Nieco zbity z tropu, cofnąłem się o krok do tyłu, tym samym przerywając mój pocałunek z Lodovicą.
-Co do...? -wymamrotałem, wpatrując się w nią uważnie.
Starałem się wyczytać z jej twarzy, dlaczego właściwie mnie pocałowała. Ku mojemu zdziwieniu, wydawała się znudzona i nieco zirytowana.
Przewróciła oczami i uśmiechnęła się delikatnie, widząc moją minę.
-Sorki, że tak z zaskoczenia. -powiedziała. -W dużym skrócie chodzi o to, że Elena i Cande stwierdziły, że jestem za mało szalona, by przyjąć wyzwanie, by pocałować wszystkich chłopaków na obozie. Założyły się o obiad w KFC, że nie uda mi się tego zrobić, więc niech zobaczą, idiotki, że dam radę. Normalnie faktycznie bym tego nie robiła, no, ale wiesz, skoro stawką jest KFC, to rozumiesz. -westchnęła. -To się robi już trochę nudne za którymś razem. I trochę obrzydliwe. Nie mówię, że całujesz źle, no, ale wiesz...
To wszystko wyrzuciła z siebie naprawdę szybko, nie dając mi zadać jakiekolwiek pytania. Kiedy tylko skończyła mówić, ruszyła w stronę Carlosa, zapewne po to, by i jego pocałować.
Nie dziwiłem się, że mówiła to tak szybko, chcąc uniknąć zbędnych pytań - skoro całowała już którąś osobę z rzędu i za każdym razem musiała tłumaczyć to samo, po jakimś czasie musiało się to robić naprawdę nudne.
Kątem oka dostrzegłem, że usta Lodovici właśnie złączyły się z wargami Carlosa. Pomyślałem, że chłopak musiał być wniebowzięty, skoro ona mu się podobała.
Odwróciłem się w stronę budynku ośrodka i dostrzegłem Tini, która zmierzała do jego wnętrza. Widok jej przypomniał mi o tym, że musieliśmy przecież razem napisać piosenkę.
Unikałem jej od wczorajszego dnia, kiedy oznajmiła mi, że Diego wcale jej się nie podobał. Nie czaiłem tego wszystkiego zupełnie, po co ona z nim chodziła, skoro jej się nie podobał, dlaczego wyznała to akurat mi i tak dalej.
Ale jednak, musiałem z nią przełamać lody, skoro zajęcia z Angie miały się odbyć już za kilka godzin, a jeśli nie będziemy mieli choćby kilku wersów, ona nas zabije.
Wszedłem do środka, wbiegłem na piętro i zacząłem zmierzać w stronę pokoju Tini. Kiedy do niego dotarłem, zapukałem do drzwi.
Otworzyła mi właśnie ona, a ja w duchu się ucieszyłem, że nie muszę mieć doczynienia z Cande, albo Mechi, które przecież były jej współlokatorkami.
Wyglądała całkiem uroczo i zabawnie w roztrzepanych na wszystkie strony włosach. W rękach trzymała dezodorant, a od niej samej pachniało wiśnią. Widocznie chciała się odświeżyć po tej męczarni, którą były zajęcia z tańca z Gregorio.
-Jorge? -zapytała zdumiona, unosząc brwi. -Co ty tu robisz?
Jej ton z jakiegoś powodu był chłodny. Była na mnie wściekła. Ale niby dlaczego? Przecież wyznała mi z własnej woli, że Diego jej się nie podobał, nie zmuszałem jej do tego.
-Musimy napisać tą piosenkę. -przypomniałem jej.
-Gówno mnie obchodzi ta piosenka. Napisz ją sobie sam. -odparowała.
Moje brwi powędrowały ku górze. Używała takiego języka tylko, kiedy była naprawdę zdenerwowana. Ale o co jej chodziło?
Chyba nigdy nie zrozumiem kobiet...
-O co ci chodzi? -spytałem spokojnym głosem.
-O nic. Po prostu sobie stąd idź, Jorge. -odparła i psiknęła mnie dezodorantem w twarz.
CZYTASZ
music camp || jortini✔
FanfictionJorge i Tini jadą na obóz muzyczny, oboje bynajmniej nie z powodu, że chcą. Przypadają sobie nawzajem do gustu już pierwszego dnia, ale z każdym kolejnym spędzają ze sobą coraz więcej czasu. W końcu zaczyna coś między nimi iskrzeć, ale oboje zaprzec...