Rozdział 10. ''Jealousy''

1.2K 86 26
                                    

Clarke i Bellamy po chwili słabości ruszyli z powrotem do przyjaciół.

- Naprawdę myślisz, że Echo tam jest? - Murphy skierował to pytanie do Raven, która cały czas patrzyła na obóz przed nimi.

Była prawie pewna, że brunetka tam była.
Bo jeśli nie, to gdzie? Na pewno nie zniknęła ot tak.

Clarke teraz również patrzyła w tamtą stronę. Może Echo naprawdę tam była? Co jeśli ktoś ją porwał? Albo współpracowała z kimś? Tylko z kim?

Wszyscy byli tego ciekawi, więc czym prędzej ruszyli w stronę obozowiska.

Nim dotarli, Bellamy złapał delikatnie Clarke za ramię, oznajmiając reszcie, że najwyraźniej musi jej coś powiedzieć.

Tak też było. Przeszedł od razu do rzeczy.

- Przepraszam za moje wcześniejsze zachowanie. Ten kosmos... to wszystko po prostu... to dla mnie wciąż trudne. I nawet, jeśli mam w końcu moją przyjaciółkę, dalej czuję się tu dziwnie obco. Nie chciałem na ciebie wcześniej naskoczyć. Przykro mi, Clarke.

Bellamy skończył swój wywód i spojrzał na blondynkę, właściwie na jej reakcję.

Clarke chyba nie miała ochoty na rozmowę, bo tylko kiwnęła głową i pokazała drogę przed nimi.

Musieli poznać prawdę.

Chwilę później

Wszyscy odczuwali wielką presję. Nie wiedzieli jak sie zachowywać w swoim towarzystwie, choć z początku wyglądało na to, że ''chwilowa'' separacja nic nie zmieniła. Niestety prawda była inna. Przerwa zmieniła ich wszystkich bez wątpienia. Nie byli już tymi samymi ludźmi. No dobrze, może nie do końca. Pewne cechy dalej ukrywały się w nich, ale niektóre wręcz odeszły. Dlatego nawet w tym momencie nie rozmawiali.

Trafili​ już do obozu.

Standardowo nie obyło się bez zaskoczeń.

Sądzili, że podbiegnie do nich ktoś z bronią, ale była to Echo.

Ta sama Echo, która była z Bellamy'm, Murphy'm, Monty'm, Harper, Emori i Raven w kosmosie.

Echo, która w tym momencie po raz kolejny zachowywała się podejrzanie.

- Co tu robisz i co to za obóz? Bez owijania w bawełnę - powiedziała Clarke, wyprzedzając Bellamy'ego, który chciał zacząć ''przesłuchanie'' Echo od prostych pytań.

Wiedział, że Griffin postępowała instynktownie i pod wpływem emocji.

Tym razem było tak samo, ale poczuł dziwne ukłucie w sercu, gdy usłyszał jej stanowczość w głosie. To była ostatnia rzecz, jakiej się spodziewał.

Więc czemu teraz jego rozum podpowiadał, aby wypytać Echo, ale na własną rękę i bez pomocy Clarke? Czuł się z tym dziwnie, ale w tej chwili myślał, że to słuszne.

- Echo, zadałam Ci pytanie. Odpowiedź nie wymaga większego wysiłku - Clarke zaczynała się lekko irytować, bo już podejrzewała o coś brunetkę.

Bellamy wyszedł przed szereg i burknął do Clarke, że z nią porozmawia, a oni mają odejść kawałek dalej.

Gdy już to zrobili, niechętnie, czekali aż Bellamy skończy rozmawiać.

- O co wam chodzi? - zapytała Echo, czując niemałe zażenowanie. Musiała udawać, ażeby nic nie zobaczyli.

- Czemu zostawiłaś Clarke i Raven same? W dodatku powiedziały, że dostały czymś w głowę. A z tobą magicznie wszystko jest okej? - powiedział Blake i spojrzał na Echo, a potem odwrócił wzrok. - Echo?

Nadal Mam Nadzieję | Bellarke Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz