Nie pozwalam wam jednak rzucać we mnie tymi jajkami. xD Wiem, że rozdział miał być około 17/18, tak jak wczoraj mówiłam, ale wydłużyli mi godziny pracy do 19:00, to miałam jak tego zrobić w trakcie, przepraszam. XD
------------ ε ♢ з ------------
I naprawdę długi czas uważałem, że nieważne jak bardzo będziesz się starać, nigdy mi nie pomożesz. Tkwiłem we własnych myślach, utkanych ze strachu i doświadczeń niepowodzeń, smutku, bólu. Przede wszystkim niedowierzania.
— ...ale potem zacząłem wierzyć, bo pokazałeś mi świat z innej strony. —
------------ ε ♢ з ------------
— Żyjcie... — bąknął Yoongi, stukając palcami o blat recepcyjnego kontuaru.
Na P4 panowała cisza jak makiem zasiał. Wszyscy w zniecierpliwieniu oczekiwali jakichkolwiek wieści o stanie Eunmi, łącznie z przywiązanymi do niej pacjentami. Nawet ci, dla których świat już dawno przestał być tym, czym być powinien — wydawali się mocno zaniepokojeni i pozbawieni sił do czegoś więcej niż mruganie. Po wyjściu policjantów, wielu z nich wystawało pod drzwiami izolatki i wywoływało ze środka przerażonego Jimina. Twierdzili, że to on był odpowiedzialny za stan Choi i dopiero kiedy Taehyung ryknął na nich niczym rozwścieczony lew, a potem wykrzyczał im nieco przekształconą prawdę (by przypadkiem szpital nie zbankrutował przez ilość leków uspokajających, podanych w przeciągu jednej chwili prawie pięćdziesięciu osobom) — odpuścili i rozeszli się po salach.
— Co mówiłeś? — zapytał Chanyeol, spoczywający na miejscu recepcjonistki.
Obracał w dłoni drogim, markowym piórem, które otrzymał na urodziny od swojego podwładnego, Jongdae. Yoongi przeniósł na niego zmęczony wzrok i przyjrzał się równie zmęczonemu profilowi przyjaciela. Yeol naprawdę był porządnym i oddanym człowiekiem. Od dwunastu godzin powinien być w domu, a jednak trwał przy nich martwiąc się zarówno o Eunmi, jak i o resztę wykończonego personelu. Sprawował nad nimi pieczę od kiedy tylko pojawił się na P4.
Obdarowywał dobrą radą. Bezinteresowną pomocą. Możliwością bezgranicznego zaufania.
I sam ufał im wszystkim. Za bardzo.
— Nie czujesz się nieswojo, kiedy jest tu tak cicho? — Min oparł brodę na dłoni. — O tej godzinie zazwyczaj nie dało się nad nimi zapanować.
— Zakryj okna, pogaś światła i wmów swojemu zegarowi biologicznemu, że jest noc. Przestaniesz czuć się nieswojo.
— Świadomości nie da się tak łatwo oszukać — skwitował Yoongi, po przetarciu zmęczonej twarzy chłodnymi palcami.
— Och, zdziwiłbyś się. — Twarz ochroniarza spochmurniała jeszcze bardziej.
Na korytarzu zjawił się Tae. Zawinięty w swój fioletowy koc, szurał kapciami po posadzce, spoglądając na drzemiącego pod izolatką Jungkooka. Kim miał równie posępną minę; pod jego oczami jawiły się ciemne sińce spowodowane niewyspaniem, a skóra wydawała się bardziej blada niż zazwyczaj.
— Ten chłopak się wykończy — powiedział, stanąwszy tuż przed Yoongim. Ponownie zerknął w kierunku Jeona i zmrużył lekko powieki. — Czy Jin-hyung nie może przysłać kogoś innego? Kogoś, kto by go zamienił?
Min westchnął ciężko i pokręcił przecząco głową.
— Po pierwsze: Jin ostatnio niespecjalnie ufa swoim ludziom. Tylko Jungkook i Namjoon stanowią wyjątek. Po drugie, ten chłopak mało mnie nie pogryzł, kiedy zaproponowałem mu pójście do domu i wypoczynek. Jest... — Yoongi ściągnął brwi, szukając w głowie odpowiedniego słowa. — Jest bardzo zaangażowany.
![](https://img.wattpad.com/cover/147765377-288-k838225.jpg)
CZYTASZ
◦ Panic room ◦ [yoonmin]
FanficGdzie Park Jimin to morderca, a Min Yoongi jest święcie przekonany, że wszyscy się mylą. Inspiration: Au/Ra - Panic Room