Szybko wybrałam numer ratunkowy i zadzwoniłam, aby zgłosić wypadek. Po pięciu minutach przyjachała straż, policja i pogotowie. Straż jak najszybciej ugasiła pożar. Dopiero wtedy ogarnęłam, że samochód leży do góry nogami i jest przygnieciony. Szybko podbiegłam do strażaka który właśnie odszedł od tego samochodu.
-Co z nim?
-Z tym chłopakiem który był w samochodzie?
-Tak.
-Samochód go zgniótł. Ratownicy medyczni próbowali robić wszystko co w ich mocy, ale niestety zginął.
-Nie, nie, nie. To nie może być prawda. Nie!- opadłam na ziemie i zaczęłam płakać. Postanowiłam wrócić do domu. Nie dałabym rady w takim stanie pójść do szkoły.
Żuciłam sie na łóżko i zaczęłam piszczeć w poduszkę. To jie morze być prawda, że Thomas nie żyje. Najpierw zadzwonie do mojego taty, później do Lucy, bo pewnie rodzice Tom'a o tym wiedzą.
...
...
-Tak?
-Hej tato...-mówiłam najwyraźniej jak się da, ale płacz nie pozwalał mi powiedzieć zbyt wyraźnie.
-Córuś. Co się stało?
-On... Tom... On...
-Co z nim?
-On nie żyje. M... M... Miał... Miał wy... wypadek...
-Jezus maria. Taki młody chłopak. Oj córuś muszę kończyć poradzisz sobie. Jesteś silna. Dasz radę. Trzmaj się. Kocham cię.
-Ja też cię kocham tato pa.
Później próbowałam się dodzwonić do Lucy. Nie odbierała. Nie gadałam z nią od tygodnia. Może zadzwonie do jej mamy.
...
...
...
...
-Tak Olivio?
-Proszę pani nie mogę się dodzwonić do Lucy. Wie pani co z nią jest?
-Nie wiem. Wiem jedynie, że wyjechała do Australii. Uciekła z domu i jedyne co nam powiedziała to to, że ciebie nie nawidzi. Przykro mi.
-Dobrze dziękuje. Do widzenia
-Do widzienia.
No super. W ciągu tygodnia straciłam dwie najważniejsze dla mnie osoby.
___________________________________________________________________________
Nie spodziewaliście się, że tak się potoczy sytuacja co nie?
Nie długo będzie koniec tej książki, ale nie martwcie się. Będzie druga część.
CZYTASZ
Szczęście na ziemi
Teen FictionHistoria opowiada o dziewczynie, która ma 17 lat. Ma na imię Olivia Anderson. Mieszka w Angli w Londynie. Jest w klasie maturalnej(3 liceum). Jest uzdolniona muzycznie. Chodzi do szkoły muzycznej i gra na flecie poprzecznym. Straciła matkę w wieku 6...