------------ ε ♢ з ------------
To było coś jak kac.
Nie, w sumie to nie kac. Kac to ból głowy i niezdolność do sensownego funkcjonowania. To było jak urywane filmy. Po prostu w połowie danej chwili, ta się zapadała. Kiedy budziłem się rano, pamiętałem ją tylko do pewnego momentu. Ale to był wierzchołek góry lodowej, ta cholerna niepamięć. Wiesz, często okazywało się, że nagle ludzie nie chcieli ze mną rozmawiać. Odsuwali się. Albo krzyczeli, że ja jeszcze mam czelność coś do nich mówić.
— Ktoś znowu pociąga za moje sznurki. —
------------ ε ♢ з ------------
Jimin siedział na łóżku i bujał w powietrzu nogami, kiedy Yoongi pochylał się nad rozłożonymi papierami. Śledził wzrokiem zapisany na nich tekst, choć znał go już prawie na pamięć. Przygotowywał się do tej rozmowy cały dzień, ale na dobrą sprawę, po przekroczeniu progu pokoju i styczności z głupim żartem Jimina — wszystko uleciało mu z głowy.
— Długo tak jeszcze będziesz milczeć, Yoongi? — Jimin opadł na materac plecami.
Jego jasne włosy rozsypały się na szarej pościeli, a ciemne oczy skryły pod cienkimi powiekami, które tego dnia wydawały się nieco sine. Chyba nie spał zbyt dobrze.
— Próbuję zebrać myśli do kupy — odrzekł spokojnie, choć wewnątrz niego nie było grama spokoju.
— Po prostu zadawaj mi te pytania, a ja będę odpowiadać. Co w tym trudnego? — Park odwrócił ku niemu twarz i wbił ciekawskie spojrzenie w plecy mężczyzny. — W trakcie spontanicznej rozmowy twoje myśli będą miały szansę się zrekonstruować. A nawet lepiej: do głowy wpadną ci nowe pytania, o których wcześniej nawet nie pomyślałeś. Wiesz, jeżeli będziesz działać według planu i myśleć szablonowo, wiele rzeczy może ci umknąć. A mogą się one okazać kluczem do sukcesu.
— Od kiedy jesteś taki charyzmatyczny? — Min zerknął na niego przez ramię.
Zaraz jednak z powrotem odwrócił głowę przed siebie i zacisnął powieki. Ten chłopak był diabelnie inteligentny i skrywał to przed wszystkimi, nawet przed Yoongim. Ale czasem rzucał mu takie smaczki, które sprawiały, że lekarz chciał go obnażyć z tej otoczki bezbronnego chłopca. Dobrać się do samego środka, dokopać do najprawdziwszej wersji Jimina, której tak cholernie potrzebował.
Po raz ostatni popatrzył na papiery. Dokumenty z domu dziecka, opinia Taeyonga i jego własne kartki, które zapisywał skrzętnie w nocy. Wszelkie szczegóły, jakich dopatrzył się do tej pory. Zachowania, słowa, tiki. Znamienny, niedający mu spokoju cytat: mutato nomine de te fabula narratur. A przede wszystkim wypunktowane osobowości Jimina; tą główną, normalną, z którą miał najczęstszy kontakt, tą wrogą, która nie chciała, by Yoongi ingerował w te wszystkie sprawy, tą niesamowicie zastraszoną, stłamszoną i przegraną. I ostatnią, całkowicie racjonalną, świadomą istnienia pozostałych, której istnienie podejrzewał i chciał spróbować wydobyć ją spośród innych, bo była ona niczym skarbnica wiedzy.
Albo puszka Pandory.
— Generalnie... — wyszeptał, odwracając się do chłopaka. Ciemnie oczy Parka wpatrywały się w niego z uwagą, kiedy sięgnął po krzesełko i postawił je przed łóżkiem. — Chciałbym powoli wdrażać terapię i rozpocząć najodpowiedniejsze leczenie, Jimin. Przecież nie mogę cię tu trzymać do końca życia.
CZYTASZ
◦ Panic room ◦ [yoonmin]
FanfictionGdzie Park Jimin to morderca, a Min Yoongi jest święcie przekonany, że wszyscy się mylą. Inspiration: Au/Ra - Panic Room