Po dwóch godzinach w końcu udało im się otworzyć bunkier.
Wszyscy byli podekscytowani na zobaczenie osób, których nie mieli okazji widzieć tyle lat.
Bellamy nie mógł się doczekać spotkania z siostrą, Clarke z mamą, a cała reszta po prostu z przyjaciółmi.
- I jak? Wszystko gotowe? Masz przyczepione liny? - Bellamy skierował to pytanie do Murphy'ego, który akurat przerwał dyskusję z Raven.
- Tak, już to mówiłem. Dasz radę wejść sam, czy potrzebujesz asekuracji?
Bellamy zignorował to pytanie, a następnie złapał za linę.
Clarke stała z Madi, Harper i Emori kawałek dalej, przyglądając się. Blondynka martwiła się, co Bellamy tam zobaczy. Właściwie sama się tego bała. W końcu minelo tyle czasu.
- Dobra, możesz iść ze mną, Murphy. Chyba nie dam rady sam.
Murphy słysząc tę odpowiedź, uśmiechnął się cwaniacko, bo wiedział, że prędzej czy później brunet zapytałby go o to.
Gdy Bellamy i Murphy zeszli na dół, Clarke zaczęła się martwić, podobnie jak reszta.
Raven do niej podeszła, bo chciała dokończyć wcześniejszą rozmowę.
- Jak się czujesz? - zapytała nagle.
Clarke pokazała Madi, żeby na chwilkę poszła do Harper i Emori, które stały trochę dalej i rozmawiały o możliwej sytuacji w bunkrze.
- Nie wiem. To wszystko znowu wydaje się dla mnie nowe. Dalej nie chcę mi się wierzyć, że mam was znowu z powrotem. Wiem, że to dosyć egoistyczne podejście, ale tak bardzo tęskniłam.
- Dobrze wiem, że tak było. My też tęskniliśmy. Szkoda, że nie wiesz tylu rzeczy, Clarke... Bel...
Raven nie dokończyła, bo nagle zatrzęsła się pod nimi ziemia.
Clarke spojrzała przerażona na Raven, a potem krzyknęła do dziewczyn, żeby podeszły do niej i Raven.
Widocznie chłopakom udało się wejść bezpiecznie.
- Halo! Clarke, Raven, schodzicie pierwsze. Reszta czeka na górze - wszystkie usłyszały krzyk Murphy'ego z dołu.
Clarke czym prędzej ruszyła w stronę dużego dołu i liny. Spojrzała na Madi i pokiwała głową, że wszystko będzie w porządku, a potem powoli zeszła na dół. Zaraz po niej zrobiła to Raven.
Gdy były już na dole, pierwszym co zobaczyła Clarke była Octavia, która stała obok Bellamy'ego.
Murphy ''rozmawiał'' z Emori, krzycząc.
Natomiast mina Octavii wyrażała tylko i wyłącznie niechęć.
- Masz niezwykłe szczęście, Griffin. Przeżyłaś dzięki krwi Luny.
Clarke pokiwała głową. Cóż miała powiedzieć? To była prawda. Bez jej krwi nie byłoby jej tutaj, co było oczywiste i każdy to wiedział.
Jednak blondynka była lekko zawiedziona, bo sposób w jaki Octavia się do niej odniosła nie był takim, jaki jakiego się spodziewał. Chciała ją przytulić, pokazać Eden.
- Oh, no chodź tutaj. Muszę Cię uściskać. Uratowałaś ich, a to jest wyczyn, bo często wszyscy wpadamy w kłopoty - Octavia podeszła do Clarke i przytuliła ją z całej siły. - Dziękuję Ci. I przepraszam za moje zachowanie...
- Sprzed prawie sześciu lat? Nie możesz mnie za to przepraszać. Minęło wystarczająco czasu.
Raven uśmiechnęła się na ten widok, a Octavia podeszła do niej i teraz przytuliła ją.
CZYTASZ
Nadal Mam Nadzieję | Bellarke
FanficGdy kosmos i ziemia spotykają się ponownie... start Wrzesień 2017 koniec Sierpień 2018 Wszelkie prawa zastrzeżone.