--- ε 40 з ---

1.4K 187 109
                                    

------------ ε ♢ з ------------

Ktoś kiedyś mówił mi, że przyjaciele to takie nasze Anioły, powstrzymujące nas przed złymi decyzjami. Myślę, że powinieneś o tym pamiętać, jeżeli nie chcesz...

— ...by Twoi bliscy cierpieli jeszcze bardziej. —

------------ ε ♢ з ------------


— ...myślisz, że Jimin naprawdę mógł dźgnąć panią Choi?

Jungkook spoglądał uważnie na Seokjina, kiedy zostali sami w sali Seo i Sehuna. Mężczyzna wpatrywał się nieprzytomnie w przewrócony regał, głęboko nad czymś rozmyślając.

— Nie, raczej nie... — odparł niespokojnie naczelnik. — Tacy jak Sehun są bezwzględni. Już wtedy, na tej stołówce, kiedy przyskrzyniliśmy te starą torbę, widziałem obłęd w jego oczach. Do samego Jimina nadal nie mam pewności, ale nie wydaje mi się, że zrobiłby coś takiego. Wierzę także Taehyungowi. Może wcześniej miałem go za jakąś dziwaczną maskotkę Yoongiego, ale dzisiaj pokazał się z zupełnie innej strony. Do tego kazałem go sprawdzić. To co mówił, to prawda. Jest policjantem, a nasi narkotykowi rzeczywiście poprosili go o pomoc.

— To co teraz, szefie? Oh nam zwiał, a jedyne co mamy, to ten płyn.

Jin oparł dłonie na bokach i westchnął ciężko, po chwili dmuchając w górę, kiedy kosmyk czarnych włosów łaskotał jego czoło. Padał na twarz, a większość jego myśli powoli zaczynał wypierać widok łóżka i jego żony. Marzył o urlopie, ale wiedział, że aktualnie to niemożliwe.

— Yoongi mnie zabije... — mruknął, opadając tyłkiem na materac Youngho. — Według procedur muszę zabrać Jimina na dołek. Przynajmniej dopóki Eunmi się nie wybudzi i nie zezna, co się tak naprawdę stało... — Oparł łokcie na udach, a twarz skrył w chłodnych dłoniach. — O ile w ogóle się wybudzi...

— Masz rację, zabiję cię. — Nieobecny wcześniej głos wypełnił przestrzeń. Yoongi wszedł do środka z nieprzystępną miną. — To przysporzy nam jeszcze więcej problemów. A jemu stresu. A obaj wiemy, że najadł się go wystarczająco.

— To co mamy zrobić? Nie mogę skłamać przy składaniu protokołu.

— Nie musisz kłamać. Jimin wciąż jest pacjentem, a ja nadal nie wydałem oficjalnego oświadczenia, co do jego stanu. Mogę zamknąć go w izolatce.

— Przecież on się jej panicznie boi... — wyszeptał Jungkook, zerkając w stronę korytarza.

— Wiem. — Min skinął głową. — Ale myślę, że sam ją wybierze, jeżeli jako alternatywę zaproponuję mu więzienie. Tu wciąż będę blisko, a w areszcie możemy stracić jego spokój, na który dosyć długo tutaj pracował.

— Yoongi, uzależniłeś się od życia tego chłopaka — wyszeptał Jin.

— Wiem — odparł pewnie lekarz. — Jednakże nie przeszkadza mi to w najmniejszym stopniu.

— Yoongi...

— Załatw to, Jin. Nie oddam go, choćbym miał siedzieć w tej izolatce razem z nim.

Lekarz nie czekał na odpowiedź. Wyszedł na korytarz i ruszył w stronę pokoju socjalnego, gdzie przebywał Park. Wszedł do pomieszczenia, podwijając rękawy koszuli i utkwił wzrok w Doyoungu i kolejnym, nieznajomym policjancie.

— Możecie zostawić nas samych? — zapytał, skupiając uwagę na funkcjonariuszu. — To mój pacjent, muszę z nim porozmawiać.

— Nie powinienem...

◦ Panic room ◦ [yoonmin]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz