--- ε 20 з ---

1.4K 251 110
                                    

------------ ε ♢ з ------------

Stałem tam gdzie zawsze.

Smagany chłodnym powietrzem, wpatrywałem się w płonące gorącą pomarańczą niebo, które tak soczyście wyło do mnie, bym zamknął oczy i pozwolił nastać nocy. Ale ja wiedziałem, że kiedy Słońce skryje się za widnokręgiem, wszystko upadnie. Wiedziałem, że wtedy się już nie zjawisz, że Cię nie zobaczę, nie dotknę, nie posmakuję.

To dlatego, że zawsze powtarzałeś, że zobaczymy się o zachodzie. A kiedy zachód się skończy, skończymy się my.

— Spóźniłeś się. —


------------ ε ♢ з ------------


Znowu tam stał. Wokół dostrzegał jedynie falujący horyzont. Wiedział, że jeżeli drgnie, blokada puści. Spadnie pod powierzchnię, lodowata woda otoczy jego ciało, wciągane coraz głębiej w czarną toń oceanu. Ciemność stopniowo przesiąknie go całego, zacznie mu brakować powietrza, ciśnienie rozwali głowę na tysiące kawałków.

To zawsze wyglądało tak samo. Trwało wieczność. Szargało psychikę. Wykańczało serce.

Yoongi... Usłyszał i wstrzymał oddech. Powoli zsunął wzrok na swoje stopy. Jeszcze jej nie widział, ale doskonale wiedział, że się zbliżała. — Yoongi, kochanie.

A może choć raz spróbuje się z nią zmierzyć? Postawi na swoim, pójdzie o krok dalej, skonfrontuje się z nią. Może wtedy te koszmary ustaną, raz na zawsze.

Yoongi...

Zjawiła się. Biała jak mleko, tuż pod jego stopami, obserwowała go spod wody spokojnym spojrzeniem, pełnym n i c z e g o. I to przerażało go najbardziej. Nie było w nim ani miłości, ani żalu. Było puste.

Yoongi. Tęsknię za tobą.

Kiedy tylko bariera zniknęła, woda zalała jego płuca. Szamocząc się obserwował, jak jej obraz zostaje zmącony każdym jego kolejnym ruchem. Szedł na dno, niczym zatopiony statek. Ginął w ciemności. Tracił świadomość. Tonął.

— Kurwa! — ryknął, podrywając się na łóżku.

15 grudnia

Był cały mokry. Koszulka lepiła się do jego ciała, klatka piersiowa puchła przy gwałtownych oddechach, a w głowie szumiało, piszczało, dudniło i mrowiło. Zacisnął palce na włosach, zagryzł mocno zęby; cholera, modlił się, by to zniknęło jak najszybciej.

W pokoju panowały egipskie ciemności i było cholernie duszno. Zapalił lampkę. Oblała pomarańczową poświatą boazerię na ścianach, na które różne przedmioty rzuciły swoje długie, nieco koszmarne cienie. Sięgnął po komórkę, która dawała znać o połączeniu długimi wibracjami.

— Halo? — mruknął, zakrywając oczy dłonią.

Brakowało mu tchu, jakby przebiegł maraton. Jednak ból mijał.

Boże, w końcu odebrałeś! Już miałam wysłać do ciebie policję! — Przejęty głos Eunmi go rozbudził. — Yoongi, ja wiem, że ty lubisz się spóźniać, ale cztery godziny to za dużo, nawet jak na ciebie, draniu!

◦ Panic room ◦ [yoonmin]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz