Rozdział 19. ''Very Much Deserved Happiness''

784 57 19
                                    

Raven wpatrywała się w Tunera jak zahipnotyzowana. Czy on naprawdę kazał jej zabić przyjaciół?

- A kim ty niby jesteś? Dlaczego miałabym zabić przyjaciół?

Raven spojrzała na Zeke'a, szukając w jego oczach pomocy. Co mogła zrobić w tej sytuacji? Przecież nie mogła ich zabić, to było oczywiste.

- Nie tym tonem. Przez Clarke nie żyje twój chłopak Finn... Przez Bellamy'ego nie żyje 300 osób z Arki. Widzisz więcej powodów, aby w zakończyć życie tych ludzi?

Raven przetwarzała informacje...

Skąd on to wiedział? Nie miał najmniejszego prawa wiedzieć o śmierci Finna, a tym bardziej o tym cholernym radiu.

- Nie patrz tak na mnie. Nie jestem kosmitą, a dowiedzieć się można o Was wszystkiego. Nigdy nie dowiecie się, jak uzyskaliśmy te informacje - Tuner spojrzał przenikliwie na Raven. Brunetka zaś spuściła głowę i nie wiedziała, co powiedzieć.

- Nie zabiję ich. To dobrzy ludzie do cholery!

Tuner prychnął.

Wiedział, że Raven się sprzeciwi.

- Dobrze.

Co? Tylko tyle? Raven czuła, że robi się czerwona. W co ten facet pogrywał?

- Tuner, co ty knujesz? - tym razen odezwał się Zeke, który stał obok Raven i trzymał rękę na jej plecach, aby choć trochę uspokoić jej oddech. Bo wtedy oddychała naprawdę głośno.

Tuner spojrzał na Zeke'a i Raven, a potem wyszedł z namiotu.

Oboje ruszyli za nim, bo nie wiedzieli co ten człowiek zamierzał zrobić.

- Nie zabijemy ich, Zeke. Raven też tego nie zrobi. Chcę, żeby przewodzili tym obozem.

Zeke wytrzeszczył oczy, a Raven zatrzymała się na środku drogi.

Dlaczego wszyscy robili sobie jakieś żałosne żarty? Zeke zastraszał Bellamy'ego, a potem tak po prostu zaprosił wszystkich do obozu, Tuner zgrywał zabójcę, a miał na myśli coś innego.

Wszystko było kompletnie pokręcone.

- Nie pozwolę zabić ludzi, którzy wiele razy uratowali tę ziemię.


Clarke i Bellamy postanowili nie czekać i po prostu weszli do obozu. Jako że nie był strzeżony, nie mieli z tym większego problemu.

Od razu na starcie zauważyli Zeke'a, Raven i jak oboje przypuszczali - Tunera.

Clarke czuła wewnętrzny strach, że Tuner zabije Raven, ale on tam stał i grzecznie z nią rozmawiał. Bellamy patrzył na ten widok z tym samym zdziwieniem, co jego dziewczyna.

Postanowili podejść do nich, choć znali zagrożenie.

Tuner uśmiechnął się, gdy ich zobaczył.

Raven tak samo.

Zeke również.

Coś tu nie grało, po raz kolejny. Dlaczego się uśmiechali? O co w tym wszystkim chodziło?

- Clarke i Bellamy. Wiedziałem, że będziecie kryć przyjaciółkę. Składam wam propozycję... - Raven podeszła teraz do przyjaciół. - Mianowicie, chcę, abyście przewodzili tym obozem. Z tego co wiem, jesteście dobrymi liderami już od nastoletnich lat. Byłbym bardzo zaszczycony, gdybyście przyjęli tę propozycję.

Bellamy postanowił zabrać głos. Jeszcze nigdy nie był tak zdziwiony.

- Więc po co było to całe straszenie nas? Dla efektu? Przecież mogliśmy zrobić to po dobroci. Oczywiście, że się zgadzamy. Prawda, kochanie? - brunet zwrócił się do Clarke, która aż zaniemówiła. Była zaskoczona, że Bellamy tego nie przemyślał albo po prostu zrobił to bardzo szybko.

Nie, zdecydowanie to drugie.

- Y-y, tak. Zgadzamy się. Kiedy możemy przyprowadzić naszych ludzi?

Clarke nie wahała się z tym pytaniem. Ludzie na pierwszym miejscu.

Tuner odpowiedział niemalże od razu.

- Nawet teraz.

KILKA GODZIN PÓŹNIEJ

Gdy pod przywództwem Clarke i Bellamy'ego wszyscy bezpiecznie dostali się do obozu Tunera i Zeke'a, czuli się jak nowo narodzeni. Cieszyli się, że mieli schronienia i jedzenie.

Zasługiwali na szczęście.

Na pięknym, świeżym powietrzu Clarke i Bellamy rozmawiali. Tak po prostu, o przyszłości.

Teraz dołączyła do nich szczęśliwa Madi.

- Cześć, Panie Bellamy.

Malutka uśmiechnęła się szeroko, gdy zobaczyła Clarke szczęśliwą i Bellamy'ego, którego bardzo polubiła.

- Mów mi Bellamy, Madi - Blake zaśmiał się i poklepał miejsce w środku, żeby usiadła tam Madi.

- O czym rozmawiacie? - młoda postanowiła pogadać, tak po prostu.

Bellamy wzruszył ramionami.

Clarke zerknęła na Madi i powiedziała:

- O przyszłości, kochanie. Bellamy zostaje w moim życiu, ty w nim jesteś. Oboje jesteście mi najbliżsi poza mamą oczywiście. Cieszę się, że was mam.

Bellamy uśmiechnął się szeroko, Madi zrobiła to samo. Przytuliła się do Bellamy'ego, a potem od niego szybko odskoczyła i pocałowała Clarke w policzek.

- Kocham was oboje - Griffin na te słowa poczuła ciepło w sercu.

Tak bardzo kochała Bellamy'ego.

- Ja też was kocham - tym razem Clarke zabrała głos.

Wszyscy byli ze sobą tak spełnieni...

Nie wierzyli, że dostali upragnione szczęście.

- - -
(rozdział został poprawiony 02.06.2022)

Nadal Mam Nadzieję | Bellarke Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz