Epilogue

1K 70 52
                                    

(MIAŁO NIE BYĆ DIALOGÓW, ALE BĘDĄ!!)
OD RAZU KONIECZNIE PRZECZYTAJCIE MOJĄ NOTKĘ. BĘDĘ WDZIĘCZNA, CHOĆ TERAZ JESTEM RÓWNIEŻ.

Clarke i Bellamy bardzo dużo wiedzieli o poświęceniu i przetrwaniu. Co więcej, o ratowaniu swoich. Byli bardzo obeznani w tym temacie, choć zdarzało się im popełniać błędy. Właściwie jak każdemu. Przecież nikt z nas nie był idealny.

Co więc było piękne i unikalne w ich znajomości? Na pewno każdy zna odpowiedź na to pytanie.

Niestety po wielu latach spędzonych razem tej dwójce nie udało się tego kontynuować.

Tak, dobrze czytacie. Clarke i Bellamy nie podołali.

No dobrze, może źle to zostało ujęte. Bardzo im się udało, ale był inny powód ich rozstania.

40 lat później

Madi i Bellamy po raz kolejny przyszli na cmentarz, który został zrobiony wkrótce po dotarciu do obozowiska Tunera i Zeke'a.

Ta dwójka była sobie bardzo bliska i mimo stanu zdrowotnego Bellamy'ego, Madi nadal przy nim trwała.

Jeśli o nią chodziło, od razu po prowizorycznym ślubie Clarke i Bellamy'ego przyjęła nazwisko Blake. Jakaż ona była szczęśliwa na tę wieść. Była również szczęśliwa z Diego, który wpadł jej tyle lat temu w oko.

Gdy przechodzili obok grobów Echo, Raven i Abby, znaleźli w końcu Clarke.

Jeśli chodziło o poprzednią trójkę: Echo i Raven zginęły w walce, a Abby... umarła nie długo po Clarke. Była zrozpaczona po stracie córki.

Reyes znalazła szczęście z Zekiem, a Murphy zrozumiał, że bycie z Emori to błąd. To znaczy nie na początku. Wtedy był szczęśliwy, ale później zaczął darzyć uczuciami Raven, która niestety nigdy tego nie zauważyła.

Cóż, Murphy się mylił, bo Raven czekała na choć jeden krok z jego strony. Wtedy wszystko poszłoby szybko.

Echo na początku nie była mile widziana w obozie, gdziekolwiek, ale po jakimś czasie została zaakceptowana.

Abby była szczęśliwa z Kane'm...

Ale to w końcu historia Clarke i Bellamy'ego.

Pora przejść do nich.

Szczęście oraz miłość jaką się dażyli była niewiarygodnie piękna i inna. Mieli w sobie wsparcie jak nikt inny i szacunek.

Po wzięciu ślubu było świetnie, aż do pewnego momentu. Clarke cały czas chodziła na samotne spacery, nie chciała z nikim rozmawiać i unikała rodziny.

Zachorowała.

Nie mówiła nikomu o swoim stanie, cały czas była przygnębiona i czuła, że moment jej odejścia nadchodził wielkimi krokami.

Bellamy od początku widział, że coś było nie tak, ale Madi uważała, że po prostu Clarke chciała być sama. Bardzo się myliła.

W pewnym momencie Blake postanowiła, że pójdzie do matki, aby ją zbadała. I nawet mimo swojego wieku, Abby to zrobiła. Była zszokowana i zaczęła histerycznie płakać.

Wtedy powiedziała do córki szeptem:

- Masz najwyżej kilka dni. Nie więcej.

Clarke przyjęła do siebie tę wiadomość, choć była ona najgorszą, jaką mogła otrzymać.

Wtedy od razu skierowała się do domu, aby powiedzieć Bellamy'emu i Madi.

W domu spotkała się z załamaniem dwójki, która ją tak bardzo kochała. Ani Bell, ani Madi nie mogli w to uwierzyć.

- Przepraszam, że nie powiedziałam wam wcześniej. Naprawdę mi przykro i... najgorsze jest to, że nic byście z tym nie zrobili. Kocham was tak mocno. Nigdy nikogo tak nie kochałam i chyba już nic tego nie zmieni - Clarke zrobiła artystyczną pauzę i dokończyła swoją myśl. - Mamy kilka dni.

Kilka dni wystarczyło, aby spędzić je w gronie najbliższych sobie ludzi. Clarke bała się śmierci, choć nigdy tego nie przyznała.

Miała przy sobie rodzinę, której zawdzięczała całe szczęście i nie wyobrażała sobie, żeby to wszystko się inaczej potoczyło.

Po tych kilku dniach zaczęło się robić coraz to gorzej. Clarke nie mogła nigdzie wyjść, ledwo oddychała, rozmawiała. Nie mogła nic zrobić. Wiedziała, że lada moment, a odejdzie na zawsze.

Więc również ten moment nadszedł.

Przed śmiercią w gronie Bellamy'ego, Madi, Abby i przyjaciół zdołała powiedzieć, że ich wszystkich bardzo kocha.

Jeszcze przed samym zamknięciem oczu, bo coraz trudniej mogła je utrzymać otwarte, chciała, by zostawić ją samą z Bellamy'm.

- Już niedługo będziesz wolna, księżniczko.

Clarke uśmiechnęła się przez łzy.

- Dziękuję ci za wszystko, co się między nami stało. Jesteś moim ukochanym już na zawsze. Powiedz mi, nadal masz nadzieję?

Bellamy uśmiechnął się niepewnie do ledwo oddychającej już Clarke.

W jego oczach już od początku ich krótkiej rozmowy było więcej łez, niż w oczach Clarke.

- Zawsze będę ją miał. Dla ciebie.

Clarke zamknęła oczy i to był właśnie ten moment.

Odeszła na dobre, ale dla Bellamy'ego już zawsze będzie tutaj obecna.

- - -

Bellamy przystanął przy grobie, a potem uklęknął z pomocą Madi.

- Zawsze była taka piękna - wyznał wreszcie Blake.

Madi zaśmiała się.

- Zwłaszcza, jak miała te czerwone mini pasemka - brunetka zawsze je uwielbiała.

- Nie ważne co miała na głowie, po prostu była piękna. Akurat to zauważyłem na początku naszej znajomości, kochanie. Do tej pory wspominam jak się na mnie denerwowała, obrażała za głupoty, ale potem zachowywała się jakby zupełnie nic się nie stało. Była wyjątkowa. Żałuję, że nie doceniłem jej już na początku. Ale teraz to nieważne. Jest szczęśliwa, jestem tego w stu procentach pewien. Już zawsze będę ją kochał. Z nią, nadal mam nadzieję.

KONIEC


- - -
(rozdział został poprawiony 02.06.2022)
- - -
Zanim mnie zbluzgacie za uśmiercenie głównej postaci, na swoją obronę powiem, że...

Dobra, właściwie nie mam nic na swoją obronę. Obiecałam wam dobre zakończenie i jeśli mam być szczera, uważam, że takie właśnie jest. Nie miało tu być rozpadu motylków i innych, bo ja tak po prostu nie piszę i chyba nigdy nie będę. Zakończenie tego opowiadania śmiercią Clarke było czymś, co przyszło mi do głowy, gdy tylko zaczęłam pisać epilog. Miał on wyglądać całkiem inaczej. Miały być różyczki i brokat, ale nie. Niestety zafundowałam wam cierpienie i nie mogłam pozwolić na promyczki szczęścia. Jest mi przykro, bo to koniec. Wiadomo, nie lubię się z Wami żegnać. Poza tym zawdzięczam wam wiele. Dziękuję, że tu byliście. To dla mnie bardzo dużo znaczy. Generalnie bardzo jestem wdzięczna za cierpliwość, bo miałam wiele wzlotów i upadków, które kontrolować było
mi ciężko. Teraz jest u mnie lepiej, dlatego ostatnie rozdziały były dodawane szybciej.

Nadal Mam Nadzieję | Bellarke Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz